Rozdział 21 czyli butelka
*Pov Dust*
Cofnąłem rękę. Ja naprawdę nie zrobiłem tego specjalnie. Nie chciałem. Ja tylko… nie potrafię nad sobą do końca zapanować. Gdzieś głęboko dalej jestem tym bezlitosnym, chorym, żądnym krwi i prochu mordercą.
Westchnąłem. Następnie wstałem i ubrałem spodenki. Postanowiłem do kogoś pójść i jednocześnie dać Blue czas na ochłonięcie. Potem muszę to sobie z nim wyjaśnić. Miejmy nadzieję, że jeszcze będzie mi po tym ufał. Chociaż kogo ja chcę okłamać? Po tym nasza relacja na pewno nie będzie taka sama jak wcześniej.
Podszedłem do drzwi i chwyciłem klamkę. Spojrzałem jeszcze raz na Jagódkę. Cały czas siedział w rogu łóżka skulony i płakał, powtarzając, żebym nic mu nie robił, że już nie da rady więcej. Czułem ogromne wyrzuty za to co mu zrobiłem. Nie chciałem go skrzywdzić, a wyszło jak zawsze. Widocznie tylko do tego jestem zdolny. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do Horror'a. Z tych wszystkich debili, jemu ufam najbardziej, nawet po tym, co zrobił Blue. Teraz to ja nie jestem lepszy.
Po kilku minutach doszedłem do celu. Zapukałem do drzwi.
- Proszę. - usłyszałem zza drzwi głos właściciela pokoju. Tak jak mówił, wszedłem.
Gdy tylko zajrzałem do pokoju, dostrzegłem, że Horror nie jest tam sam.
Byli tam też Error, Cross i Killer. Czyli właściwe wszyscy Bad Guy's poza Night'em.
- O siema Dust, co tu robisz?
- Przyszedłem pogadać w cztery oczy, ale jak widzę będzie tych oczu więcej. Wogóle co wy tu za zebranie urządziliście?
- Gramy w butelkę, grasz z nami? - spytał Error.
- W sumie, czemu nie. - usiadłem pomiędzy Horror'em a Killer'em.
- Dobra, to na czym stanęliśmy? - spytał Cross.
- Na wyzwaniu dla Error'a. - uśmiechnął się Horror.
- Mam pomysł - zagadnął Killer. - Error, zdziel w twarz osobę stąd, z którą ostatnio miałeś jakikolwiek konflikt.
Error chwilę się zastanowił po czym podszedł do mnie.
- Karma wraca, chuju. - powiedział, po czym przyjebał mi w twarz z liścia, prawie tak samo mocno ja ja jemu, kilka rozdziałów temu.
- Ała. - chwyciłem się za policzek.
- Wow, Error, bez przesady. Ma teraz cały ryj czerwony.
- Miałem u niego "dług", co nie Dust?
- Tsa, ale tobie to się kurwa należało.
- Okey, okey, chłopaki, bo zaraz nam się tu pobijecie. - naszą sprzeczkę przerwał Cross. - Dobra, Error, kręcisz.
Błąd zakręcił butelką i wypadło na Killer'a.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie.
- Dobra, daj mi chwilę… - zaczął się zastanawiać. Po chwili uśmiechnął się chytrze. Ja na miejscu Killer'a bym się bał. - Ok, Killer. Powiedz nam, o czym lub o kim myślisz, kiedy się masturbujesz i jak często to robisz?
O cholera. Zazwyczaj pytania były bezpieczniejsze w tej grze, ale jak widać, już tak nie jest.
Killer w chuj się zarumienił i odwrócił głowę w drugą stronę.
- A co jeśli się nie masturbuję?
- No sorry, ale chyba każdy kiedyś próbował. Poza tym, ostatnio jak przechodziłem obok twojego pokoju słyszałem jakieś dziwne odgłosy, jeśli wiesz o co mi chodzi. I było słychać tylko ciebie. Możesz to jakoś wytłumaczyć?
Wszyscy, łącznie ze mną, patrzyliśmy na Killer'a wyczekująco.
- No dobra, dobra, powiem. Masturbuję się do Night'a, gdzieś tak… dwa razy w tygodniu…
Kiedy tylko Killer to powiedział, zaczęły się sypać pytania typu: "a ile to już było w tym tygodniu?", "może byś nam pokazał?", "czemu nie poprosisz swojego Nightusia o pomoc?" itp. Killer był już cały czerwony, a reszta, wliczając mnie, miała bekę.
- Dobra, zamknąć mordy! Ja kręcę!
Chwycił butelkę i nią zakręcił. Zgadnijcie na kogo wypadło. No oczywiście, że na… Cross'a.
- Pytanko czy wyzwanko?
- A co się będę, wyzwanie.
- Zwal se do Dream'a tu i teraz.
Cross stał się chodzącą, a raczej siedzącą w tym momencie, śliwką.
- POJEBAŁO?! - wydarł się.
My mieliśmy polewkę.
- Spoko, żartuję! Haha! Dobra, tak na serio, sprawdź ile możesz ustać na rękach.
Ooooo to będzie ciekawe. Musicie wiedzieć, że Cross jest z nas wszystkich drugą najbardziej wygimnastykowaną osobą. Numerem jeden jest Error. To znaczy może i jest mniej rozciągnięty nic Error, ale potrafi więcej ewolucji bez żadnych pomocy. Error jest dobry tylko z linkami, ale naprawdę, potrafi zdziałać z nimi cuda.
- No spoko. Niech ktoś liczy czas. - odpowiedział, po czym wstał i stanął na rękach.
Spojrzałem na zegarek w pokoju Horror'a. 10:31.
- Jak narazie grajcie beze mnie.
- To kto za ciebie zakręci? - spytałem.
- Możesz ty. - powiedział stojąc na rękach i prawie dotykając stopami swojej głowy. Podziwiam go za to, serio.
Wzruszyłem ramionami i zakręciłem. Wypadło na Error'a.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Dawaj pytanie. - widzę, że woli nie ryzykować wyzwaniem z mojej strony.
- Dobra, w takim razie, jak ostatnio byliśmy w domu Ink'a, to w końcu bzykaliście się na podłodze czy gdzieś indziej? Jak sam mówiłeś: "Jeśli się martwisz o naszą wygodę, gwarantuję ci, że podłoga mi wystarczy". - uśmiechnąłem się chytrze.
Error spalił cytrynę i schował twarz w bluzę.
- A co cię to?
- Wybrałeś pytanie, Error. Chcę po prostu wiedzieć, czy zapewniłeś twojemu Inkusiowi wygodę i komfort.
- Właściwie to nasza zabawa przeniosła się potem na kanapę do salonu.
- Nie wyglądała na zbyt dużą, kiedy ją widziałem.
- Jest rozkładana.
- Ooooooo, to zmienia postać rzeczy.
- Dobra, odpowiedziałem, to teraz kręcę.
I graliśmy tak jeszcze kilkanaście minut. Po pewnym czasie, kiedy Horror zakręcił wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie, Dust?
- Pytanie.
- O czym chciałeś ze mną pogadać, jak tu przyszedłeś?
O kurwa, to ja nie pamiętałem po co tu przeszedłem, a on pamiętał. Nieźle. No ale trzeba im powiedzieć co się stało.
- No, właściwe to chciałem się zwierzyć…
- To dawaj. Mów.
Wszyscy, poza Cross'em, który dalej stał na rękach, spojrzeli na mnie wzrokiem typu: "Mów kurwa". Wziąłem głęboki wdech i zacząłem:
- Dobra, więc… przeleciałem dzisiaj Blue…
Od razu dało się słyszeć "Uuuuuu, Dust zaruchał", a Horror zaczął się nawet śmiać, że chyba nie było to łatwe, zaciągnąć Blue do łóżka.
- … Ale wbrew jego woli…
I tutaj śmiechy ustały, a Cross aż się przewrócił i jebnął plecami o podłogę. Musieli sobie chyba wszyscy przeanalizować to co powiedziałem.
- Czekaj, czyli TY zrobiłeś to z nim bez jego zgody?
- Niestety tak. - przytuliłem do siebie nogi i schowałem głowę w kolanach.
- A mnie to zdradę potrafił wygarnąć.
- Wiesz, ja też tą Jagodę zgwałciłem i ten o mało mnie nie zajebał.
- Stulcie pyski, dobra?! Ja tego nie chciałem! Nie zrobiłem tego specjalnie! Straciłem kontrolę, to nie byłem ja! - wydarłem się.
- Jeden chuj, stary, ty wiesz jakie to musi być dla niego traumatyczne? - spytał Killer.
- Mogę to sobie wyobrazić.
Znowu schowałem głowę w kolanach. Jestem potworem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro