Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

¹

W ciemnym pokoju na parapecie siedział chłopak, który na oko mógł mieć z 17 lat. Kawałek dalej obok niego siedział na kanapie jego anioł stróż, który już nie miał siły tłumaczyć swojemu podopiecznemu jakie życie może być piękne.

- Proszę zejdź z tego parapetu i daj szansę kolejnemu dniu. ~ Poprosił, ale dla człowieka głos anioła był tylko jedną z myśli, którą nie chciał słyszeć.

- Twoje życie nie ma sensu. Niewidomy nigdy nie zobaczy tęczy, a Ty nie ujrzysz nigdy szczęścia.~ Ubrana na czarno postać pojawiła się zaraz przy nastolatku i szeptała mu słowa do ucha.

- Twoje życie ma sens. Jutro będzie lepiej tylko zejdź z okna. ~ Chłopiec miał mętlik w głowie, a to mu wcale nie pomagało w podjęciu decyzji.

- Twoi rodzice Cię nie chcą, jesteś tylko pomyłką dla nich. ~ Słowa te były bolesną prawdą. Nastolatek nie raz usłyszał takie zdanie od swoich rodziców, którzy teraz siedzieli w pokoju obok zajęci oglądaniem telewizji.

- Wcale nie chciałem nic więcej, zależało mi na jednej sprawie, kurwa nic więcej... ~ Ubrany na czarno mężczyzna przytulił chłopca do siebie.

- Dlaczego wciąż wątpisz? Nie umiesz wziąść się w garść? Jeżeli tak postąpisz nie bedzie więcej szans. Ile można wątpić i samemu się rujnować? ~ Człowiek mimo słów, które wypowiedział jego stróż stanął na parapecie, policzył do trzech i wyskoczył z szóstego piętra.

Jego ciało uderzyło z ogromną siłą w beton. Nie mógł przeżyć, bo jego czaszka była zmasakrowana. Nastolatek już nie cierpiał jego dusza spokojnie opuściła swoje ciało.

- Wygrałem. ~ Powiedziała uśmiechniętą depresja i zniknęła w swojej ciemności.

- Masz się z czego cieszyć. ~ Odpowiedział smutny aniołek i zniknął by chronić innej osoby.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro