28
Pół godziny później Haruto blady jak ściana i z szybko bijącym sercem niemal wpadł na komisariat policji, prawie taranując przy tym wychodzących właśnie ludzi.
- Słucham pana? -policjant w okienku spojrzał na niego lekko znużony.
- To ja... miałem... dzwoniono do mnie w sprawie... -przerwał, bo czuł jak gula rośnie mu w gardle i utrudnia dalsze mówienie.
A tak naprawdę te słowa nie mogły przejść mu przez gardło. Zresztą gdyby mógł obróciłby się i uciekł stąd jak najdalej się da.
- Pan Mitsuya, tak? -spojrzał w papiery, a potem na niego, lustrując z góry na dół.
- Tak...
- Już wołam kolegę, proszę chwilę zaczekać... -wskazał mu krzesło tuż za nim.
Kiwnął głową i ciężko usiadł, a w jego oczach od razu pojawiły się łzy.
Gdy w końcu zadzwoniono, wstąpiła w niego ogromna nadzieja, że coś już wiadomo, tym bardziej, że pierwszy raz od zgłoszenia zaginięcia dostał telefon z policji. Ale komórka o mało nie wypadła mu z ręki, a serce gwałtownie przyspieszyło, kiedy poinformowano go, że musi przyjechać, bo znaleźli w rzece zwłoki młodego chłopaka.
Nie takich informacji się spodziewał...
- Skąd wiecie, że to Shosuke?
- Dlatego musi pan przyjechać i zidentyfikować ciało. Wiekiem, budową ciała i z opisu wyglądu przypomina pańskiego przyjaciela.
Haruto nie mógł normalnie złapać powietrza, czuł, że jeszcze chwila a chyba zwariuje! To nie mogło okazać się prawdą, to na pewno nie jest Shosuke!
- Jest pan tam? -przez chaotyczne myśli przebił się zaniepokojony głos policjanta.
- Tak... -szepnął -przyjadę...
Yukina nie mogła go uspokoić, nawet chciała z nim jechać, ale powiedział, że zrobi to sam...
Policjant, który przyszedł, przedstawił się i ostrzegł, że to nie będzie przyjemny widok, ponieważ ciało leżało w wodzie dość długo, a potem zapytał czy jest gotowy.
- Gotowy? -spojrzał na niego zdziwiony -A czy na to można być gotowym?
- Jeżeli potrzebuje pan więcej czasu, to...
Czasu? Z chęcią natychmiast odpuściłby to miejsce, ale wiedział, że musi to zrobić. Tylko tak dowie się czy to on. Musi znaleźć w sobie odwagę, żeby tam wejść, choć całą drogę zastanawiał się czy da radę to zrobić, jednak przedłużanie tego nic nie wniesie.
- M-możemy iść... -wyszeptał przez ściśnięte gardło, zacisnął mocno pięści i zniknęli za drzwiami...
Dziesięć minut później Haruto wybiegł na zewnątrz i całą zawartość żołądka zwymiotował, odreagowując tą sytuację.
Otarł ręką usta, a potem usiadł na najbliżej ławce i odgarnął włosy z mokrego czoła, ciężko oddychając.
Ostatnia godzina była mieszanką paraliżującego strachu, poprzez ból, niepewność i smutek. Całą drogę się modlił, żeby to nie był Shosuke.
Jadąc tu w głowie przewijały mu się obrazy z przeszłości i choć próbował je odgonić, wspomnienia uparcie wracały.
- Dzięki Bogu, to nie ty... Dzięki Bogu... -przymknął oczy, wypowiadając te słowa na głos z ogromną ulgą.
Lecz po chwili łzy popłynęły po jego policzkach, a z jego gardła wydobył się głośny szloch. Musiał dać ujście swoim emocjom, które dusił w sobie od dawna.
- Wszystko w porządku? -usłyszał nagle, nie zauważając z tego wszystkiego, że pochyla się nad nim kobieta w średnim wieku i patrzy na niego z niepokojem.
- Tak... Dziękuję. Już mi lepiej -popatrzył na nią z wdzięcznością i podniósł się z ławki, kierując w stronę domu.
####
- No bądź cierpliwy, to przecież niespodzianka! -zaśmiał się Shosuke, trzymając ręce jasnowłosego w swoich, żeby tylko przedwcześnie nie zdjął opaski z oczu, którą mu zawiązał.
Gdyby to zrobił, wszystko w jednej chwili by popsuł i jego starania poszły by na marne.
I znów to elektryzujące uczucie... -pomyślał zielonooki, próbując skupić myśli nad czymś innym niż dotyk nastolatka, ale to wcale łatwe nie było.
Jednak nie wyrwał rąk z jego uścisku, bo mimo, że to ogłupiało, jednocześnie też było miłe... Cholera, miłe, naprawdę?!
- Powiedz co to... -odezwał się Hikaru, by odgonić się od niemądrych myśli, zresztą szli już jakąś chwilę, więc był ciekaw gdzie go prowadzi.
Najpierw w prawo, prosto, potem znowu w prawo, a potem... potem to już się pogubił. Do tego nic nie widział, a z tym akurat nie czuł się komfortowo i chociaż próbował wyostrzyć pozostałe zmysły, to przy Shosuke było to dość trudne...
- Nie! -przerwał chłopak i znów roześmiał się głośno -czy nie powiedziałem, że masz być cierpliwy?
Cierpliwy? Czy to ostatnio nie najczęściej pojawiające się słowo w moim życiu? -przemknęło blondynowi przez głowę.
Zresztą co on tu robi?! Jak właściwie dał się na to namówić? Czy jeszcze kilkanaście minut temu, nie mówił, że w żadne romantyczne schadzki nie da się wmanewrować? I co? Gdzie do jasnej cholery, po raz kolejny podziała się jego stanowczość? Chyba musi nad nią mocno popracować.
I chociaż po wyjściu Yosuke miał ostro zaprotestować i wrócić do pracy, to gdy skierował się w stronę biurka, ciemnowłosy złapał go za rękę i szybko pociągnął do wyjścia. Jednak zanim wyszli z domu, wyjął z kieszeni opaskę i uśmiechnął tajemniczo...
- Skoro mówiłem, że to niespodzianka, to nie będzie żadnego podglądania -odpowiedział na zdziwioną minę starszego, zawiązując czarny materiał na jego oczy.
Westchnął cicho i poddał się, ale tylko dlatego, że inaczej Shosuke by nie odpuścił. Zresztą, im wcześniej będzie to miał za sobą, tym szybciej wróci do swoich obowiązków, prawda?
- Gotowy? -nagle zapytał osiemnastolatek, gdy się w końcu zatrzymali, a jego głos zadrżał z podekscytowania.
- Nigdy nie byłem bardziej... -ledwo zaczął, a od razu dostał delikatnego kuksańca w bok.
- Hikaru, no bądź poważny -chłopak zmarszczył brwi, ale mężczyzna nie mógł oczywiście tego zobaczyć i dodał -przecież nie przyprowadziłem cię tu na rozstrzelanie... -zachichotał cicho, ale jasnowłosy nie widział w tym nic zabawnego.
- Czy już mogę patrzeć? -Ichiro był już trochę zniecierpliwiony.
- Teraz tak -odpowiedział i zdjął mu materiał z oczu.
W pierwszej chwili starszy zmrużył je pod wpływem światła, ale gdy kilkukrotnie nimi zamrugał odzyskał ostrość widzenia.
- Piknik? -dwudziestosześciolatek uniósł mocno zdziwiony brew, gdy zobaczył rozłożony koc, a na nim kanapeczki, wędliny, ser, owoce, nawet wino się tam znalazło.
A Synthia widząc zaangażowanie Shosuke, postanowiła mu troszkę pomóc i upiekła kilka rogalików z dżemem truskawkowym.
Chłopak zdawał sobie sprawę, że polana, która znajdowała się kawałek za rezydencją, to dla Hikaru nie będzie szczyt marzeń, ale dla niego wydała się wprost idealnym.
Zielona trawa była pokryta białymi stokrotkami, a w oddali rozpościerał się niewielki las, do którego prowadziła polna droga. Sceneria niczym wycięta z filmu...
Długo zastanawiał się, jakie miejsce będzie odpowiednie, a gdy Synthia przyprowadziła go tu, wiedział, że to strzał w dziesiątkę!
Jednak, gdy zobaczył wyraz twarzy mężczyzny natychmiast ogarnęły go wątpliwości...
- Nie podoba ci się? -spojrzał w jego stronę zmartwiony i spuścił wzrok w dół, skubiąc róg koszulki -myślałem, że...
Czyli to dlatego zamknął się w kuchni? To dlatego od rana był taki tajemniczy? -jedna myśl po drugiej tłukła się po głowie jasnowłosego.
- To... to nie tak... -szybko dodał, zdając sobie sprawę, że jego wcześniejsze słowa nie zabrzmiały chyba najlepiej, więc teraz musi to jakoś odkręcić. Musi, ale jak?
Prawda jest taka, że choćby nie wiadomo jak śmiesznie to zabrzmiało, nigdy nie był na pikniku, zresztą, ktoś dla niego zrobił to po raz pierwszy.
Z byłymi zawsze jadał w najlepszych restauracjach, ale żaden nie wpadłby na to, żeby zjeść na świeżym powietrzu... zresztą i dobrze, bo szybko wybił by im ten pomysł z głowy, nawet nie godząc się na to!
Ale teraz... teraz postawiony w takiej sytuacji, nie do końca wiedział co powiedzieć, a przecież coś musi... bo na wycofanie chyba jest już za późno...
- To... miłe... -wykrztusił z siebie, starając się, by brzmiało to szczerze.
- N-naprawdę? -nastolatek uniósł głowę i spojrzał mu w oczy, a on twierdząco pokiwał swoją.
- Wiem, że jesteś zajęty pracą, ale chciałem spędzić z tobą trochę więcej czasu... zrobić ci przyjemność... zadbać o ciebie... -szepnął zarumieniony, a mężczyzna znowu uniósł brew.
Chcę spędzać z nim czas i dbać o niego? Nikt nigdy nie dbał o niego w ten sposób...
Troska Shosuke nie była wymuszona, nie udawał też, był jak najbardziej szczery i naturalny, tylko, że jemu ciężko było do tego przywyknąć.
W jego związkach nigdy nie było troski, czułości, bardziej wszystko głównie opierało się na seksie. Byle jakie rozmowy, potem kolacje, obiady w drogich restauracjach i koniec.
- No to chodź -chłopak pociągnął nic niespodziewającego się Hikaru za rękę, siadając na materiale w niebiesko-czarną kratkę.
Do takiej scenerii faktycznie garnitur z białą koszulą by nie pasował... -zdążył pomyśleć zajmując miejsce obok, bo już zrozumiał dlaczego młodszy tak się upierał, żeby przed wyjściem przebrał się, jak to ujął "w coś wygodnego".
Dlatego ciemnoniebieska koszulka, czarne wytarte na nogawkach spodnie ze sztruksu i adidasy, wydały mu się najbardziej wygodne.
- Ładnie wyglądasz... -Shosuke przygryzł dolną wargę i szybko spojrzał w bok.
Niech on lepiej nie robi takich min, bo weźmie go na tym kocu!
- Naprawdę tak uważasz? -mężczyzna zmrużył zielone oczy, gdy młodszy znów obrócił wzrok w jego stronę.
Policzki chłopaka natychmiast przybrały czerwieńszy odcień, a kąciki ust starszego mężczyzny zwycięsko uniosły się do uśmiechu.
Może ten dzień jednak skończy się lepiej, niż by się spodziewał...
- To nie to, że nie lubię jak nosisz garnitur i koszule -zaczął się szybko tłumaczyć, jakby powiedział coś nieodpowiedniego -w nich też wyglądasz przystojnie... zresztą... we wszystkim ci ładnie... ale częściej widuję cię w koszulach niż w takich zwyczajnych ciuchach -dukał zarumieniony, zaciskając nerwowo dłonie w pięści.
Hikaru miał ochotę mu powiedzieć, że bez ubrań wygląda jeszcze ładniej, ale... w ostatniej chwili się powstrzymał.
Chociaż nie miałby nic przeciwko gdyby mieli tu uprawiać seks... zresztą, ile ma jeszcze czekać?
- Ichiro! Naprawdę, musisz myśleć o tym teraz? Nie psuj durniu takiej chwili! -i znów ten pieprzony głos w jego głowie, który próbował postawić go do pionu.
- Napijmy się -blondyn, by zagłuszyć chaos w swojej głowie, szybko chwycił butelkę czerwonego wina, otworzył ją i rozlał do kieliszków.
Musiał też przyznać, że nastolatek o wszystkim pomyślał. Zresztą jeżeli chodzi o wino, może to tylko ułatwić sprawę...
Naprawdę, masz w planach go upić i przelecieć?!
Cholera jasna! Dosłownie jakby stał tu Yosuke i znów bredził te swoje mądrości! Czuł, jakby z tym głosikiem w jego głowie zmówili się przeciwko niemu!
- Muszę ci się do czegoś przyznać... -Shosuke spojrzał niepewnie w stronę mężczyzny, a ten popatrzył na niego zdumiony.
- Ta niespodzianka... -odchrząknął -to znaczy ten piknik... jest urodzinowy...
- U-urodzinowy? -zdziwiony Hikaru zamrugał kilkukrotnie oczami, bo nic nie rozumiał.
Chłopak ma urodziny? Tylko skąd u licha o tym wie?!
- Wszystkiego najlepszego... -Shosuke rzucił się na szyję mężczyźnie i pocałował w usta, a ten momentalnie rozszerzył oczy ze zdziwienia.
Po chwili dotarło do niego, że o jego własne urodziny tu chodzi i poczuł ulgę... ale czekaj! Skąd wiedział?! Która menda w tym domu mu powiedziała o tym?! Niech no tylko...
Sam nie wyprawiał urodzin, bo i po co? Oczywiście jego szalony przyjaciel nie dawał się zbywać i mimo wszystko co roku kupował mu jakiś prezent, tort i próbował wyciągnąć na jakąś imprezę. Jednak do tej pory bezskutecznie.
- Nie mam nic dla ciebie szczególnego, żadnego kosztownego prezentu... -zmartwiony chłopak spuścił głowę w dół -dlatego chociaż chciałem w inny sposób...
- Skąd wiedziałeś? -musiał zapytać, by móc dokonać zemsty na osobie odpowiedzialnej za to.
- Miałeś zaznaczone w kalendarzu na biurku... -nastolatek podniósł głowę i spojrzał na niego dziwnie -coś nie tak?
No tak! I sprawa wyjaśniona. Urwie głupi i wścibski łeb Yosuke, to było pewne, bo to jego sprawka!!!
- Nie, wszystko w porządku... -starał się by jego głos brzmiał normalnie.
- A więc, co do życzeń, to życzę ci, żebyś nie stracił tej odwagi, którą masz. I sił, by porywać się na cele i zmiany, które z pozoru wydają się trudne, a później wprost wymarzone. Realizuj swoje plany i jak najwięcej nowych marzeń -szepnął Shosuke -a ja obiecuję ci, że będę zawsze stał u twego boku i choć nie jestem nie wiadomo jak super mądry, służyć Ci radą i pomocą.
Jasnowłosy wpatrywał się w chłopaka zdumiony, bo szczerze powiedziawszy to go zatkało.
Co to właśnie było? -pomyślał, w milczeniu uniósł w górę napełniony płynem kieliszek i tylko skinął głową.
Szkło opróżnił trochę zbyt szybko, ale chciał pozbyć się dziwnego uczucia. Te życzenia, ten piknik, Shosuke...
- A teraz... -sięgnął do koszyka ciemnowłosy i wyciągnął na talerzyku niewielkie ciasto z bitą śmietaną i wbitą w nie świeczką.
Zapalił ją i podsunął w kierunku mężczyzny.
- A teraz nim zdmuchniesz, pomyśl życzenie -uśmiechnął się szeroko, a Hikaru zrobił to o co poprosił chłopak.
- A teraz jedzmy! -nastolatek odstawił naczynie na bok -mam nadzieję, że będzie ci smakować...
Starszy, musiał przyznać, że z każdą kolejną chwilą, miło spędzał czas w towarzystwie osiemnastolatka, zapominając zupełnie, że jeszcze niedawno był temu zupełnie przeciwny.
Nie wiedział też czy to sprawka alkoholu czy jednak przyzwyczaił się, ale co chwila się uśmiechał, karmiony własnoręcznie zrobionymi przez chłopaka kanapeczkami i rogalikami, o dziwo, mu na to pozwalając. I chociaż nie przepadał za słodkościami, to nie odezwał się słowem, nie chcąc robić mu przykrości.
- Yosuke to wspaniały przyjaciel, prawda? -odezwał się nagle chłopak, któremu już po drugim kieliszku przyjemnie zakręciło się w głowie, a policzki zaróżowiły od procentów.
- Yosuke? -Hikaru uniósł brew, zastygając z kieliszkiem przy ustach, bo nie wiedział dlaczego nagle o nim wspomniał -to prawda... chociaż czasami jest nie do wytrzymania...
- Mimo wszystko, jest obok, zawsze gotowy cię uszczęśliwiać, nawet gdy tego nie chcesz -uśmiechnął się i wbił wzrok w koc -chciałbym mieć takiego przyjaciela...
- Masz mnie... -przerwał mu szybko, odstawił kieliszek, zmniejszając dystans między nimi i spojrzał w jego ciemne tęczówki, gdy chłopak zaskoczony podniósł głowę -mam rozumieć, że to ci nie wystarcza?
- Nie... ja... -natychmiast zaprotestował, potrząsając głową i chcąc się wytłumaczyć, ale ten mu nie pozwolił.
- Chcę być twoim przyjacielem, kochank... o by to szlag!!! -zielonooki gwałtownie zerwał się na równe nogi -szybko pod tamto drzewo! -pociągnął zaskoczonego chłopaka za rękę i ruszyli biegiem, bo z nieba właśnie... lunął deszcz!
Gdy dobiegli na miejsce, byli już cali przemoczeni! A gdy Ichiro spojrzał na osiemnastolatka, ten ciężko oddychał.
Biała koszulka i szare spodnie przylepiły się do jego szczupłego ciała, a z potarganych włosów ściekała woda, więc reakcja mężczyzny była natychmiastowa!
Instynkt przestał działać, a może właśnie zadziałał, bo delikatnie popchnął nic niespodziewającego się chłopaka w stronę drzewa, objął w pasie i popatrzył w jego oczy. Na jego idealnie wykrojone usta, które, jak jasna cholera, kusiły jak żadne inne!
Dlaczego w porównaniu do jego byłych kochanków, podniecał go tak bardziej?
Nastolatek nie protestował, co więcej zarzucił ręce na jego szyję i też popatrzył mu w oczy.
- Hikaru... -szepnął, ale mężczyzna nie pozwolił mu dokończyć, bo wbił się w jego miękkie i mokre od deszczu wargi.
Zetknięcie się ust spowodowało niespodziewany przepływ ciarek wzdłuż kręgosłupa starszego mężczyzny, wywołując także przyjemne łaskotanie w dole brzucha. A gdy chłopak westchnął cichutko i rozchylił lekko usta, wilgotny język Hikaru od razu wślizgnął się do ciepłego środka, przejmując natychmiast dominację.
Shosuke oszołomiony wypitym alkoholem i pocałunkami, z łatwością poddawał się poczynaniom, co Ichiro skwapliwie wykorzystywał.
Usta osiemnastolatka były ciepłe, słodkie i smakowały winem, a ich dotyk elektryzował, jednak w inny sposób, niż Ichiro do tego przywykł. Krew zaczęła mu krążyć szybciej, gdy przesunął dłońmi po przemoczonym ubraniu młodszego, a gdy zjechał ustami na szyję, całując rozgrzaną i mokrą skórę, zdawał sobie sprawę, że nastolatek odczuwał to nawet tysiąc razy bardziej. Ale chciał go ogłupić pożądaniem. Chciał... Nie. Pragnął, by chłopak oddał mu się, nawet tu, nawet teraz. Pod tym drzewem, w deszczu, lekko wstawiony i nie do końca racjonalnie myślący.
Teraz był zupełnie uległy, a jasnowłosy mógłby teraz z nim zrobić, co tylko by chciał... a chciał wreszcie zaspokoić swoje żądze i znaleźć się w nim...
I chociaż przed chwilą deszcz stracił na sile, oni jakby tego nie zauważyli. Oderwali się od siebie dopiero w momencie, gdy nie mogli już złapać oddechu.
Starszy spojrzał w zamglone oczy nastolatka, czerwone policzki i lekko opuchnięte od całowania wargi...
Dlaczego nie może się mu oprzeć? -pomyślał i znów powtórzył czynność sprzed chwili.
Tym razem wsunął ręce pod przemoczoną koszulkę bruneta i dotknął jego sutków, na co ten jęknął nieco głośniej. Jego reakcja potwierdzała, że jest coraz bardziej podniecony, a Hikaru doskonale czuł jak drży pod każdym jego dotykiem, a o to przecież mu chodziło.
Do tego miał iście sprzyjające warunki do dokończenia tego, co już kilkukrotnie bezczelnie było mu przerywane...
Nagle Shosuke przerwał pieszczotę i wtulił się w ciepłe ciało jasnowłosego, przymykając oczy.
- Tylko nie usypiaj -dwudziestosześciolatek przyciągnął go bardziej do siebie.
- Nie śpię... po prostu lubię się tulić do ciebie -szepnął i wtulił bardziej.
Chłopak zaciągnął się zapachem mężczyzny i uśmiechnął delikatnie. Używa wody po goleniu i perfum, które przyprawiają go o zawrót głowy, ale lubił to. Cieszył się, że jest z Hikaru, choć na początku było to dla niego szokiem.
Dwudziestosześciolatek już miał się odezwać, gdy niespodziewanie i dość blisko uderzył piorun.
Nastolatek podskoczył i wtulił się mocniej w mężczyznę, zaciskając pięści na jego mokrej koszulce.
- Cały się trzęsiesz?
- B-burza... -w głosie nastolatka słychać było strach.
- Boisz się? -złapał go za ramiona, a ten w odpowiedzi kiwnął głową i wcisnął ją w jego klatkę piersiową.
- M-możemy już w-wrócić... -szepnął, wciąż nie podnosząc głowy, więc Ichiro nie miał wyjścia jak tylko się zgodzić i zabrać go do domu.
I cały entuzjazm znów poszedł w pizdu! -pomyślał zły, zagryzając wargę, a wtedy rozdzwonił się jego telefon, przerywając ponure myśli.
- Tak? -warknął niezadowolony.
- Gdzie jesteś? -usłyszał nerwowy ton głosu Kazuhiro, a to wydało mu się dziwne, poza tym, przecież powiedział mu, że "jakby co", to go nie ma.
- Niedługo będę... Czy wy nie możecie...
- Jest problem -usłyszał jak mężczyzna po drugiej stronie nabrał nerwowo powietrze do płuc -w salonie czeka na ciebie Connor...
Witajcie moje pszczółki Najukochańsze! Jestem, żyje i mam się dobrze.
Przepraszam, nie było mnie, ale miałam sporo spraw na głowie 😂
Przeprowadzka do innego miasta, praca i ogólnie masę spraw do załatwienia.
Buziaczki i miłego dzionka ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro