Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Shosuke siedział po turecku, na skórzanym narożniku w salonie i z Yosuke oglądali jakiś film akcji.
Nanieśli napojów, zrobili popcorn i co jakiś czas komentowali to, co się działo na ekranie.

Na początku, młody spinał się w towarzystwie przyjaciela Hikaru, gdy tylko ten przyjechał, ale pomimo pierwszego nie najlepszego wrażenia, przekonał się przy bliższym poznaniu.
Yosuke, oczywiście nie mógł się powstrzymać i pomimo wcześniejszych i ostrych protestów jasnowłosego, opowiedział kilka śmiesznych historyjek z jego dzieciństwa, czym wywoływał u nastolatka wybuchy śmiechu.

- Mogę o coś zapytać? -w pewnym momencie brązowooki spoważniał i wlepił wzrok w miskę z popcornem.

- Dajesz -ten oparł się na poduszkach i spojrzał w jego kierunku.

- Dlaczego Hikaru nie chce nic powiedzieć o mojej przeszłości, dlaczego unika tych tematów? -próbował obrać inną technikę i czegoś dowiedzieć się od, co bądź, najlepszego przyjaciela zielonookiego.

Może powie coś, co pozwoli rozjaśnić, choć trochę spowitą mrokiem przeszłość... może naprowadzi na jakiś ślad... w końcu ktoś musi mu cokolwiek powiedzieć...

Yosuke zatkało, bo nie spodziewał się takich pytań.

Prawdę mówiąc, nawet nie za bardzo wiedział jak na nie odpowiedzieć, żeby blondwłosy po powrocie nie zechciał go ukatrupić! Musiał przyznać, że polubił osiemnastolatka, ale nie mógł przecież powiedzieć mu prawdy. Hikaru, to jego najlepszy przyjaciel, a dla takich zrobi się wszystko... i to dosłownie...

Jednak, gdzieś w środku niego tliła się malutka nadzieja, że dzieciak go odmieni... i ma ją od momentu, gdy zielonooki martwił się, jak ten zachorował. Widział wtedy jego reakcję, a przecież nigdy wcześniej się tak nie zachowywał do żadnego ze swoich byłych i nigdy też nie działał pod wpływem impulsu...
Do tego, uparł się, żeby go zatrzymać, chociaż nigdy wcześniej na nikogo się tak mocno nie upierał. I mimo, że gniew z niego prawie bucha, bo ciężko utrzymać mu nerwy, dla nastolatka jest inny...

I gdy starał się znaleźć wyjście z tej niezręcznej sytuacji, nagle odezwał się jego telefon, ratując mu poniekąd skórę.

- Co tam? -zawołał beztrosko do słuchawki, a po chwili dodał -przykro mi chłopaki, ale dziś nie mogę, jestem zajęty... że co? Nie, no nie mam randki z żadną dziewczyną, przyjaciel poprosił mnie... -spojrzał na wpatrującego się w niego Shosuke, jednak przerwał i uśmiechnął się delikatnie -a mogę kogoś zabrać? Ok, to będziemy za pół godziny! -i się rozłączył.

- Będziemy? -chłopak uniósł zdziwiony brwi.

- Zbieraj się kochany -podniósł się i znów uśmiechnął -zabieram cię gdzieś!

Pół godziny później, zajechali samochodem pod klub.

W tej jednej sytuacji, Yosuke okazał się nieostrożny, bo nie pomyślał, że jadąc tu, w takie miejsce, gdzie przewija się mnóstwo ludzi, mogliby natknąć się na kogoś, kto rozpoznałby Shosuke.
A wtedy wpędziłby Hikaru w niezłe kłopoty...

Gdy weszli do środka i podeszli do jednego ze stolików, przy którym siedziała spora grupka osób i wesoło się bawiła, Yosuke przywitał się i wskazał na chłopaka.

- To Shosuke -a potem przedstawił mu wszystkich po kolei.

- Napijesz się czegoś? -spojrzał na niego Hiroto, chłopak z niebieskimi pasemkami we włosach, gdy już usiedli.

- Może wodę...

- Wodę? -wybuchnął głośnym śmiechem -chłopie, w tym miejscu nie pija się wody, raczej coś mocniejszego.

- Nie spijaj mi tu go, bo Hikaru mnie zabije! -wbił w niego wściekłe spojrzenie Yosuke.

- Spokojnie, jedno piwo nikomu jeszcze nie zaszkodziło -i dał znak przechodzącej kelnerce.

- Czyli to jest ten śliczny chłopak Hikaru -zagwizdał z uznaniem chłopak z kolczykiem w uchu i zlustrował go uważnie.

- Zamknij się Takuya! -zgromiła go wzrokiem dziewczyna obok i uderzyła w potylicę.

- No co? -zawołał i potarł bolące miejsce -chciałem być miły... -bronił się.

- Taa, jasne! Bo ci uwierzę! -przewróciła oczami.

- Jesteś bardzo ładny... -szczupła blondynka, siedząca po drugiej stronie nastolatka, uśmiechnęła się do niego, jednocześnie przygryzając dolną wargę.

Odkąd go zobaczyła, nie mogła oderwać od niego oczu.

- Mia, on jest zajęty! -Yosuke przyciągnął zaskoczonego ciemnowłosego w swoją stronę, groźnie mrużąc oczy, bo wiedział co ma na myśli.

Brunet wzbudził żywe zainteresowanie, co nie do końca mu się podobało. To chłopak jego przyjaciela, więc niech przestaną robić na jego widok "ochy" i "achy", a zwłaszcza Mia... w końcu znał ją...

- Spokojnie... zachowujesz się jak jego niańka! -Hiroto uśmiechnął się leciutko.

- Przecież go nie zjem... -dziewczyna zachichotała i puściła do niego oczko.

- Coś ci nie wierzę... -skrzywił się "obrońca" nastolatka -wczoraj zerwałaś z piątym chłopakiem w tym miesiącu, a dziś dopiero 17-sty...

- Co ja zrobię, że trafiam na buraków! -teatralnie wydęła czerwone usta.

- Buraków? Tobie nawet, gdyby do stóp padł sam Leonardo DiCaprio lub Brad Pitt, miałabyś jakieś zastrzeżenia...

- Nie spinaj się tak! -osiemnastolatek trochę się wkurzył, że Yosuke za bardzo wczuł się w rolę i przesadza, zabrał go tu, a teraz próbuje "odgrodzić" na wszelkie sposoby -jestem duży i umiem sam o siebie zadbać.

- Żeby nie było potem na mnie! -zawołał prawie obrażonym tonem, założył ręce na klatce piersiowej i sięgnął po szklankę z piwem.

Ciemnooki z każdą minutą, coraz swobodniej czuł się w towarzystwie znajomych Yosuke, a oni szybko znaleźli z nim wspólny język. Nawet dał się namówić Mii na kilka tańców, w których dziewczyna starała się być jak najbliżej niego, bo nie próbowała ukrywać, że bardzo jej się podoba. Nawet przeszkodą nie było to, że jest już zajęty... i to nie przez byle kogo przecież...

- Może wyjdziemy? -uśmiechnęła się i dla lepszego efektu, zatrzepotała zalotnie długimi rzęsami.

Shosuke pokiwał w odpowiedzi głową i odprowadzani pod czujnym spojrzeniem Yosuke, już po chwili byli na zewnątrz budynku.

- Świetnie tańczysz -zaczęła.

- Dziękuję, ty również...

- I jesteś naprawdę bardzo ładny... i miły... -wyliczała, a po każdym wypowiedzianym słowie, zbliżała się do niego coraz bardziej, aż od jego ust dzieliły ją milimetry.

Chłopak nie poruszył się, wpatrując w jej niebieskie, lekko zamglone od alkoholu, tęczówki. Czekał co zrobi dalej i gdy wykonała ruch, by pocałować go, wtedy obrócił głowę w bok, unikając tego.
Ta, zaskoczona takim obrotem sprawy, spojrzała na niego, jednocześnie unosząc brwi.

- O co chodzi? Nie podobam ci się?

- Nie o to chodzi... jesteś ładna, nawet bardzo... -zaczął, a dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.

- Więc? -przekrzywiła głowę w bok.

- Po prostu nie mogę...

- Nie możesz, czy nie chcesz? -spojrzała mu w oczy.

- A jakie to ma znaczenie? Wiesz, że jestem z Hikaru...

- On nie musi się o niczym dowiedzieć... -szepnęła, próbując objąć go za szyję.

- Przepraszam... -złapał ją za ramiona i stanowczo odsunął od siebie -wracajmy lepiej do środka... -ruszył przed siebie.

- Tak bardzo boisz się, że twój chłoptaś dowie się o wszystkim? -zawołała, a wtedy zatrzymał się i obrócił.

Tak naprawdę, to nie mogła pojąć, jak ktoś może jej w ogóle odmówić, w końcu to pierwszy raz jak ktoś oparł się jej wdziękom. I mimo, że Shosuke jest gejem, nie chciała poddać się zbyt łatwo, ponieważ nastolatek był zupełnie inny, niż ci z którymi do tej pory się spotykała...

- Tu nie chodzi o strach, tylko o bycie lojalnym wobec drugiej osoby... nie chcę zrobić nic, czego mogę później żałować... tobie też to radzę...

- O czym ty mówisz?

- Mia, jesteś fajną dziewczyną, więc nie szukaj nikogo na siłę, jesteś warta o wiele więcej niż ci się wydaje... -uśmiechnął się i znów ruszył w stronę budynku, zostawiając osłupiałą dziewczynę.

####

- Hikaru, słuchasz mnie? -powtórzył głośniej Kazuhiro.

- Tak, tak, słucham... możesz powtórzyć co mówiłeś? -spojrzał w jego kierunku i poprawia się na fotelu.

- Od którego momentu?

- Możesz od początku -odchrząka.

- Co się z tobą dzieje? -marszczy brwi -to przez tego dzieciaka, tak? Mówiłem, że to zły pomysł, żeby został, ale uparłeś się...

- Shosuke nie ma z tym nic wspólnego! -staje w obronie chłopaka.

- Jasne! Miesza ci w głowie, a do tego zadaje te wszystkie pytania... wiedziałem, że tak będzie... to tylko zwykły dzieciak, dlatego wciąż nie rozumiem po co ci on...

- Możemy o tym nie gadać! Skupmy się na zleceniu...

- Jak chcesz...

- Mówiłem, że masz się w to nie mieszać! -warknął zły Ichiro -nie przypominam sobie, żeby w tym związku były trzy osoby...

- Związku? -przerywa i unosi zdziwiony brwi -czyli uważasz to za związek...

- Nie! Nie uważam! -teraz on przerywa mu poirytowany.

Kazuhiro nabrał głośno powietrza i pokręcił głową.

- Jesteś moim szefem, a moim zadaniem jest chronić cię...

- I dobrze wywiązujesz się ze swojej pracy, ale pozwól, że o moim życiu będę decydował sam!

- Wiesz, że nie o to chodzi -oparł się rękami o biurko -jesteś szefem mafii, co zrobisz jak się o tym dowie? Uwięzisz go na zawsze, czy jednak zabijesz?

- Ale się nie dowie!

- Skąd ta pewność? Chłopak nie jest głupi, nawet ja to widzę -założył ręce na klatce piersiowej -a ty ryzykujesz bardzo wiele... masz szczęście, że ten cały Hayato nie zdążył mu wyśpiewać o tobie...

- Hayato już nic nie powie, zadbam o to osobiście... a teraz lepiej wróćmy do ustalania szczegółów w zleceniu! -zmrużył gniewnie oczy, a ten pokiwał głową w odpowiedzi.

####

- Musiałeś tyle pić?! -chłopak niezadowolony pokręcił głową, a potem zawiesił ramię tego drugiego na swojej szyi, a drugą objął go w pasie, starając się iść w stronę auta.
Ten, w odpowiedzi tylko zamruczał coś niezrozumiale.

Nacisnął przycisk na kluczykach, by odblokować drzwi, a potem jakoś ulokował go na przednim siedzeniu. Obszedł pojazd i usiadł za kierownicą.

Cholera, czy ja w ogóle mam prawo jazdy?! Wiem jak się prowadzi auto, ale gdy złapie nas policja, może być grubo... -westchnął brązowooki, ale przekręcił klucz w stacyjce.

Dobrze, że nie dał się namówić i pił tylko wodę...

- S-sho-osukeeee -przeciągnął słowo Yosuke i zaczął się wiercić -dd-aajj jjaa ppojaddęę... -wyciągnął ręce w stronę kierownicy.

- Pewnie -mruknął brunet i dodał groźnie -siedź cicho, bo cię wysadzę!

Narąbał się jak okręt, a teraz jeszcze zamiast siedzieć potulnie, to przeszkadza. Jeżeli myśli, że pozwoli mu prowadzić w tym stanie, to jest w grubym błędzie!

- Mnnieee? Kollegęę... -czknął i złapał go za rękaw -Hikaruu mnie zaabijee...

- Uspokój się, Yosuke! Co ty bredzisz? -próbował uwolnić z jego uścisku, ale nadaremnie -nikt nikogo nie będzie zabijać, więc daj mi prowadzić!

W końcu, po tych słowach, nieco się uspokoił i zaczął nawet przysypiać, a nastolatek, gdy tylko przekroczył bramy rezydencji, musiał przyznać, że odetchnął z ulgą.
A gdy zaparkował i wysiadł, drzwi domu natychmiast się otworzyły.

- Miało być cztery godziny?! -wypadł ze środka z pretensją Hachiro -Hikaru nas wszystkich powiesi!

- Nie dramatyzuj i pomóż mi go zaprowadzić do pokoju -wskazał na śpiącego w najlepsze na siedzeniu Yosuke.

Hachiro, gdy tylko spojrzał w tamtym kierunku, wniósł oczy ku niebu, kręcąc głową.

- Mogłem przypuścić, że tak będzie, bo jego wszystkie wypady do klubu właśnie się tak kończą! Mogłeś po mnie zadzwonić... -znów obrócił głowę w stronę chłopaka.

- Dałem sobie radę -przerwał mu, zamykając drzwi auta od strony kierowcy.

Gdy wreszcie przyjaciel zielonookiego spał na górze, w pokoju gościnnym, Shosuke podziękował Hachiro i poszedł się wykąpać.
Potem położył się na łóżku, obrócił na bok i spojrzał w miejsce gdzie zawsze spał Hikaru... tęsknił za nim... bardzo... i żałował, że rozstali się w gniewie...

Może nie powinien tak emocjonalnie do tego podchodzić, w końcu z byłym nic go już nie łączy. To przeszłość. Przecież miał prawo być z kimś, zanim się poznali, po co robić z tego taki dramat...

Z drugiej jednak strony, dla niego wszystko było nowe, musiał znów przyzwyczajać się do życia z jasnowłosym... do całego swojego życia, o którym tak naprawdę nic nie wiedział... bez wspomnień, bez rodziców, bez przeszłości... a to nie było łatwe, więc, czy to dziwne, że chciałby wiedzieć więcej, a nawet wszystko?

Nagle łzy napłynęły mu do oczu i wtulił twarz w poduszkę.

Tak bardzo chciał, żeby teraz tu był...

Dlaczego nie sprzeciwił się, gdy powiedział, że znowu wyjeżdża... dlaczego go nie zatrzymał?

Westchnął cicho, obrócił się na plecy, chwycił za telefon leżący na szafce nocnej i wszedł w wiadomości.

Pewnie już śpisz... ale chciałem cię przeprosić... i powiedzieć, że tęsknię za tobą...

Ledwo zdążył wysłać, a jego komórka rozdzwoniła się.

- Jeszcze nie śpię, ale dlaczego ty też nie? Jest już dobrze po północy! -usłyszał w głosie blondyna... troskę?

- Dopiero się położyłem...

- A Yosuke? Mam nadzieję, że nic nie odwalił?

- Już śpi... -powiedział tylko tyle, bo wolał nie zdradzać w jakim stanie jest teraz jego przyjaciel -Hikaru? -dodał po chwili.

- Tak?

- Ja... naprawdę przepraszam... niepotrzebnie się wkurzyłem. Jak wrócisz, zrobię pyszną kolację i nie chcę wspominać już więcej o przeszłości, zgoda? Wróciłem, jesteśmy znów razem i tylko to się liczy.

- Cieszę się, że to mówisz -starszy nie ukrywał, że był zadowolony, że ten zdał sobie sprawę, że roztrząsanie przeszłości nie ma najmniejszego sensu -powinienem być jutro przed południem. A teraz prześpij się.

- Dobranoc Hikaru...

Po drugiej stronie na chwilę zapadła cisza.

- Dobranoc Shosuke.

Gdy mężczyzna rozłączył się, chłopak schował komórkę pod poduszkę, nakrył kołdrą i obrócił na bok, zamykając oczy...

Mężczyzna w białym kitlu podszedł do chłopaka i położył mu rękę na ramieniu.

- Bądź dzielny, chłopcze -uśmiechnął się blado.

- Mogę ją zobaczyć... choć na chwilę? -głos mu zadrżał.

Obok niego stała starsza kobieta z czerwonymi od płaczu oczami i patrzyła z nadzieją w oczy lekarza.

- Doktorze... -szepnęła, a ten przeniósł wzrok na nią i pokiwał przecząco głową, a wtedy z jej gardła wydobył się głośny szloch.

- Proszę ratować moją mamę! -krzyknął chłopak, łapiąc mocno lekarza za fartuch -doktorze!

- Wszystko będzie dobrze -podbiegła pielęgniarka.

- Shosuke, nie denerwuj się -staruszka próbowała go uspokoić.

- Chcę ją zobaczyć! Już! Natychmiast! Mamoooo! Puśćcie mnie!!! Puśćcie!

Zerwał się gwałtownie do siadu, a łzy płynęły mu po twarzy.

- Mamo... -szepnął.

####

Hikaru wszedł do domu i zobaczył Yosuke, siedzącego na narożniku, oglądającego telewizor i wcinającego w najlepsze kanapki.

- Cześć! -zawołał wesoło na widok blondyna -twój chłopak jest cały i zdrowy. Miło spędziliśmy czas... graliśmy w karty, oglądaliśmy do znudzenia filmy i opychaliśmy się fast-foodami -kłamał gładko, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że ten ma w domu kamery i wszystko może sprawdzić.

- Gdzie Shosu...

- Tu jestem! -usłyszał i obrócił się gwałtownie w tamtym kierunku.

Chłopak stał na schodach, ściskał mocno poręcz i przygryzał nerwowo wargę.

Hikaru zmrużył oczy, bo coś mu nie grało... ten jego głos... chłodny... obojętny... inny niż ten, kiedy rozmawiali wczoraj.

- Przypomniałem sobie... -szepnął nastolatek i poważnie popatrzył mu w oczy.

Zielonooki zmarszczył brwi, bo z początku nie zrozumiał co powiedział.

- O czym mówisz...

- Już przypomniałem sobie! -powtórzył głośniej, a wtedy mężczyzna zbladł...




Hejooo muszki!❤️❤️❤️

I wlatuje kolejny rozdział!

Miał być jutro, ale daję dzisiaj.

Buziaki (。♡‿♡。)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro