🍁47🍁
× Nie ważne jak dobre masz serce
Czas, by traktować ludzi tak jak oni Ciebie. ×
Błysk światła oślepił mężczyzne, a wszystko co go do tej pory otaczało zniknęło w mroku.
- Min słyszysz mnie? ~ Usłyszał znany głos, a potem znajome ciche szlochanie. Powoli otworzył swoje zamknięte oczy i zobaczył, że nad nim znajduje się Namjoon. - Wiesz gdzie jesteś i co tu robisz? ~ Zadawał kolejne pytania, a Yoongi nic nie rozumiał, w końcu dopiero co wrócił do świata realnego.
- Yoonie, kochanie tak bardzo za Tobą tęskniłam. ~ Do białego pomieszczenia wpadła jakaś starsza kobieta. - Obiecuje, ze już nigdy nie stanę wam na drodze. Nie chciałam, by to wszystko tak się stało. ~ Widać było, że ta Pani była bardzo zdenerwowana tym co się wydarzyło i pewnie panikowałaby tak dalej, ale Kim wyprosił ją.
- Gdzie jest Jimin? ~ Min tylko o nim rozmyślał w końcu to właśnie Park był jego aniołkiem i miał nim zostać do końca życia.
- Tutaj ukochany. ~ Chłopak, który siedział na krześle obok i przez cały czas powstrzymywał się od rzucenia się na szyję swojego mężczyzny właśnie wstał i podszedł do łóżka.
- Aniołku tak się cieszę, że nic Ci nie jest. ~ Wyciągnął swoją rękę i pogłaskał blondyna po policzku. ~ Wiesz może co się wydarzyło? ~ Jego głos był cichy, ochrypły i strasznie chciało mu się pić, a ciało było odrętwiałe i nie do końca słuchało się mózgu Min'a, natomiast dusza była gotów stoczyć najcięższe bitwy i zrobić do tego salto w tył.
- Mogę mu powiedzieć? Zostawisz nas sam Namjoonie? ~ Doktor przytaknął głową i wyszedł z pomieszczenia, ale wcześniej uprzedził Parka, żeby nie siedział zbyt długo.
- Tak się cieszę, że się obudziłeś. Czekałem na Ciebie dwa lata, aż w końcu wstałeś, tak bardzo się cieszę kochanie...~ Przytulił się do swojego kochanka.
- Nie rozumiem aniołku, pamiętam tylko światła i krzyk, oraz to jak przed ołtarzem obiecałem Ci, że Cię nigdy nie opuszczę. ~ Tak niewiele pamiętał.
- Yoongi miałeś wypadek. Zdarzyło się to wtedy kiedy mieszkaliśmy już razem i byliśmy miesiąc po ślubie. ~ Jego łzy spadały na ciepłą rękę Yoongiego, która trzymał. - Nie mogę... ~ Jego głos się załamał, a chłopak schował swoją twarz w łóżko.
- Już cichutko, później mi wszystko opowiesz okej? ~ Pogłaskał go po głowie. ~ Przyniesiesz mi coś do picia? ~ Niewiele rozumiał, ale nie chciał pokazać swojej słabości przy młodszym.
- Jasne kochanie. ~ Pociągnął nosem, pocałował go w policzek i wyszedł zostawiając Min Yoongiego samego, ale nie na długo, ponieważ zaraz do pomieszczenia wszedł Kim.
- Jak się czujesz bro? ~ Usiadł na kołowym krzesełku zaraz obok łóżka poszkodowanego.
- Tak jakby ciężarówka przyjebała mi z całej pety. Powiesz mi co się stało? ~ Miał dość swojej nieświadomości, w końcu dalej nie wiedział co się wydarzyło.
- Miałeś wypadek, byłeś w śpiączce. ~ Nie dowiedział się zbyt dużo, ale chociaż był świadomy tego, że ten cały świat, który zniknął z jego oczy był tylko snem.
- Jaki jest dzień tygodnia? ~ Zapytał, a gardło bolało go jeszcze bardziej, mimo wszystko chciał wiedzieć co działo się z nim przez ten cały czas.
- Jest 29 października 2018 roku. ~ Zdziwił się w końcu dobrze pamiętał, że na kalendarzu w tamtym domu widniała data 29 października, ale 2016 roku. ~ Heh obudziłeś się w drugą rocznicę swojego wypadku. ~ Nie wiedział o jakim wypadku wszyscy tyle gadają i co się dzieje, w końcu dopiero wstał.
- Jimiś pozwolił podać mi wodę Tobie kochanie. ~ Do pokoju weszła kobieta z butelką wody. ~ Proszę skarbie pij sobie. ~ Mężczyzna od razu rzucił się na picie i wypił prawie całą butelkę.
- Dziękuję ~ Powiedział, a gardło dalej go potwornie bolało przez to, że respirator narobił małych szkód.
- Dajmy mu teraz odpocząć i pozwólmy przeprowadzić lekarzą wszystkie badania. ~ Kim wstał z krzesła i udał się w stronę drzwi razem z nieznajomą.
- Czekaj! Co się stało? ~ Namjoon otworzył drzwi i przepuścił starszą kobietę przodem.
- Dowiesz się później. ~ I sam wyszedł zamykając drzwi za sobą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro