Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

0. Metan niebezpiecznym węglowodorem?


06.04.1992
Fazowsze

     Dochodziła dwudziesta druga trzydzieści, gdy ponura brunetka o kręconych włosach i najradośniejszy złotowłosy pod słońcem [o ironio, raczej pod księżycem] zajadali się czekoladowymi donatami skradzionymi z jakiegoś taniego kiosku. Wiatr smugał ich policzki, doprowadzając chłopaka do szerszego uśmiechu oraz pochylał lekko drzewa otaczające opuszczony budynek, obok którego siedzieli.

     — Ponoć tu straszy — odezwał się Metan z pełną donata gębą.

      — Sra, a nie straszy — mruknęła Purple, poprawiając lekko czerwoną sukienkę za kolana. A następnie skrzywiła się lekko. — Nie znoszę donatów czekoladowych.

    Chłopak odwrócił się do niej, nadal uśmiechając radośnie, za to ta wciąż patrzyła prosto przed siebie na rozciągający się przed nimi park. Miała gdzieś, że jest późno i zaraz policja może ich zgarnąć. Na tym litewskim zadupiu można było się spodziewać wszystkiego, więc nigdy nie było warto się bać na zapas. Ogółem Purple nigdy niczego się nie bała  — nie była ani psychopatką, ani inną niż inni, była zwykłą szesnastolatką, która nie znosiła czuć uczuć. Dlatego ich nie czuła.

        — To dlaczegoż je jesz? — Metan był przeciwieństwem tej jakże specyficznej dziewczyny. Może dlatego, że jego osobowość wydawała się jeszcze bardziej specyficzna. Patrzył na nią nienaturalnie dużymi piwnymi oczętami z wyjątkowo umrusaną czekoladą twarzą.

        — Jestem masochistką.
 
      Nie, wcale nie jestem.

        — Och, fajnie. — Wyglądał na całkowicie niezaskoczonego. — Mnie kręci martwa zwierzyna na przykład.

      Purple zmarszczyła lekko grube brwi, żeby następnie przyjrzeć się kątem zielonych oczu swojemu chłopakowi. Co jak co, ale uśmiech nieschodzący z jego rumianej twarzy lekko ją zaniepokoił. Tym bardziej zważając na mroczną chatę, przed którą siedzieli, i późny wieczór. I może trochę dosyć nietypowe słowa Metana. Ale tylko trochę.
   Wbiła wzrok w swoje znoszone tenisówki ze złotymi, startymi już nieco, kolcami, które służyły do kopania Edwardowego zada, kiedy miał czelność ją poirytować.

      — Wolisz kwiaty czy drzewa? — Starała się zmienić temat. Choć i on wydawał się dość dziwny, jak na rozmowę dwojgu [nie]ckliwych licealistów. — Edward twierdzi, że kwiaty są romantyczne, więc kupuje je garściami Violet, byle do niego wróciła.

       Parsknął śmiechem, kręcąc lekko głową przy tym. Purple uśmiechnęła się delikatnie na ten widok — tak, w takich momentach jej popularny przystojniak Metan Hawkings, był niesamowicie uroczy. Trochę niczym jej ukochana kolekcja porcelanowych laleczek.

       — Drzewa — powiedział w końcu.
— Bo można kogoś na nich powiesić.

         Zapanowała cisza.
Hawkings zaczął się śmiać delikatnie w odpowiedzi, za to Purple postanowiła udawać, jak zwykle, śmiertelnie poważną. Czar uroczego chłopca na moment prysł.

      W kim ja się zakochałam?

        — Albo coś — kontynuuował, kończąc swojego donata. Policzki miał całe w czekoladzie. — Zwierzynę na przykład. — Przełknął dużego kęsa. — Mówiłem już, że kręci mnie martwa zwierzyna? Wolisz zdechłą kicię czy może rozjechanego pieska na rocznicę?

      Metan był normalnym nastolatkiem. Tak samo jak Purple.
     

° 💜 °

wolicie kwiaty czy drzewa¿
Bo ja kwiaty — są słodziusie, choć na drzewa można się wspinać 🐁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro