Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☆25☆


Siedziałem samotnie na kanapie i przeglądałem na swoim laptopie portale społecznościowe. W końcu zaczynając nowe życie powinienem sobie kogoś znaleźć. Jednak żadna z osób nie była moim ideałem, więc dosyć szybko odpuściłem szukanie i położyłem się na wersalce.

- Jak myślisz co przyniesie jutro? ~ Zapytałem się mojego aniołka, który ostatnio siedział bardzo cicho.

- Nic złego o ile będziemy trzymać się razem. ~ Kochałem ten moment kiedy moja podświadomość ze mną rozmawiała, ale jednocześnie go nienawidziłem, ponieważ to pokazywało mi jak cholernie jestem samotny na tym świecie.

- Przepraszam, że zapytam, ale czy ja jestem dla Ciebie ciężarem? ~ Znowu dopadł mnie smutek, choć sam nie wiedziałem dlaczego, w końcu nic się nie stało, a jednak to wszystko mnie przygniatało, dlatego znowu moje myślenie skierowało się na złą stronę.

- Nie jesteś dla mnie ciężarem. Wierzę w Ciebie i wiem, że w końcu się ogarniesz. ~ Chciałbym przytulić się do tego kto szepta mi te słowa, ale jak kiedy on tak naprawdę nie istnieje. - Dlaczego taki jesteś? ~ Zapytał, wiedziałem o co mu chodzi, a jednak popatrzyłem w przestrzeń pytająco. ~ Czemu ciągle jesteś smutny, dlaczego ciągle mówisz, że Ci nic nie wyjdzie, czemu jesteś taki oschły? ~ Wziąłem głębszy oddech i zamknąłem oczy.

- Jestem smutny, ponieważ nie mam powodu do radości i po co mam się uśmiechać skoro dopadnie mnie zaraz pech, to bez sensu. Mówię, że mi nic nie wyjdzie, bo nie widzę sensu walki o coś co i tak stracę. Jestem oschły ponieważ nienawidzę tego świata, dlatego że ma w dupie nas, nienawidze tłoku, którzy tworzą ludzie, nienawidzę hałasu, nienawidzę krzyku, nienawidzę nienawiści, a więc patrząc na to wszystko z boku nienawidzę siebie samego. ~ Jimin był jedyny, któremu mówiłem wszystko prosto z serca, może dlatego że był moją podświadomością.

- Ile jeszcze musisz ponieść porażek byś ruszył do przodu? Po co robisz sobie samemu nazłość i stoisz w miejscu? Robisz sobie tylko krzywdę, wiesz kochanie? ~ Zacisnąłem swoje usta w wąską linię, a do oczu napłyneły mi łzy smutku, choć ja sam siebie okłamywałem, że są one spowodowane tym, że coś podrażniło moje oko.

- Nie wmawiaj mi swoich racji, proszę.
Chce żyć po swojemu, ponieważ mam wolną wolę i jeżeli będę chciał stać w miejscu to będę stać. ~ Wiedziałem, że ma rację, ale nie umiałem już zawrócić to wszystko było bez sensu.

- Na twoim miejscu nie byłbym tego taki pewny Yoongi po prostu bądź gotowy na to co przyniesie świat, bo nikt nie zna jutra. Nie wiesz ile zostało Ci Twojego życia, nie wiesz czy jutro nie potrąci Cię samochód, albo ktoś Cię zabiję, bo mu się akurat napatoczysz. Czy naprawdę masz zamiar żyć tak jak dotychczas i nic sobie z życia nie wziąść? Możesz umrzeć w każdej chwili, wszystko na tym świecie może Cię zabić, a Ty leżysz na ziemi i użalasz się nad sobą, bo coś Ci nie wyszło. Czemu ciągle w siebie wątpisz, przecież nic nie jest doskonałe? Na tą chwilę nawet pech Cię opuścił, bo nie robisz nic. Jeżeli dalej będziesz tak postępował to nawet ja Ci nie pomogę. Musimy walczyć Min o Ciebie, o twoje szczęście, więc koniec ze smutkiem, ciemnością, oraz złym myśleniem. ~ Chciałbym by tak było, ale już nie warto walczyć o coś co dawno przegrało. Poszedłem do tamtej pracy, ponieważ na chwilę moja nadzieja wróciła, ale tylko po to, aby poinformować mnie, że już nie wróci.

- Po co? ~ Bałem się ciężkiej pracy, w końcu lubiłem leżeć to jako jedyne mi w życiu wychodziło.

- Posłuchaj mnie Yoongi. ~ Zaczął poważnie, a ja już wiedziałem, że będzie kolejne kazanie. ~ Chcesz, aby żyło Ci się lepiej, ale nic nie robisz, chcesz, być szczęśliwy, ale nie dostrzegasz szczęścia, chcesz, by ludzie Cię szanowali i kochali, ale ich nie szanujesz i oddalasz się od nich. ~ Wzdechnąłem, choć wiedziałem, że ma cholerną rację, to nie chciałem tego słuchać. ~ Yoongi zagrajmy w grę.
Przez miesiąc będę Ci dawał polecenia, a Ty będziesz musiał je wykonać, jeżeli jakiegoś nie wykonasz będzie kara, jeżeli wykonasz nagroda, którą sobie wybierzesz sam, rozumiesz? ~ Nie chciałem grać w tą durną grę, ale ciekawość była zbyt wielka, by się sprzeciwić.

- Niech będzie. ~ Odparłem i zamknąłem oczy.

- Od jutra zaczynamy. ~ Przytaknąłem i poszedłem spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro