XLV. W różanym sadzie
Dotkniesz opuszkami palców
poczujesz prąd ekscytacji
Do tej pory
nigdy nie zaznany
Twojemu spojrzeniu
ukażę się róża
Róża dotknięta
porani cię w skórę
Ujawni się
krwawa kropelka
Palec zraniony
był spragniony
pięknego obrazu
Lecz nie dane było
dotknąć mu tej
nad wyraz pięknej
Ukrarany za dociekliwość
odebrała mu resztki godności
w różanym sadzie
Każda róża wiedziała
kogo ukarze
Róża dotknięta
okazała się
na drugi dzień
być zwiędnięta
W dniu stracenia
wołała do nieba
Lecz doznała cierpienia
Jej piękny zapach
do dziś się unosi
w różanym sadzie
Lecz po niej
zostało tylko
kilka marnych płatķów
które straciły kolor
Lecz wonne pozostały
Straciły dusze
Żałoba w różanym sadzie
nie dobiegała końca
A to wszystko przez
człowieka który
dotknowszy się pozbierał
Lecz ona nie powstała
z ciernistego promienia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro