🍂U🍂
Leżałem na łóżku i czekałem na godzinę 16.00, bo to właśnie o tej godzinie miałem wyjść z domu, aby spotkać się z Hoseokiem o 16.30, bo to właśnie o tej porze mieliśmy się zobaczyć.
Park czyli miejsce naszego spotkanie było ode mnie oddalone o dwa przystanki, czyli niedaleko, więc postanowiłem pójść pieszo.
Kiedy na starym drewnianym zegarze, który stał w salonie na bocznej ścianie wybiła wyczekiwana przeze mnie godzina wstałem z kanapy i udałem się do przedpokoju. Wziąłem do ręki czarne skurzane buty i założyłem na nogi po czym zawiązałem, z półki wziąłem jeszcze klucze i wyszedłem z domu uprzednio zamykając drzwi na klucz.
Gdy przybyłem już na miejsce nie zauważyłem J-Hopa, ale za to w miejscu w którym miał stać mój "wielbiciel" stał Min Yoongi co bardzo mnie zdziwiło, ale nie chciałem uciekać, ani robić scen, w końcu każdy ma prawo być na dworze.
Ruszyłem na przód, aby usiąść na drewnianej ławce. Ominąłem czarnowłosego mężczyzne i pomimo iż jego wzrok bacznie mnie obserwował ja nie patrzyłem w jego stronę, bo po co?
- Hej Jiminie. ~ Znałem doskonale ten zachrypnięty, znudzony głos. To napewno był Min.
- Hej. ~ Odpowiedziałem jak najbardziej naturalnie, aby nie zdradzić tego, że jestem zdenerwowany.
- Na kogo czekasz? ~ Przysiadł się, a ja modliłem się w duchu, aby Hoseok jak najszybciej przyszedł, oraz o to, aby nie spojrzeć w hipnotyzujące oczy mojego hyunga.
- Nie powinno Cię to obchodzić. ~ Nie chciałem z nim rozmawiać, ale widać było, że chłopak przez moją arogancje był lekko przybity. - Czekam na kolege, a ty? ~ Objąłem go ręką, aby nie czuł sie samotny, w końcu on jest tylko człowiekiem, który zasługuje na jakąś miłość.
- Hoseok nie przyjdzie...~ Nie za bardzo wiedziałem o co chodzi, ale nim coś powiedziałem to Yoongi zdążył dokończyć. - Nie ma czasu, bo obraca jakąś laske. ~ Skłamał. Nie wiem jak, ale czułem, że kłamał.
- Pisałeś z jego konta? ~ Nie wiem czemu przyszło mi to do głowy, ale wiedziałem, że mężczyźni się przyjaźnią i mają napewno hasła do swoich kont.
- Hoseok jest chory i prosił mnie bym napisał Ci, że nie przyjdzie, ponieważ nie ma narazie telefonu, ale... ~ Nim zdążył dokończyć swoje zdanie, wstałem z ławki i odszedłem.
- Poczekaj. ~ Pobiegł za mną i złapał mnie za rękę.
- Zostaw mnie, bo zacznę krzyczeć. ~ Zagroziłem mu, aby się ode mnie odczepił.
- Jimin serio dajmy sobie szansę. Bardzo Cię lubię ~ Nie wiedziałem co knuje, ale napewno te słowa nie płynęły prosto z serca, zresztą Min Yoongi nie ma serca.
- Idź sobie. Nie chce Cię znać, jesteś głupi. ~ Nie umiałem go gorzej wyzwać w końcu miłość kieruje się pewnymi zasadami i nawet kiedy jej nie chcemy musimy jej słuchać, choć czasem bywa to uciążliwe.
- Proszę chodź ze mną i porozmawiajmy.
Zapraszam Cię na kebaba, a później na noc do mnie co ty na to? Będą chipsy, żelki, telewizja, fajne filmy, kotki, pieski i my. ~ Nie skupiałem się na tym co mówi, ponieważ jego głos był tak piękny i tak cudnie się go słuchało, że nie miałem czasu załapać co tam gada.
- Okej. ~ Zgodziłem się, choć nie do końca wiedziałem na co, wiedziałem jedynie, że będzie darmowe jedzenie.
Yoongi złapał mnie za rękę, a ja poszedłem za nim ślepo, w końcu kochałem jeść, a może kochałem jego?
"(...)Będzie Ci ciężko po tym podnieś się Twój wybór, bo ja jeszcze prosiłem Cię, ale dziś się cieszę, że pozbyłaś się mnie."
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro