Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Ludzie to wredne bestie, które są stworzone do niszczenia marzeń i wydawania rozkazów. Ludzie nie znają litości, ani nie mają sumienia, człowiek jest wstanie wtedy zabić, a jego jedyną karą jest więzienie, dla którego niejednego śmiałka jest lepsze niż dom.

-- Czemu ludzie oceniają tak niesprawiedliwe ~ Zastanawiał się starszy mężczyzna, który właśnie sobie robił wieczorną herbatkę.

- Kto dał prawo ludziom oceniać? ~ Zapytał aniołek, który siedział na krześle już nieco znudzony całą tą sytuacją.

- Wczoraj mówiłeś mi, że kłamstwo nie zamieni się w prawdę, ale nic nie jest niemożliwe, kłamstwa nieraz zamieniają się w prawdę, kiedy coś sobie wmawiamy możemy sami doprowadzić do nieszczęścia. ~ Zmienił temat, ale mówił dobrze, bo ile raz zdarzyło się tak, że ktoś udawał chorobę, a potem naprawdę ją miał.

- Nie bierz wszystkiego co mówię na poważnie ja tylko daje Ci rady, a czy one są cenne i prawdziwe sam to musisz wiedzieć. ~ Nie mógł mu powiedzieć, że jest aniołem i chce jego dobra, ale mógł przyznać się do tego, że daje mu rady, a Yoongi i tak pomyśli, że to jego podświadomości.

- Skąd mam wiedzieć czy są cenne skoro nie wiem jakie masz zamiary. ~ Nie był ufny nawet w stosunku do siebie. Tyle razy skrzywdził siebie psychicznie, że bał się już nawet każdego swojego ruchu.

- Sam musisz to wiedzieć ja jestem tylko jedną z dróg, którą możesz wybrać. ~ Yoongi nie wiedział. Każda decyzja zadawała mu głębokie rany, więc wolał je omijać, by później nie cierpieć. Tak było mu po prostu łatwiej.

- Jasne ~ Starszy położył swoje zmęczone ciało na łóżko i zamknął swoje klejące się oczy.

- Czekaj za nim uśniesz, pokaż mi choć jeden mały uśmiech ten prawdziwy nie dla świata, proszę. ~ Anielska postać położyła się obok i choć ciągłe leżenie go nudziło i wolałby wyjść gdzieś z domu i przeżyć coś magicznego z Yoongim to musiał być tam gdzie jest jego człowiek, a pech chciał, że jego człowiek nie wychodził praktycznie już nigdzie. Min spędzał czas w domu, gdzie czuł się bezpieczny i w miarę szczęśliwy, jego życie było o stokroć lepsze w jego mieszkaniu to tam jego życie miało sens, ale w końcu będzie musiał wyjść ze swojego zacisza pomimo iż nie chce.

Usta szatyna zmieniły się w podkówkę, a jego uśmiech w oczach Jimina był magiczny. Mężczyzna jednak nie uśmiechał się zbyt długo, bo zaraz spowarzniał i poszedł spać, zapominając o tym co się dzisiaj wydarzyło i nie myśląc o tym co się wydarzy jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro