Rozdział 23 - Umowa
~Zapraszam serdecznie do książki z recenzjami anime na moim profilu😄
Słońce świeciło wysoko na niebie, kiedy ty, Kakashi oraz Książę, przedzieraliście się przez zarośla. W środku dnia temperatura nadal była całkiem wysoka, ale o poranku i wieczorem widać było nagły spadek. Lato wolno i niespiesznie dążyło ku końcowi. Kolejnym czynnikiem była wasza wędrówka. Im dalej szliście, tym częściej dni były chłodniejsze. Nikt nie miał ze sobą ciepłych kurtek czy innych ubrań zimowych. Pierwotnie mieliście poczynić ten zakup w miasteczku, przez które prowadził wasz szlak, ale z powodu Sushimi i jej żądzy nieplanowanych przygód, lepsze wyposażenie się musiało zejść na drugi plan.
Waszą jedyną poszlaką był słaby ślad chakry blondynki (z trudem powstrzymywałaś torsje, kiedy ponownie czułaś jej energię). Było oczywiste, że uciekająca poruszała się szybciej od was, ale ze względu na Księcia musieliście iść po ziemi, a nie skakać po drzewach jak ona. Arystokrata szybko zdał sobie z tego sprawę i kilkukrotnie przepraszał, ale żadne z was nie miało mu tego za złe, w końcu to nie jego wina. Staraliście się iść szybkim tępem, a czasami, jeśli Książę potwierdzał, że nie będzie to dla niego problem, biegliście.
W pewniej chwili wpadłaś na dosyć ciekawy pomysł, który miał szansę zakończyć się sukcesem. Poinstruowałaś Kakashiego i Księcia tak, że arystokrata siadł ninji na barana. Dla srebrnowłosego nie był to problem, bo lata treningu uczyniły jego mięśnie odporne na ból, a także twarde jak stal. Większy problem był z Księciem, który cały czas niebezpiecznie się chybotał i wolał, że zaraz spadnie. Miał więc wybór: wytrzymać i szybciej znaleść Sushimi, albo zejść i zmniejszyć prawdopodobieństwo spotkania jej przez zachodem słońca, który, swoją drogą, był całkiem blisko. Pomimo twoim wewnętrznym modlitwom, Książę postanowił znieść niewygody podróży na rzecz szybkości.
Niecałą godzinę później, słońce przestało być widoczne pomiędzy drzewami, a cienie zalały wszystko, co was otaczało. Pomimo tych utrudnień, parliście dalej, w ślad za chakrą blondynki.
Podczas podróży nie mówiliście wiele. Każdy koncentrował się na swoim zadaniu, a słowa okazały się zbędne. Nie było na nie czasu pomiędzy szybkimi oddechami towarzyszącymi pościgowi. Kolejnym powodem było to, że nikt nie miał tematu do rozmowy. Książę parę razy uraczył was anegdotkami z życia na dworze, ale zniechęcony brakiem reakcji z waszej strony, umilkł na dobre.
Ta cisza niezmiernie cię denerwowała. Pomimo tego, że zazwyczaj nie palisz się do rozmowy ze swoją drużyną, chciałaś wyprostować pewne sprawy.
- Kakashi?
- Hm? - Dało się słyszeć po twojej lewej stronie.
- Jeśli znajdziemy Sushimi... wracamy na drogę, prawda?
- Tak, chyba tak...
- Jak to chyba?! Przepraszam, ja chcę wrócić do domu! - Oto Książę, który do tej pory biernie przysłuchiwał się waszej rozmowie, postawił sprawę jasno.
- Wybacz, nie o to mi chodziło - Kakashi zaczął się tłumaczyć - Miałem na myśli... trzeba ją będzie przeprosić. - Odetchnęłaś z uglą. Srebrnowłosy postawił kawę na ławę. Cieszyłaś się, że już nie musisz grzecznymi słówkami i pytaniami powoli poruszać tego tematu. Teraz, obydwoje zadawaliście sobie sprawę z tego, że blondynka nie ruszy z wami w dalszą podróż, jeśli się nie pogodzicie.
- Masz jakiś konkretny pomysł na te przeprosiny, czy zwyczajnie dajemy kwiatki i słodkimi głosami zapewniamy, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi? - Twój pomysł był zupełnie beznadziejny, ale nic innego nie przychodziło ci do głowy. Kakashi pokręcił głową.
- To nie zadziała. Najrozsądniej byłoby po prostu przeprosić i więcej się nie kłócić. - Prychnęłaś.
- Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Ty non stop masz do mnie jakieś problemy. - Srebrnowłosy wyglądał na urażonego.
- Ja mam problemy? To ty rzucasz się na mnie jak jakieś dzikie zwierzę!
- Gdybyś był inny, to może bym tego nie robiła. - Po tych słowach, na twarzy ninji nie widziałaś już złości, tylko zwykłą, ludzką ciekawość.
- Inny? Co masz na myśli? - W myślach zganiłaś sama siebie. Jak mogłaś być tak głupia? Miałaś wielką ochotę wyjaśnić mu w czym rzecz... Ale z drugiej strony, to już przeszłość, po co ranić się jeszcze bardziej. Było, minęło. Odcięłaś się od tego.
Ale czy na pewno? Czy przypadkiem nie jest tak, że wszystko, co robisz jest spowodowane wydarzeniami z przeszłości?
Pogrążona w myślach skakałaś z gałęzi na gałąź. Kakashi wyjątkowo nie pospieszał cię, tylko czekał aż zaczniesz mówić.
- Kakashi? - Niepewnie zaczęłaś rozmowę. W odpowiedzi usłyszałaś mruknięcie, które potraktowałaś jako zachętę. - Pamiętasz ten wieczór, kiedy uratowaliśmy Sushimi? - Po zadaniu tego pytania spojrzałaś na twarz srebrnowłosego i zobaczyłaś, że jego jedyne widoczne oko wyraża zdziwienie. Pomimo tego odpowiedział:
- Pamiętam, a co? - To pytanie było najtrudniejsze do zadania. Musiałaś jednak poznać odpowiedź zanim zaczniecie planować chwilowe, lub tez trochę bardziej długotrwałe, zakopanie topora wojennego.
- Lubiłeś ją bardziej ode mnie, prawda? - Zapanowała cisza. Kakashi przez parę następnych sekund, które wydawały ci się wiecznością, skakał dalej, ale po chwili gwałtownie się zatrzymał. Książę na jego plecach zachwiał się i zobaczyłaś, że szykuje się wydania z siebie do przerażonego pisku, ale finalnie postanowił chyba nie psuć ciszy. Zatrzymałaś się razem z nimi. Kopiujący Ninja patrzył długo w ziemię, po czym wreszcie podniósł wzrok.
- Nigdy mi nie mówiłaś, że byłaś zazdrosna. - Zobaczyłaś, że pod maską kącik jego ust lekko idzie ku górze.
- Kakashi! - Czułaś się niezręcznie i chciałaś jak najszybciej to skończyć.
- [Imię]! - Spojrzałaś się na niego niezrozumiale. - No co, myślałem, że wykrzykujemy swoje imiona? - Teraz nie był to lekki uśmiech, ale drwiący uśmieszek.
- Bawi ci-
- Kakashi, [Imię]! - Obydwoje spojrzeliście na Księcia, który szczerzył się wesoło. - To jak z tym wykrzykiwaniem imion?
Westchnęłaś ciężko. Dla niektórych nie ma już ratunku.
- Dobra, zapomnij, że pytałam. - Rzuciłaś w stronę ninji.
- Czyli mam rozumieć nie chcesz wiedzieć? - Dopytywał się wiedząc, że źle znosisz jego zaczepki.
- Chcę idioto. Ale jeśli masz mnie przedtem wykończyć psychicznie to dziękuję, obejdę się smakiem. - Spojrzałaś na niego spode łba.
- O, przyszedł mi do głowy właśnie świetny pomysł. Powiem ci, jeśli ty pomożesz mi przeprosić Sushimi. Ze skutkiem oczywiście. - Nie namyślałaś się długo. Chciałaś znać odpowiedź, a przeprosiny to była tylko kwestia czasu. Owszem, miałaś nadzieję, że uda ci się wymigać, ale trudno, raz w życiu wysilisz się i zrobisz coś dla tej suki. Podeszłaś do srebrnowłosego i przyjęłaś jego wyciągniętą przed siebie dłoń. Porządnie nią potrząsnęłaś i powiedziałaś:
- Umowa stoi.
W tym momencie dłoń Księcia uderza boleśnie w wasze. Kakashi zaskoczony traci równowagę i prawie spada z drzewa.
- Czemu to zrobiłeś?! - Odwraca głowę i patrzy na wesołego arystokratę.
- A to nie tak zawiera się umowy? Ktoś musi potem przeciąć ręce. - I ty i Kakashi zastanawialiście się po raz setny, czy ten mentalny czterolatek poradzi sobie kiedyś w życiu.
- Mój drogi, ręce przecina się przy zakładaniu się z kimś o coś. A my tylko zawarliśmy umowę. To nie działa w tym przypadku. - Mina mężczyzny była bezcenna. Najpierw zaskoczona, potem lekko skonsternowana, a na końcu znowu pewna siebie.
- Aaa... postaram się pamiętać! - Prychnęłaś i dałaś znać Kakashiemu, że pora wyruszać. Skinął głową i powrócił do monotonnego skakania po drzewach. Cisza nie trwała jednak długo, gdyż przyszło ci coś do głowy.
- Ej, Kakashi. - Ninja spojrzał na ciebie pytającym wzrokiem. - Cieszmy się, że przynajmniej nie wziął słowa „przeciąć" na poważnie. - Wyobraziłaś sobie Księcia z kosą czy nożyczkami i momentalnie zadrżałaś. Nie bałaś się o siebie, ale o jego zdrowie. Kakashi zaśmiał się cicho.
- Masz rację. - Arystokrata chyba zorientował się, że o nim rozmawiacie i nachylił się bliżej.
- Czy wy mnie odgadujecie?! Wiecie, że to niemiłe, prawda? - Zaczęłaś śmiać się jeszcze bardziej, a wkrótce dołączył do ciebie srebrnowłosy.
I w tym momencie pomyślałaś, że jest właśnie tak, jak powinno być.
Witam wszystkich! Mam nadzieję, że myjecie ręce i siedzicie w domach. Ja wreszcie mam trochę czasu dla siebie i Wattpada, więc wykorzystuje go tak, jak się da. W poprzednim rozdziale mówiłam o książce, którą może kiedyś zacznę pisać. Oto wstępny zarys akcji:
Euroa Irvine to jedyna córka Laurene i Amancio Irvine, sławnej modelki oraz człowieka biznesu. Całe swoje dotychczasowe życie poświęciła nauce jak osiągnąć sukces w życiu. Nigdy również nie uczęszczała do zwykłej szkoły i polegała na najlepszych prywatnych nauczycielach sprowadzanych przez jej rodziców. Jednak wszystko miało ulec zmianie, gdy dziewczynce i jej rodzinie zaproponowano, że w zamian za dużą sumę pieniędzy, Euroa zaszczyci swoją obecnością pewną szkołę. Owa instytucja zajmuje się kształceniem młodych dziewczyn pochodzących z bogatych rodzin. Państwo Irvine od razu przystali na propozycję, a Euroa musiała opuścić własną strefę komfortu i rzucić się na głębokie wody świata, którego do tej pory nie znała. Na jej szczęście, umowa trwa tylko do końca semestru, więc dziewczyna stara się przebrnąć przez te pare miesięcy jak najsprawniej.
Ale co jeśli nowa szkoła okaże się zupełnie inna?
Co jeśli pozna tam osoby, które sprawią, że zacznie bardzo mocno zastanawiać się nad swoim dotychczasowym życiem?
Kto to wie?
Mam już zaprojektowany wygląd głównych bohaterek, moim zdaniem są naprawdę ciekawe i oryginalne, pewnie niedługo co nie co wam o nich poopowiadam.
Dajcie znać, co o tym myślicie❤️
Tixa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro