rozdział 2- wspomnienia
Perspektywa ludwika:
- Przepraszam.
Za płakany, chłopak spojrzał na mnie. Chwilę mi się przyglądał.
- Ty jesteś, z drużyny N-Niemiec?
On się mnie boi? Ale... Dlaczego?
- Dlaczego, się mnie boisz? I czemu płaczesz?
- T-to nic takiego. Nic mi nie jest.
Przykucnołem, przy nim, i położyłem dłoń na ramieniu. Za drżał i spojrzał w bok. Chwyciłem jego podbródek, i zmusiłem by na mnie spojrzał. Miał za płakane oczy, łzy na policzkach i zaczerwienione oczy. Ponownie zadałem, swoje pytanie.
- Powiedz, dlaczego płaczesz?
- Dlaczego o to pytasz?
- Bo się martwię.
- C-co?
Tak powiedziałem to. Pewnie, nie wiecie dlaczego? Sam na początku go nie poznałem.
"Był pochmurny deszczowy dzień. Niemcy był mały, ale poszedł z opiekunem do sklepu. Po drodze, zauważył małą dziewczynkę która płakała przy murku. Łzy mieszały się, z deszczem. Młody Niemiec, podszedł do niej i uklęknoł.
- Dlaczego płaczesz?
- B-bo moja b-babcia zachorowała.
Wybuchła jeszcze większym płaczem.
- spokojnie. Mam na imię Ludwik. Pochodzę z Niemiec.
- Jestem Icia. Pochodzę z Włoch.
- Ludwik. Choć musimy iść do sklepu!
Krzyknął mój opiekun. Westchnąłem, i spojrzałem na Icię
- Obiecuję, że się jeszcze spotkamy
- będę czekał.
Podszedłem do opiekuna. I po chwili zorientowałem się co powiedziała a raczej powiedział. Niestety było za późno"
Teraz już wiecie.
- Martwię się o ciebie.
____________________________________
Ja się podoba rozdział?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro