~ 10 ~
•••
Następnego dnia przyszłam do pracy wciąż nie mogąc pozbyć się z głowy wczorajszej sytuacji.
Tamta chwila jedynie uświadomiła mi jak bardzo pragnęłam Tezeusza. Lata rozłąki nie pomogły mi zapomnieć o łączącym nas uczuciu.
Zdawałam sobie jednak sprawę, iż było to nieodpowiednie.
On miał narzeczoną, a ja nie potrafiłam do końca wybaczyć mu zdrady sprzed kilku lat.
Weszłam do biura modląc się w duchu by Tezeusza nie było w środku, jednak ku memu przerażeniu był i czekał na mnie oparty o biurko.
– Dzień dobry – powiedziałam cicho i ze spuszczoną głową ruszyłam w stronę swojego gabinetu.
Tezeusz jednak przytrzymał mnie za ramię po czym wyciągnął z kieszeni kawałek, pomiętego pergaminu.
– Co to... – zapytałam lecz od razu zrozumiałam.
Był to list, który chciałam wysłać do Ministerstwa Magii w Stanach Zjednoczonych z prośbą o powrót.
– Dlaczego? – zapytał Tezeusz wyraźnie zdenerwowany.
Założyłam ręce na piersi po czym odparłam sfrustrowana:
– Nie miałeś prawa myszkować w moim gabinecie.
– Nie zmieniaj tematu, Mary. Dlaczego chcesz wrócić do Stanów?
Wyrzuciłam ręce w górę czując wzbierającą we mnie wściekłość.
– Ponieważ nie mogę udawać, że nic się nie wydarzyło! Mam dosyć oszukiwania samej siebie, że nic do Ciebie nie czuję.
– Mary... – zaczął Tezeusz z ulgą wypisaną na twarzy.
– Nie – przerwałam mu natychmiast – Masz narzeczoną! Nie zranisz jej tak, jak niegdyś zrobiłeś to mnie.
– Niczego w swoim życiu nie żałuje tak bardzo jak tego! Każdego dnia myślałem o tobie! Pamiętasz co powiedziałem, kiedy zaprosiłem cię przy wszystkich na randkę?
Spojrzałam na niego zaciskając usta w wąską linię. Tezeusz podszedł do mnie i chwyciwszy moje ramiona rzekł:
– Powiedziałem ci wtedy, że oszalałem na twoim punkcie. I wciąż tak jest. Zawróciłaś mi w głowie swoją determinacją i hartem ducha. Byłaś najzabawniejszą, a zarazem najbardziej szczerą osobą jaką w życiu poznałem. Zakochałem się w tobie i wciąż ciebie kocham, Marisol. Kocham cię i nigdy nie przestanę!
Poczułam jak samotna łza spływa po moim policzku.
Wewnątrz mnie trwała zacięta walka.
Wtulić się w Tezeusza, wybaczając mu przy tym zdradę czy przywołać głos rozsądku i odejść póki jeszcze nie jest na to za późno.
Zamknęłam oczy po czym zrobiłam krok w tył.
– Złamałeś mi serce, Tezeuszu – szepnęłam – Zbyt długo żyłam z ranami w moim sercu.
Tezeusz przestąpił nerwowo z nogi na nogę po czym rzekł spokojnie:
– Nie pozwolę ci znowu odejść.
•••
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro