XXII. Kwiat nadzieji
Każdego dnia
widzę zmarnowany kwiat
który co noc
rozpaczliwie łka
Nieświadomy swej piękności
Zatacza się w smutku
Słyszę jego błagania
wypowiadane
po cichutku
Pragnię miłości
pragnię równego traktowania
Nie może znieść spojrzeń politowania
Zrodził się taki
więc Bóg ma życzenia
Które
ma spełnić
by przejść do nieba
Spojrzenie zaciekawienia
skierowane na świat
Wyzwoli cię od łez
traconych od lat
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro