Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32. Sylwester, małe czary-mary i poważne rozmowy.

Dni mijały Hermionie bardzo szybko, wreszcie nadszedł ostatni dzień roku. Panna Granger wyszła ze swojego pokoju i zeszła do kuchni, gdzie siedzieli już jej rodzice.

- Cześć. – mruknęła, ziewając.

- Dzień dobry, księżniczko. – odparł wesoło jej ojciec.

- Masz jakieś plany na ten sylwester? – zapytała Jean.

- Na pewno spędzę go z przyjaciółmi, tylko jeszcze nie wiem gdzie.

- Możecie zostać u nas.

- Tutaj? A co z wami? – zdumiała się dziewczyna.

- My idziemy na całą noc do mojej koleżanki i jej męża, robią takie nieduże przyjęcie.

- Aha. Okej. No to zaproszę tu przyjaciół.

- Dużo ich będzie? Bo zaraz wychodzę na zakupy i muszę widzieć ile czego kupić. – powiedziała mama Hermiony.

- Sporo. – westchnęła dziewczyna, zajmując miejsce koło ojca i nakładając sobie na talerz kanapkę z pomidorem. – Będzie Harry, Ron, Ginny, Teo, Pansy, Blaise, Astoria i Draco. – wyliczyła. – Więc dziewięć osób razem ze mną.

- Oho! To będą duże zakupy! – zawołała pani Granger i wyszła z domu, uprzednio biorąc swój płaszcz i torebkę.

Hermiona została sama ze swoim ojcem. Panowała między nimi cisza, podczas której Alan badawczo przypatrywał się córce. Granger westchnęła i zapytała.

- O co chodzi, tato?

- No wiesz, Hermiono, jesteś już prawie dorosła i tak się zastanawiam, czy masz może kogoś? – odpowiedział pan Granger z niewinnym uśmiechem.

- Mama kazała o to zapytać?

- No, chcielibyśmy wiedzieć, co się dzieje w twoim życiu.

- Nie, tato. Nie mam nikogo. – skłamała, nie chcąc, aby ktokolwiek dowiedział się o Draconie. Kochała go ale nie była pewna, czy ich związek przetrwa. W końcu ona jest zwykłą czarownicą mugolskiego pochodzenia, a on arystokratą. Jego nazwisko jest znane i szanowane. Ludzie nie zaakceptują związku młodego miliardera i szlamy, a ukrywany związek może nie wypalić. Hermiona postanowiła, że powie rodzicom i przyjaciołom o tym, kto jest wybrankiem  jej serca, ale jeszcze nie teraz. Najpierw musi być pewna, że Draco kocha ją tak bardzo, że będzie w stanie walczyć o ich miłość, nawet jeśli cały świat będzie przeciwko nim.

- … mimo wszystko mamy nadzieję, że jesteś szczęśliwa. – Alan zakończył swój wywód, którego Hermiona w ogóle nie słuchała.

- Jestem szczęśliwa. – odparła, całując ojca w policzek i wyszła z kuchni.

Weszła do swojego pokoju i od razu usiadła przy biurku, wzięła pergamin, pióro oraz atrament i napisała.

Zaproszenie!

Mam zaszczyt zaprosić Cię na imprezę sylwestrową, która odbędzie się w moim domu, dzisiejszego dnia. Proszę o przybycie o godzinie 19.00.

Hermiona Granger

P.S Obowiązkowo musisz przynieść co najmniej dwie butelki Ognistej Whiskey, inaczej Cię nie wpuszczę ;D

 

Dziewczyna uśmiechnęła się i za pomocą różdżki skopiowała ten list, po czym wysłała go każdemu ze swoich przyjaciół. Ogarnęła swój pokój, gdyż był mały bałagan i zeszła do salonu. Zastała tam ojca, czytającego gazetę. Przywołała lakier do paznokci i usiadła w fotelu. Otworzyła buteleczkę i zaczęła malować paznokcie.

- Czy musisz to robić tutaj? – zapytał Alan, marszcząc nos.

- O której wychodzicie?

- O 18. Możesz robić to gdzieś indziej?

- Na Merlina! Tato, jak ty marudzisz. – westchnęła Hermiona, włączając telewizor.

- Na kogo? – zdziwił się jej ojciec.

- Na Merlina.

- Kto to jest? – zapytał mężczyzna.

- Merlin żył miliony lat temu, to najwybitniejszy czarodziej.

- Ahaa.

Hermiona uśmiechnęła się lekko, wiedziała, że jej ojciec bardzo interesuje się tym, co jego córka robi w Hogwarcie. Jednak nigdy nie miała czasu, by mu opowiedzieć o magii i czarodziejach.

- Tato, chcesz coś jeszcze wiedzieć o moim świecie? – zapytała.

- Tak, jasne, że tak. Rzucacie zaklęcia?

- Oczywiście. Jest ich naprawdę bardzo dużo.

- Jesteś pełnoletnia w tamtym świecie, a z tego, co kiedyś mówiłaś teraz już chyba możesz czarować poza tą szkołą. Możesz mi coś pokazać?

- Jasne. – wyjęła różdżkę z kieszeni i rozejrzała się po salonie. Podeszła do komody i zrzuciła z niej ulubiony wazon jej mamy. Ojciec patrzył z przerażeniem na potrzaskany wazon, doskonale wiedział, że jego żona się wścieknie ,jeśli coś się stanie tej rzeczy. Hermiona mruknęła.

- Reparo. – i ku zdumieniu Alana, wazon znów był cały.

- Niesamowite. – wyszeptał. – Pokaż mi coś jeszcze.

- Mogę ci pokazać bardzo piękne zaklęcie. Jest bardzo użyteczne, kiedy spotyka się takiego stwora, wysysającego z ciebie duszę. – powiedziała Hermiona. Na moment zamknęła oczy, a kiedy znów je otworzyła z jej ust słowa zaklęcia, same wypłynęły. – Expecto Patronum.

I już po chwili ich oczom ukazała się piękna …. Fretka? Hermiona rozchyliła lekko usta w totalnym zdziwieniu. Przecież jej patronusem była wydra. A teraz jest śliczna, mała fretka. W pewnym momencie dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

Fretka.

Tak bardzo podobna do pewnej osoby, która na czwartym roku w Hogwarcie została przemieniona w to właśnie zwierzę.

Biała fretka.

Draco Malfoy.

- Jest wspaniała!! – zwołał ojciec Hermiony. – Co to za zaklęcie?

- To zaklęcie patronusa. Forma ochrony przed złymi mocami. Jednak nie każdy czarodziej jest w stanie wyczarować takiego patronusa.

- To znaczy?

- To znaczy, że potrzeba dużo magii i siły woli, a do tego jeszcze trzeba mieć szczęśliwe wspomnienie. Bez wspomnienia nie wyczaruje się patronusa.

- Cudowne.

- Też tak uważam.

- Jestem z ciebie bardzo dumny, Hermiono. Na pewno jesteś najlepszą czarownicą w waszym świecie.

- Są lepsi ode mnie.

- Jednak może nastać taki dzień, że odejdą z tego świata. A wtedy ty zostaniesz najwybitniejszą czarownicą, tak jak ten Merlin. – powiedział Alan, przytulając do siebie córkę. Hermiona zaśmiała się. To był najlepszy ojciec pod słońcem.

- Kocham cię, tato. – wyszeptała, wtulając się w jego ramiona.

- Ja ciebie też, księżniczko.

O godzinie 17 wszystko było gotowe. Hermiona razem ze swoją mamą zrobiły sałatki i ciasta na dzisiejszą noc, po czym pani Granger poszła się szykować. Teraz stała przed lustrem i poprawiała włosy.

- Myślisz, że dobrze wyglądam, Hermiono?

- Wyglądasz ślicznie, mamo. Uwierz mi, proszę.

- No nie wiem. Czy ta sukienka mnie nie pogrubia?

- Mamo! Jest fantastycznie.

- Ohh… - westchnęła Jean. – Lepiej mi powiedz, jak tam było na tym waszym balu. Pewnie wszystkie dziewczęta zazdrościły ci sukni.

- A propos sukni. Skąd ty ją wzięłaś? Jest cudowna!

- Znalazłam ją w takim jednym sklepie. Bardzo się cieszę, że ci się podoba.

- Jean!! – usłyszała męski głos, dochodzący z korytarza.

- Tak?

- Jesteś już gotowa? Jeśli nie chcemy się spóźnić, powinniśmy już iść!

- Tak, tak. Już schodzę. – odkrzyknęła mama Hermiony.

Pani Granger razem z córką zeszły na dół, gdzie czekał Alan.

- Już jestem. – powiedziała kobieta.

- Wyglądasz niesamowicie. – wyszeptał, wręcz oczarowany wyglądem swojej żony. Jean zarumieniła się i pocałowała męża w usta.

- Serio? On powiedział ci to raz i uwierzyłaś. A ja powtarzałam ci to przez godzinę!! – zawołała Hermiona.

- Widzisz, córciu, tak to już jest, że wierzy się słowom swojego mężczyzny. Bo oni nie potrafią ukryć dwóch rzeczy.

- Jakich rzeczy?

- Kiedy są pijani i zakochani.

- No, a ja nie jestem pijany, jeszcze, więc wnioski chyba wysuniesz sama. – dodał ojciec Hermiony. Po czym całując swoją córkę w czoło, wyszedł, wcześniej oznajmiając, że czeka w samochodzie.

- To niesamowite jak bardzo się kochacie. – powiedziała cicho Granger, patrząc na swoją matkę.

- Kiedyś i ty znajdziesz swoją miłość, Hermiono. – pani Granger cmoknęła dziewczynę w policzek i również wyszła. Kiedy drzwi zamknęły się za kobietą, Hermiona poszła do swojego pokoju, aby przygotować się na imprezę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro