Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. To dzisiaj

*POV Natasha*

Ugh, co jest takie Cięszkie?

".............."

Otworzyłam oczy wstawiając i spoglądając na Lole, moją młodszą siostrę. Już miałam do niej sięgnąć, ale mój młodszy brat Adam, też skoczył na mnie robiąc większy ból nisz, wtedy kiedy tylko skoczyła na mnie Lola.

" Adam i Lola zabijecie swoją siostrę. Przestańcie ." Powiedziała moja mama, która już się męczyła z Demyanem na rękach i Jamesem przy nodze. Kiedy to zobaczyłam, aż zrobiło się mi szkoda mamy, no ale to ona chciała tyle dzieci więc przykro mi. Ale nie żałuje, że mam tyle rodzeństwa, bo bym oddała za nie swoje życie.

" Dzień dobry skarbie." Dodała mama, uśmiechając się do mnie. Patrząc się na Demayana, który słodko zaczął ziewać chciało mi się zaśmiać z jego uroczego zachowania, ale jak bym mogla, kiedy ta dwójka skacze po mnie jak po trampolinie. Ach, te dzieciaki.

" Był by lepszy, gdyby nie oni." Powiedziałam wstając z łóżka. Kiedy wstałam udało mi się ledwie co, bo musiałam też uważać by nie zrzucić mojego rodzeństwa na podłogę. Ugh, ale wkurzające. Nigdy nie będę miała tyle dzieci, co moi rodzice. Nigdy.

" Natasha dzisiaj wyjeżdżasz prawda?" Powiedział tata podnoszący Lole i Adama na ręce. Lola od razu się przytuliła do taty, by uniknąć kary albo ostrzeżenia. AGH, ta mała spryciula. A Adam nie chciał żeby tata go podnosił.

" Niiiieee!!!! Ja chce zostać z Siostrą!!!!" Zaczął krzyczeć Adam, kiedy tata go podnosił. Tata się wystraszył, ale nadal próbował go podnieść, chociaż Adam trzymał się ramy, która była do okola mojego łóżka. Kiedy to zobaczyłam to od razu zaśmiałam się, by później zobaczyć czy ktoś usłyszał. Ale nikt nie usłyszał więc dobrze.

" Adam twoja siostra musi się umyć, ubrać i przygotować tak samo, jak ty więc chodźmy." Powiedział tata wychodzący z mojego pokoju. Kiedy tata zamknął drzwi, usiadłam na podłogę by rozpłakać się ze śmiechu jak to moi rodzice cierpieli z powodu ich wyboru. Po chwili wstałam wycierając łzy od płaczu.

" Nareszcie." Odsapnęłam z ulgą, kiedy moje kochane zoo wyszło. Poszłam do łazienki by się przygotować. Wzięłam może 15-minutowy prysznic by pomyśleć. Muszę pamiętać by wziąć moje portfolio ze szkicami, by moc zostać projektantem biżuterii tam gdzie jadę.

Kiedy się ubrałam i umyłam zeszłam na dól by usłyszeć Adam i Jamesa kłócącego się czy Mikołaj istnieje, czy nie. Boże tylko nie znowu ten sam temat. Adam i James uwielbiają się kłócić o wszystko. Jak na przykład czy niebieski jest lepszy nisz czerwony albo mama kocha bardziej mnie nisz ciebie i inne . Czasami mam tego dość, a czasami potrafią powiedzieć coś tak śmiesznego, że nikt nie chce im przerywacz, no chyba, że przejdzie do rękoczynu co się często zdarza.

" On istnieje!!" Krzyknął Adam. Mój 6-letni brat, który oczywiście, że wierzy w Mikołaja, bo jest przecież jeszce dzieckiem.

" Nieprawda, bo on nie istnieje. Prawda Tato?" Powiedział zdenerwowany James. Mój drogi młodszy brat, który ma 9 lat. Dziwne, że nie wierzy w Mikołaja, bo ja w jego wieku wierzyłam. AGH, te dzieciaki teraz chcą jak najszybciej zostać dorosłymi.

" Adam, jeśli Mikołaj dla ciebie istnieje to dobrze, ale James nie musi wierzyc. A jeśli Mikołaj dla ciebie nie istnieje James, to nie znaczy, że tak jest dla Adam. Rozumiecie?" Powiedział tata podający Loli śniadanie. Lola to moja 5-letnia siostra i skarb nad skarbami taty. Ona dostanie wszystko, co chce. WSZYSTKO, jeśli pokarze tylko smutną minkę. Do d*py z młodszymi siostrami, które zabierają ci miejsce córeczki tatusia.

" Tak tato." Powiedzieli razem cicho. Kiedy tata się zdenerwuje, to zawsze się na wszystko zgadzają co on im powie.

"Nie słyszałem." Powtórzły tata, karmiąc Lole. Lola się tylko zaśmiała, patrząc jak jej starsi bracia dostają opi**sz od taty. AGH, tam mała diablica, naprawdę.
" Tak tato!!" Krzyknęli razem. Adam zaczął znowu jeść, a James wstał i pobiegł do salonu by oglądać telewizor, bo zjadł już śniadanie i jest dość durzy by sam chodzić do salonu i włączać telewizor.

" To dobrze." Powiedział tata, patrząc się prosto na mnie. Spojrzałam się na tate, który się tylko uśmiechał by powiedzieć

" Hej Natasha śniadanie na stole, więc chodź i użąć."

" A mama gdzie?" Spytałam się siadając do stołu. Obejrzałam się chyba do okola mnie, ale nie mogłam jej znaleźć ani Demyana więc chyba wiem gdzie jest.

" Mama karmi Deymyana." Powiedział mój tata, pomagając zejść z wysokiego stołku Adamowi, który pobiegł do salonu by oglądać razem z Jamesem, Spangeboba. Demyan to mój roczny braciszek, który nawet nie umie jeszcze mówić ani chodzić więc ja, mama i tata go nosimy.

"Aha okay." Powiedziałam jedząc śniadanie, które było tak pyszne, że wstałam by wziąć sobie dokładkę. Po 30 minutach schodzi mama z ubranym Deymanem i gotowym do jechania na lotnisko więc poszłam do salonu po moich dwóch muszkieterów, którzy znowu się kłócili.

Po śniadaniu w samochodzie

" Tato, kiedy my będziemy na lotnisku, to dzieciaki będą u Ewy. Prawda?" Spytałam się. Ewa to taka prawa ręką mamy. Moje rodzeństwo kocha Ewe, więc mama zawsze zostawia ich u niej, kiedy jesteśmy na lotnisku. Mama i Tata są właścicielami lotniska, z którego będziemy razem z przyjaciółkami lecieć do Korei.

ciąg dalszy nastąpi
_________________________
Hejka kochani. Nowa książka właśnie wyszła. Mamy tu Natasze i jej rodzinkę. Bardzo fajnie mi się ją tworzyło. Oczywiście teraz fakt- Jeśli wam się książka spodobała, przesyłaj ją dalej. Tym więcej czytelników, tym większa szansa, że to właśnie ją będę kontynuować.

-Sweetybell00❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro