Rozdział 3 Początek nowego
W końcu mogłem wyjść z tego cholernego szpitala, jestem wniebowzięty. Wszystkie rzeczy jakie miałem, już spakowałem czekałem tylko na wypis. No cóż znając Konodę będzie później, wziąłem jedną z książek " Siewca wiatru " ,drugą cześć anielskiej fantazy i dalej czytałem. Po około 30 minutach, przyszedł Konoda z wypisem. Nie słuchałem go zbytnio, tylko porwałem wypis i zwiałem, z tego wariatkowa. Wybiegając z szpitala, zauważyłem moich braci.
- Hej - powiedziałem do nich, byli lekko zszokowani tym, jak zachowuje się na zewnątrz.
- Hej - odparli dalej będąc w szoku.
- To gdzie jedziemy ? - zapytałem.
- Do twojego mieszkania - i tu właśnie jest problem, nie chce tam wracać. Nie wiele myśląc ruszyłem w stronę pierwszego lepszego hotelu. Oni to widząc, chyba zrozumieli o co mi chodzi.
- Gdzie się zatrzymasz ? - zapytał mnie Liu.
- W hotelu - odparłem krótko.
- Dlaczego nie zostaniesz z nami ? - zapytał Jan z troską.
- Nie chce być dla was ciężarem - powiedziałem szczerze.
- Akhito nie żartuj sobie - powiedział Cell.
- Nie żatruje, przecież w Las Vegas jest wiele hoteli.
- Wiemy, ale nie chcemy zostawić cię samego, znowu - mówili, winiąc siebie za czyny Asamiego.
- Nie wińcie siebie, to nie wasza wina, mogę zostać z wami - powiedziałem z uśmiechem, a oni zaprowadzili mnie do samochodu. Mijaliśmy wiele wieżowców i kilka parków, niż dotarliśmy na obrzeża. A ztamtąd do domu, jest on wielką nowoczesną willą, otoczoną lasem. Jest umeblowany nowocześnie, jak i staro świecko. Kolory ścian przeważają szarość, kremowy i jasne odcienie brązu. Ogród zaś jest duży podzielony na kilka części, jedną z nich jest basen, drugą aleje z śnieżno-białymi różami. A trzecią i ostatnią są stawy, z tego tylko jeden, posiada tam altanę. Podszedłem do barierki, wyciągając paczkę papierosów i odpalając jednego z nich. Dym papierosowy zawsze mnie uspokoja i pozwala, poukładać rozsypane myśli. Nagle poczułem się obserwowany, spojrzałem w stronę lasu. Stał tam koleś z szpitala, przeszukałem swoje kieszenie, sprawdzając czy mam przy sobie broń, jest. Gasząc feta, ruszyłem w jego stronę obserwował moje ruchy i całą sylwetkę.
- Dlaczego mnie szpiegujesz ? - zapytałem z nieprzyjemnym tonem.
- Może chcę się tobą zaopiekować młody - powiedział z uśmiechem, a ja spojrzałem na niego nie dowierzając jego słowom.
- A na ile lat wyglądam ? - spytałem podnosząc brew.
- Na 16. A ile masz tak naprawdę ?
- 22 - odpowiedziałem, obserwując jego reakcję, był zdziwiony - A przedstawisz się może ?
- Jestem Nagato Pier, a ty to ?
- Akhito Evil-Angel - powiedziałem, lustrując go wzrokiem. Wysoki czarno włosy z czerwonymi oczami.
- Przejdziemy się ? - zaproponował.
- Dobrze - powiedziałem uważając na niego. Weszliśmy do lasu, gdzie zaczęliśmy rozmawiać. Z pogody, przeszliśmy na zainteresowania. Dowiedziałem się że kocha czytać, słuchać muzyki i pisze wiersze. Rozmawialiśmy tak do wieczora, wtedy musiałem wracać. Na pewno martwili się o mnie, pożegnaliśmy się i umówiliśmy na kolejne spotkanie. Nie mogę się doczekać tego spotkania jak i bycia z Nagatem.
__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*_
Oto nowy rozdział mam nadzieję ,że się podoba spotkanie Akhita z Nagatem.
DarkDeadAngel
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro