Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Special na Halloween🎃

Żeby nie było. Nie obchodzę Halloween, ale... dla was to piszę w końcu, co nie? Napisałam ten rozdział, ale miałam plany nie wstawiać. Jednak pomyślałam, że zrobię wam tę przyjemność i wrzucę. Uwaga! Special nie ma związku z fabułą! Mam nadzieję że wam się spodoba i życzę miłego czytania^^

Leżałaś na kanapie od dość długiego czasu. Dwadzieścia minut? Pół godziny? Nie wiedziałaś. Zbyt zajęta byłaś myślami o dzisiejszym wieczorze. Zastanawiałaś się kiedy wreszcie skończy się to okropne czekanie.

Nagle usłyszałaś zbawienny dzwonyk do drzwi. Podskoczyłaś i conajmniej w tępie którym nie pogardziłby nawet wiatr podczas burzy, pognałaś do drzwi. Już miałaś otwierać, ale zorientowałaś się że nie masz stroju. Westchnęłaś. Obiecałaś sobie że dziś nie będziesz tego robić, ale nie miałaś wyboru. Wykonałaś pieczęć w geście skoncentrowania czakry i po chwili w lutrze podziwiałaś siebie w smolistej, luźnej sukience przed kolana przewiązanej wysoko w talii złotym paskiem. Spodnią warstwę sukienki wykonano z czerwonego materiału tak że wystając spod wastwy wierzchniej nadawała strojowi nieco kolorów. Czarne kozaki na średniej wysokości koturnie sięgały ci pod kolana. Złote klamerki na butach błyszczały w świetle, a rubinowe ornamenty mieniły się na czerwono roztaczając wokół ciebie rubinowo-złotą poświatę. Te same kamienie miałaś wpięte we włosy rozpuszczone i lekkimi falami opadające ku dołowi. Ich [kolor] kolor został lekko pocieniowany i przyciemniony tak że wspaniale współgrał z resztą stroju. Całości dopełniała czarna peleryna zapięta na złotą klamrę z rubinem pośrodku. Peleryna sięgała kostek i była pozbawiona ozdób. Jedyne urozmaicenie stanowiło to że wewnętrzną jej część wykonano w kolorze mocno czerwonym pasującym do rubinów. Twarz miałaś mocno wybieloną, a oczy podkreślone czarną kredką oraz cieniem. Na zęby miałaś nałożone sztuczne kły wampira, które, swoją drogą był bardzo niewygodne.

Jescze raz spojrzałaś do lustra i upewniwszy się że wszystko jest tak jak trzeba otworzyłaś drzwi.

- CUKIEREK ALBO PSIKUS!!! - Wrzask jaki usłszały twoje uszy przekraczał wszelkie decybele. Po ustaniu przeraźliwego krzyku potrzebowałś kilku sekund by ochłonąć i dokładniej przyjrzeć się trzem wyszczerzonym w uśmiechu. Kto by pomyślał że trójka dzieciaków potrafi tak wrzasnąć biorąc pod uwagę że jeden z nich, a mianowicie Sasuke Uchiha nie jest zbyt rozmownym typkiem. Teraz jednak wyglądał na bardzo zadowolonego z wykonanego odgłosu ( bo inaczej nie można tego nazwać ). Przypominał ci się Sasuke z dnia w którym razem w Drużyną 7 próbował odkryć twarz Kakashiego i wspominał jak to w Ramen Icharaku zastawili na niego pułapki ze spadającym śniegiem, wybuchającymi pałeczkami i pięścią katapultującą go na bliskie spotkanie z ulicznym płotem.

Nadal jednak wydawało ci się niemożliwe że trójka Geninów ( nawet jeśli byli w niej najwięksi krzykacze Naruto i Sakura ) mogą tak krzyknąć. W tym momencie zza Naruto wyłonił się Konohamaru z przyjaciółmi.
Aaa! To wszystko jasne!

- No... to gdzie te cukierki [Imię] - sensei? - Dopytywał się Naruto skacząc z podniecenia w kombinezonie na pierwszy rzut oka przypominającym lisa ale po efektownym piruecie blondyna zobaczyłaś że w rzeczywistości jest to nie kto inny jak Kurama, legendarny Lis o Dziewięciu Ogonach. Zastanawiałaś się jak zareaguje na to wioska, ale sądząc po tym że nikt nie goni Naruto z shurikenami to zapewne wszyscy uznali to za fajny pomysł na "straszny kostium". Na pytanie Uzumakiego uśmiechnęłaś się i wyciągnęłaś zza pleców wielką torbę cukierków zakupioną wczoraj w sklepie. Wsypałaś każdemu po garści do toreb trzymanych przez dzieciaki w rękach.

- Dziękujemy [Imię] - sensei! - Krzyknęli razem i znowu miałaś wrażenie jakby twoje bębenki wyskoczyły i nawiały byle dalej od tego hałasu. Nie wiedziałaś jak Kakashi sobie z nimi radzi, ale napewno miał na nich jakiś haczyk. Dopiero teraz zauwarzyłaś że skupiałaś się tylko na wrzaskach i stroju Naruto, ale teraz wnikliwie przeanalizowałaś też stroje reszty. Sakura chyba wpadła na ten sam pomysł co ty i teraz dumnie szczerzyła niewygodne kły. Sasuke jednak wybrał wilkołaka. W sumie, lasowało to do niego. Kaptrur imitujący wilczy pysk lekko opadał mu na twarz dając bardziej realistyczny efekt. Zajęło ci jednak chwilę rozszyfrowanie strojów Konohamaru oraz jego przyjaciół. Kiedy wreszcie zrozumiałaś zaśmiałaś się tak głośno że słyszano cię conajmniej na końcu wioski. Nie wiedziałaś kto podsunął im pomysł przebrania się za Sanninów, ale musiałaś mu przyznać że jest genialny. Przy okazji będziesz musiała napomknąć o tym Tsunade. Już zacierałaś ręce na myśl o minie Hokage. Inni uznaliby twoje spoufalanie się z nią za brak szacunku, ale prawda była taka że zawsze bardzo się lubiłyście i czasami kiedy byłaś mała Tsunade była dla ciebie kimś jakby starszą siostrą.

Otrząsnęłaś się z zamyśleń, wyszłaś na próg i zamknęłaś drzwi.

- To co! Gotowi na Bal Halloweenowy? - Zakrzyknęłaś. Po chwili zmarszczyłaś brwi.

- A gdzie Kakashi? Mieliśmy w piątkę... - Konohamaru odchrząknął.

- To znaczy... w ósemkę! Tak! Pójdziemy na bal ale coś go nie widzę. Nie związaliście go pzypadkiem w jakimś zaułku żeby wam nie zwiał do domu po książkę? - Zapytałaś ze śmiechem. Dzieciaki zawtórowały ci i po chwili Sakura odparła:

- Kakashi - sensei nie chciał wyjść z domu, dlatego musieliśmy użyć bardziej drastycznych środków. Niestety książkę którą zamierzaliśmy wrzucić do ogniska z łatwością zabrał więc kiedy spokojnie siedział i czytał oblaliśmy go kubłem wody. Wyglądał potem jak zmokła kura i zrezygnowany powiedział że dołączy di nas jak tylko przebierze się w... ekhem... strój psa! - Na końcu ostatniego zdania Sakura parsknęła śmiechem i zwinęła się na ziemi rechocząc. Ty również po wyobrażeniu sobie srebrnowłosego jako pieska poszłaś w jej ślady. Naruto, Sasuke oraz reszta reż musiała to sobie wyobrazić bo padli plackiem na ziemię.

Śmialiście się tak parę dobrych chwil aż w końcu wstałaś, otrzepałaś się i zadecydowałaś:

- No to ruszamy! Pies dołączy później! - Po ostatnim zdaniu dzieciaki znowu wybuchnęły śmiechem, ale opanowały się i ruszyły w stronę centrum wioski. Nagle z przeciwległej uliczki wyszedł... Kakashi. Naruto na jego widok prawie zadławił się cukierkiem. Ty gdybyś go jadła oewnie też byś tak zrobiła. Opaska z oklapiętmi uszami psa, majtającymi przy każdym ruchu srebrnowłosego sprawiła że aż zatoczyłaś się ze śmiechu. Kątem oka zauwarzyłaś że reszta robi to samo.

- No co? Nawet się ze mną nie przywitacie? Aż tak strasznie wyglądam? Może powinienem był wybrać mniej straszny kostium? - Zapytał z dobrze ukrywanym ( znaczy się pod maską ) uśmiechem. Parsknęłaś i powiedziałaś:

- Ja tam widzę tu tylko wielką, futrzaną kulkę. A tak w ogóle to kto podsunął ci pomysł przebrania się za psa i chodzenia z psem na ramieniu? - Skinęłaś w stronę Pakkuna siedzącego Kakashiemu na ramieniu. Srebrnowłosy udał że się zastanawia.

- Sam sobie podsunąłem. Czasami bywam naprawdę mądry! - Po tym stwierdzeniu wydałaś bliżej nie zidentyfikiwane prychnięcie.

- Chyba w snach... - mruknęłaś. Dzieciaki z rozbawieniem przyglądały się waszej przekomarzance, przyzwyczajone do tego. Często odwiedzałaś Drużynę 7 podczas treningów i efekt był taki że Genini sami ćwiczyli, a ty rywalizowałaś po przyjacielsku z ich senseiem. Czasami dołączał do was Gai i wtedy Naruto, Sakura i Sasuke odrywali się od zajęć by podziwiać wspaniałą walkę w wykonaniu trzech najlepszych Joninów.

- Dobra chodźmy bo się spóźnimy! - Krzryknęłaś i pobiegłaś w stronę centrum.

- Kto ostatni ten zgniły ramen! - Wrzasnęłaś w biegu. Naruto, na słowo "ramen", podskoczył i wystartował z kopyta wydzierając się:

- RAMEN! RAMEN! RAMEN!!! - Kakashi patrzył na niego z rozbawieniem, ale po chwili zorientował się że został w tyle na pastwę zgniłego ramenu. Nawet Pakkun biegł teraz wesoło plącząc się Sakurze pod nogami i mamrocząc coś o szamponie. Kiedy tłum ludzi na ulicy zaczął gęstnieć zatrzymałaś się i krzyknęłaś do dzieciaków:

- Chyba zamiast psa - Kakashiego będziemy mieli zgniły ramen z psa! - Pakkun odkrzyknął:

- Ej! Też jestem psem! - Podniosłaś ręce w geście przeprosin i poczekałaś aż reszta ( włącznie z psim ramenem Kakashim ) dobiegnie do ciebie.

- Ha! Zgniły ramen z senseia! - Wrzasnął Naruto do Kakashiego. Kakadhi potarmosił go po włosach co skutecznie uciszyło Uzumakiego.

- No! Idziemy! - Powiedział srebrnowłosy jakby fakt że przed chwilą został ochrzczony mianem zgniłego ramenu umknął mu.

Weszliście w tłum ludzi poprzebieranych w najróżniejsze stroje. Od mumię, przez wampira aż po pudełko ( nie zgniłego ) ramenu. Na to ostanie Naruto oblizał się.

- Następnym razem przebiorę się za ramen! - Postanowił. Podniosłaś jedną brew.

- Czyżby? - Zapytałaś.

- A czy ja kiedykolwiek rzucam słowa na wiatr? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Nie! - Zaśmiałaś się. Nagle pomiędzy was wpadły dwa zielone krztałty stając przed Kakashim. Kiedy podniosłaś się z ziemi po przewróceniu ( który to dzisiaj raz?! ) przez zielone krztałty zobaczyłaś Gaia i Lee wyprężających się przed Kakashim - psem.

- Ummm... Piesku, nie widziałeś gdzieś Kakashiego Hatake, mojego największego rywala?! - Głos Gaia zaświdrował ci i w uszach.

- Um... Gai? To ja, Kakashi! - Odparł lekko zdezorientowany shinobi. Gai zrobił głupią minę i poczerwieniał.

- A! No tak! Od razu wiedziałem! - Powiedział szybko. Przyglądałaś się tej szopce z niemałym rozbawieniem. Nagle dotarło do ciebie że Gai i Lee nie mają kostiumów.

- Ej... Chłopaki? Czemu nie jesteście przebrani? - Zapytałaś. Gai jakby dopiero teraz cię zauwarzył.

- O! Witaj [Imię]! A odpowiadając na twoje pytanie to nie wiem po co zmieniać ideał. - Powiedział Gai z autentycznym zdziwieniem, jakby pomysł zdjęcia zielonego kostiumu wydawał mu się rzeczą nadnaturalną i conajmniej tak dziwną jak żaba przywołana przez Naruto, którą znalazłaś wczoraj dobierającą się do twojej spiżarni. Westchnęłaś i machnęłaś ręką.

- Już nic. - Gai już cię nie słuchał bo odwrócił się do srebrnowłosego i zapytał:

- Ach mój odwieczny rywalu! Czy zmierzymy się w pojedynku?! Co powiesz na wyławianie jabłek z wody?! - Kakashi wzruszył ramionami.

- Może być. - Odpowiedział spokojnie choć znałaś go na tyle dobrze że wiedziałaś że w głębi duszy liczy mocno na zwycięstwo.

- Ale potem zamawiam sobie taniec z [Imię]! - Powiedział i mrugnął do ciebie zanim Gai pociągnął go w tłum przebierańców. Razem z dzieciakami pobiegłaś za zielonym shinobim oraz jego uczniem wlekącym zamaskowanego ninję. Dotarliście wreszcie przed wielką misę z jabłkami i wodą.

- No dajesz mój rywalu! Nie pokonasz mnie! Ćwiczyłem całe lato i jesień! - Krzyknął Gai. Kakashi unósł brew, ale nic nie powiedział. Odgarnął psie uszy oraz srebrną czuprynę i już ma zamiar włożyć twarz w wodę, gdy Gai przerywa:

- Czekaj! Zrobimy to razem! Ten który pierwszy wyłowi jabłko wygrywa. - Kakashi wywrócił oczami ale zaczął odliczać:

- 3...! 2...! 1!!! - Na "jeden" obaj zanurzyli twarze. Z napięciem czekałaś który pierwszy się wynurzy. Lee tak głośno dopingował Gaia że twój doping Kakashiego był przy nim jak szept. Naruto i reszta dzieciaków patrzyła to na ciebie, to na Lee wzrokiem: "Co wyście brali?!". Wreszcie! Kakashi wynurzył się z jabłkiem w zębach. Gai tuż po nim. Kakashi nie mógł się powstrzymać żeby nie, pokazać Gaiowi kciuka do góry. Zębami niestety nie mógł błysnąć, ale po poruszeniach materiału maski widać było że się uśmiecha. Gai udał że się obraża.

- Ha Gai! Wygrałem! A-ha! - Kakashi odtańczył jakiś dziwny taniec radości. Tak bardzo zmienił się od dnia w którym go pozałaś. Z smutnego i apatycznego mężczyzny zmienił się w osobę tętnącą życiem i tak bardzo ci bliską. Najlepszego przyjaciela. Może nawet kogoś więcej.

Dałaś sobie z liścia.

Co ci przyszło do głowy?! Kakashi ma tysiące kobiet na zawołanie, jak może wybrać ciebie?! A tak swoją drogą... au! To bolało.

Nagle zorientowałaś się że wszyscy na ciebie patrzą. Spiekłaś raka.

- Coś się stało? Śmiałaś się a nagle spoważniałaś. - Spytał Kakashi. Machnęłaś ręką.

- To nic takiego! Zamyśliłam się. - Powiedziałaś niedbale. Twoi przyjaciele kiwnęli głowami.

- W takim razie teaz ja wyzwę cię na pojedynek! Co powiesz na rzeźbienie w dyniach? - Kakashi chyba wierzył w swoją dobrą passę i zamierzał ją wykorzystać. Gai wyraźnie zachwycony tym pomysłem, przytaknął:

- Jestem z tobą, Kakashi! - Po czym obaj pognali w stronę stanowiska z dyniami. Razem z dzieciakami przecisnęłaś się przez tłum za nimi.

- Kto stworzy ładniejszą dynię w krótszym czasie, wygrywa. - Tym razem ty ustalałaś zasady. Chłopaki pokiwali głowami.

- Okej! 3... 2... 1... START! - Krzyknęłaś. Na początku nie mogłaś zobaczyć co rzeźbią. Potem Gai powiedział ( wyjątkowo nie krzyknął ):

- Nie patrzcie. Będzie niespodzianka. - Wzruszyłaś ramionami i poszłaś z dzieciakami kupić jedzenie. Naruto błagał o ramen więc kupiłaś mu kilka porcji. Po namyśle wzięłaś eż coś Gaiowi i Kakashiemu. Zupa co
prawda, rozchlapała ci się po drodze, ale trochę jej zostało. Gdy przyszliście shinobi właśnie kończyli. Kakashi i Gai odłożyli noże w tym samym momencie.

- Wygrałem! - Krzyknęli w tym samym momencie. Szybko sprowadziłaś ich na ziemię:

- Remis jest. - Zabrałaś się do oglądania dyń. Jednak wysoka, uśmiechnięta kobieta obsługująca stoisko zakryła ci oczy ręką i gdy odsłoniła pole widzenia w obu dyniach stały świeczki, przez co w mroku wieczora dynie wyglądały przepięknie. Przyjrzałaś się dyni Gaia i zobaczyłaś że wyrzeźbił ( co nie było zaskoczeniem ) swoją twarz. Teraz podobizna Gaia rzucała nieco upiorny cień na ziemię przy stoisku.

Odwróciłaś się następnie do pracy Kakashiego. Musiał się mocno napracować. Wszystko wyglądało tak realistycznie. Zastanawiałaś się chwilę kto to gdy zrozumiałaś. Patrzyłaś na wręcz idealną podobiznę siebie. Każdy szczegół był idealnie zrobiony jakby shinobi patrzył na twoje zdjęcie. [Długość] włosy wyglądały tak jak twoja dzisiejsza fryzura. Przez chwilę stałaś zauroczona patrząc na migoczący płomyczek we wnętrzu dyni oraz, na samą siebie. W końcu odwróciłaś się do Kakashiego. Uśmiechał się niepwnie. Za to Gai, Dróżyna 7 oraz Konohamaru z przyjaciółmi szczerzyli się od ucha do ucha. Nagle wszystko nabrało sensu. Spóźnialstwo Kakashiego, jego lekko nerwowe zachowanie, ukradkowe spojrzenia rzucane przez towarzyszy podczas drogi na bal oraz prośba o taniec.

- To było zaplanowane, prawda? - Spytałaś. Przypomniałaś sobie też pewną kobietę która zobaczywszy ciebie i Kakashiego nazwała ich "uroczą parą". Skądś ją kojarzyłaś ale nie wiedziałaś kto to. Teraz odgadłaś że w istocie był to Naruto i jego jutsu.

Na twoje pytanie wszyscy poza Kakashim pokiwali uradowani głowami.

- Jak najbardziej. Już od dawna! - Przytaknął ochoczo Sasuke. Zaśmiałaś się i spojrzałaś na srebrnowłosego.

- Ty też wiedziałeś? - Spytałaś. On pokiwał głową zmieszany.

- Owszem. - Bąknął. Popatrzyłaś jeszcze raz na dynię z twoją podobizną.

- To jest piękne. - Wyszeptałaś. Kakashi zarumienił się jescze bardziej.

- Cóż... taki był zamiar. - Odpowiedział. Miałaś coś dodać, ale w głośnikarz rozbrzmiała właśnie twoja ulubiona piosenka.

[ Włączcie piosnekę w mediach i słuchając jej czytajcie dalej ]

Kakashi chyba dostrzegł zmianę w wyrazie twojej twarzy i pociągnął cię na parkiet.

- Obiecałaś taniec. - Powiedział cicho.

- Owszem. - Odpowiedziałaś. Ustawiliście się w pozycji do tańca. Zaczęliście się kołysać. Twoja peleryna latała a dłoń Kakashiego na twoim biodrze leżała spokojnie. Patrzyłaś tylko na ciemne oko ninji. Utonęłaś w nim i było ci z tym dobrze. Oparłaś głowę na jego ramieniu. Po raz pierwszy w życiu poczułaś spokój w duszy. Nie było żadnych problemów, tylko wy. W chwili gdy doszliście do momentu kiedy partner trzymając partnerkę w ramionach lakko odchylał się poczułaś sile dłonie srebrnowłosego i przez chwilę sekund trwaliście w tej pozie. Po chwili Kakashi podniósł cię i przycisnął do siebie. Szybkim ruchem zsunął lekko maskę i pocałował cię. Przez chwilę byłaś tak zszokowana że nie zodlalaś wykonać jakiego kolwiek ruchu. Po sekundzie jednak na nowo utonęłaś w jego oku i odpłynęłaś. Odwzajemniłaś pocałunek. Gdy oderwaliście się od siebie usłyszałaś rozbawiony głos Sakury:

- Może powinniśmy założyć zakład swatający. Nazywałby się "U Sakury". - Po chwili dziewczyna pocałowała szybko nieprzygotowanego Sasuke w policzek i hichocząc schowała się za Naruto. Westchnęłaś i spojrzałaś w niebo. Na rozgwieżdżonym niebiskłonie błysnęła spadająca gwiazda. "Proszę aby tak było codziennie" pomyślałaś życzenie i trzymając Kakashiego za rękę pobiegłaś za dzieciakami i Gaiem na wzgórze by wypatrzywać kolejne spadające gwiazdy. Po chwili usłyszeliście za sobą znajomy głos.

- Czekajcie! Udało mi się wyrwać z bióra! Szybko! Zanim Shizune mnie znajdzie! - Odwróciliście się. W waszą stronę biegła Tsunade. Zwolniliście i poczekaliście na nią. Potem wspólnie dogoniliście resztę. Gdy Hokage dojrzała stroje Konohamaru i jego przyjaciół zaśmiała się tak głośno że jeśli rzeczywoście Shizune jej szuka będzie miała ułatwione zadanie. Tsunade długo nie mogła się uspokoić i tarzała się po ziemi ze śmiechu. Dopiero Jirayia który wylał jej na głowę kubeł wody uspokoił Piątą.

Brawa dla dwóch najleprzych Sanninów na świecie.

- Oh Babuniu Tsunade... - Wstchnął Naruto po czym przybił piątkę Jirayi.

- Dobra robota, Zboczony Pustelniku! - Krzyknął radośnie. Po chwili razem usiedliście na ziemi i wpatrzyliście się w nocne niebo. Ty jednak ciąglę zerkałaś na Kakashiego. W końcu Kopiujący Ninja otoczył cię ramieniem i przyciągnął do siebie. Westchnęłaś. Wokół siebie miałaś wszystkich których kochasz i na których ci zależy. Czułaś się tak lekka jakbyś mogła pofrunąć i dotknąć gwiazd.

Wiedziałaś że ten dzień będziesz pamiętać jeszcze przez długi czas.

[ No i teraz taki Halloweenowy szkiceł. Znajdziecie go też w moim artbooku

Kakashi. Na masce ma napisane "Scary halloween". Pierwotnie miał być przebrany za psa ale.... jakoś ak wyszło. 😂 I nie. To nie jest jego ręka. W sensie jego, ale w rekawiczce wiedźmy.

Wasza,
Mrs Hatake^^ ]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro