Rozdział 16 Wizyta rodziny
Akhito
Obudziłem się przytulony do Nagata, leżałem rozmyślając o naszej przyszłości. O wspólnym urlopie, mieszkaniu razem, myślami wybiegłem daleko w przyszłość. Z wielką niechęcią wstałem z łóżka, wziąłem pierwsze lepsze ubrania i udałem się do łazienki. Po odświeżeniu się miałem zamiar udać się do kuchni, ale zwabił mnie dźwięk szklanek w salonie. Udałem się w tamto miejsce, a tam zastałem rodziców. Lucyfera i Gabriela jeden siedział na sofie, a drugi przy barku tylko żeby nie byli pokłóceni pomyślałem.
- Czy coś się stało ? - zapytałem ciekawy.
- Tak - odparł wściekły Gabriel a Lucyfer w tym samym czasie odparł -Nie - uniosłem brew ciekawy o co tym razem im poszło.
- Lampka* nie irytój mnie bardziej dzisiaj, ty kłamliwy dupku - powiedział Gabriel wstając.
- Po pierwsze nie jestem dupkiem, po drugie nie okłamałem ciebie, tylko pominąłem ten fakt przed tobą - odparł spokojnie dalej siedząc przy barku, a ja usiadłem w jednym z foteli.
- O co poszło ? - zapytałem spokojnie.
- Chodzi o to że Lucyfer ma gdzieś to co czuje, nawet nie ma czasu by ze mną rozmawiać - powiedział Gabriel wychodząc.
- Tato a jakie jest twoje zdanie ? - pytam zdziwiony zachowaniem drugiego ojca.
- Mam ostatnio wiele na głowie i dlatego, nie miałem na nic czasu - powiedział wstając - przepraszam że ci przeszkoliliśmy, wracaj do niego - powiedział przytulając mnie i znikając. Wróciłem do Nagata przytulając się do niego, zamknąłem oczy myśląc o sytuacji od rodziców.
- Gdzie byłeś ? - zapytał Nagato otwierając oczy.
- Porozmawiać z rodzicami - odparłem kładąc głowę na jego klatkę piersiową i słuchając bicia jego serca, Nagato za to objął mnie ramieniem.
- I jak się rozmawiało ? - zapytał ciekaw.
- Pokłócili się o coś, jeden obrażony a drugi zmartwiony. Nie wiem co mam zrobić każdy z nich jest uparty jak osioł - mówiłem podnosząc głowę i patrząc w jego oczy.
- Daj im czas w końcu im przejdzie, albo przejżą na oczy i wrócą do siebie albo się roztaną - mówiąc to patrzył na sufit martwym wzrokiem.
- Nagato a kiedy poznam twoją rodzinę ? - zapytałem ciekawy.
- Raczej jej nie poznasz, nie utrzymujemy kontaktu. Mieliśmy poważną kłótnię, rozeszliśmy się po świecie. Teraz moją rodziną jest Omar i ty kociaku - mówił smutno patrząc w moje oczy, a ja przytuliłem się do niego, rysując wzorki na jego klatce piersiowej - Akhito naprawdę jesteś przesłodki i taki niewinny - mówił a ja zarumniełem się lekko, schowałem swoją głowę w zagłebieniu jego szyi.
- Nagato ? Możesz nie mówić takich rzeczy ? - pytam zawstydzony.
- Zawsze będę mówić ci takie rzeczy - mówił przeczesując moje włosy - Kocham cię wiesz ? - pyta.
- Wiem i ja ciebie też - mówię nie podnosząc głowy i ciesząc się jego zapachem.
- Kiciuś co powiesz na kąpiel ? - pyta się ciekawy, a ja podnoszę głowę patrząc na niego.
- Możemy wziąć - mówię podnosząc się do siadu, Nagato podniósł mnie. Kierując się do łazienki, gdzie usadowił mnie na blacie. A on sam podszedł do wanny nalewając wody i dodając płynu lawendowego. Kiedy uznał że jest wystarczająco wody, poszedł po mnie chwile później siedzieliśmy w wannie. Relaksując się i ciesząc swoją obecnością.
*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*__*
Dziękuje za przeczytanie rozdziału, mam nadzieje że przypadł wam do gustu.
DarkDeadAngel
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro