LXXVII. Błękitne spojrzenie
Chociaż powinnam
zamknąć drzwi cierpienia
Nie robię tego
Bo wciąż szukam wytchnienia
Uciekam wciąż
przed twym zabójczym spojrzeniem
Każdy zamiera
na kolor w tęczówce twej
Jest czarna niczym otchłań
do której mnie wyślesz
jeśli się poddam
Zabierasz ze sobą
miłości dawne
które istniały jeszcze
w latach twej
troskliwości
silnej miłości
i wrażliwości
na ludzkie krzyki
błagania
Posiadałeś wrażliwość
do całego świata
Dlaczego twój charakter
spłynął wraz z twoją miłością
w otchłań zniszczenia?
Chcesz mnie zabrać do cierpienia
gdzie poznam smak
zadośćuczynienia
Lecz gdzie twoja miłość?
Pamiętasz?
Nazywałeś mnie rośliną nadzei
która była w stanie
otworzyć twe serce
i wypuścić w powietrze
to co cię niszczyło
To co było twym mrokiem
A teraz mrok zawładnął
także twym okiem
Błękitnym spojrzeniem
zawładnęła ciemność
już nigdy nie odzyskam
Morza błękitnego
które uspokajało mnie
i dażyło nadzieją
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro