Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przypadkowe spotkanie?

Była to chłodna noc, jak każda w październiku. Na zewnątrz była lekka mgła, która tylko dodawała klimatu do nadchodzącego celtyckiego święta. Wszystko wydawało się układać idealnie, w końcu nawet ta dwójka wybrała pasujące do siebie stroje na tą okazję. Dogadywali się bez słów, on ją zawsze wspierał i był przy niej. Przy nim czuła się doceniana i kochana, dlatego też nigdy by nie przypuszczała, że mógłby ją tak skrzywdzić...

Tej nocy była sama w ich mieszkaniu. Trochę się nudziła i była niezadowolona, bo chciała ten wieczór spędzić z swoim ukochanym oglądając jakąś romantyczną komedię. To było jak marzenie po ciężkim dniu w pracy. Chociaż to jej się nie podobało, rozumiała to. Jej chłopak pracował ciężko, by ich utrzymać. Wydawało się, że z każdym rokiem jest coraz więcej wydatków. Jednak ostatnimi czasy przebywał na komisariacie zbyt długo, oczywiście zakładając, że tam zawsze był. Nie mógłby kłamać cały czas, tłumaczyć się nagłym przypadkiem w pracy, prawda? Zastanowiła się nad pytaniem chwilę, po czym się skrzywiła. Była zła na siebie, że chociaż przez myśl mogło jej to przejść. Była pewna, że po prostu jest zbyt zmęczona i wpadają jej głupie myśli do głowy...

Minęły około trzy godziny, Mii wątpliwości co do lojalności jej partnera zdawały się stawać coraz bardziej uzasadnione. Gregory nie wracał pomimo obietnicy. Miał wrócić godzinę temu, blondynka miała już dość patrzenia się co chwilę na zegar ścienny. Coraz bardziej się niecierpliwiła, lecz starała się nie myśleć o najgorszym scenariuszu, choć było to dla niej trudne. Łatwo stawała się zazdrosna, co było najczęstszym powodem ich kłótni.

Znudzona postanowiła poprzeglądać twittera. Myślała, że chociaż to ją na jakiś czas oderwie do natrętnych myśli, ale to wydawało się nie działać. Ciągle nerwowo stukała w ekran, by kliknąć serduszko. Wyświetlały się jej zdjęcia znajomych z ich drugimi połówkami. Co tylko bardziej frustrowało dziewczynę. Były też oczywiście różne przemyślenia lub tweety hejtujące policję, jednak to nie było nic nowego. W nadziei, że zobaczy coś śmiesznego lub chociaż coś co jej nie zdołuje, przeciągnęła swój palec do góry i odświeżyła tym samym stronę główną aplikacji. To co zobaczyła, mocno ją poruszyło. Zamrugała dwa razy, nie chciała wierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nieruchomo z martwym wzrokiem wpatrywała się w ekran telefonu.

Był na nim tweet Erwina z napisem "Ja i mój piesek ", a poniżej było zdjęcie Knucklesa wraz z Motanhą szczerzących się wesoło do obiektywu. Na szyi bruneta dało się zauważyć parę malinek...

Po paru minutach, gdy dotarło do niej, że to jest prawdziwe, przeszyło ją uczucie bólu. Zaczęła się nawet lekko trząść, tak że telefon wypadł jej z ręki i uderzył o podłogę z charakterystycznym dźwiękiem. Jednak to jej w tym momencie nie obchodziło, obróciła się na bok i wtuliła swoją twarz w poduszkę, po czym się rozpłakała. Rozpacz wypełniła te pomieszczenie. Pomimo, że zgrywała taką silną, była tak naprawdę bardzo wrażliwą osobą. Wylała jeszcze więcej łez, kiedy zdała sobie sprawę, że to oznacza koniec ich prawie rocznego związku. Wierzyła, że będą razem na zawsze, dlatego postanowiła z nim zamieszkać. Teraz będzie musiała się wyprowadzić i nawet nie ma, dokąd...

Uspokoiła się dopiero po trzydziestu długich minutach. Przez ten czas wspominała ich najlepsze i najgorsze momenty. Wyczerpana przez te wszystkie emocje dziewczyna sięgnęła ręką po telefon, który był na podłodze. Przestawiła się do siadu, gdy zauważyła, jak bardzo zbiła się jej szybka ochronna. To ją jednak nie ruszyło. Bardziej ją zdziwiło jedno powiadomienie, które miała. Kliknęła w nie i trochę się zdziwiła. Jak się okazało musiała przypadkowo polikować tego tweeta, ponieważ została oznaczona pod nim przez Gregorego z dopiskiem "To nie tak...". Lekko się uśmiechnęła, wiedziała, że to kolejne kłamstwo. Zaczynała zdawać sobie sprawę, że to prawdopodobnie nie jedyny raz, gdy została okłamana przez swojego partnera. Do głowy napływały jej wszystkie sytuacje, gdzie brunet mówił jej, że musi iść z jakiegoś powodu. Była zdruzgotana, zła, bardzo cierpiała. W tym momencie nienawidziła wszystkiego, najchętniej to by się wyżyła na czymś.

Nagle usłyszała szmer otwieranych drzwi, natychmiastowo obróciła się w ich stronę i wstała. Jak mogła się spodziewać stał tam mężczyzna, którego w tamtej chwili nie chciała widzieć. Stał on spokojnie, lecz na twarzy miał wymalowane zakłopotanie. Podeszła i spojrzała z bólem w oczach na niego. Na co w odpowiedzi brunet spuścił głowę. Dziewczyna chwilę się zawahała, lecz jedno spojrzenie na szyję wystarczyło, by była pewna swojej decyzji. Z całej siły uderzyła go w policzek. Wydał się głuchy dźwięk, który po części usatysfakcjonował blondynkę. Ostatni raz przyjrzała się mężczyźnie. Delikatnie trzymał się za siny policzek. Widać było po nim, że było mu przykro, ale niekoniecznie, że żałował tego co się stało. Mie jeszcze bardziej zabolało to, jednak nie chciała tego po sobie poznać, więc szybko, bez słowa wyszła z mieszkania.

Powstrzymując się od kolejnego wybuchu płaczu wyszła z budynku i ruszyła w kierunku lokalnego parku. Roztrzęsiona zapomniała, jak chłodno jest w październikowe wieczory, na dodatek nie wzięła kurtki. Splotła swoje ręce ze sobą, by w jakikolwiek sposób się ogrzać. Dotarła do parku po jakiś dwóch minutach, bo znajdował się dość blisko ich apartamentu. Choć prawie potrąciło ją auto, kiedy przechodziła przez pasy. Pomyślała, że może nawet lepiej by było, gdyby tak się stało. Nie musiałaby się wtedy przejmować co dalej... Z takimi myślami szła wzdłuż ścieżki, mijała coraz to następne drzewa i krzaki aż dotarła do upragnionej ławki. Z daleka już widziała, że ktoś na niej siedział, ale zdziwiła się, gdy zobaczyła znajomą twarz. Była to Heidi Bunny - można by powiedzieć jej koleżanka.

- Hej, mogę się dosiąść? - zapytała się cicho.

- Oczywiście - Poklepała ręką miejsce obok siebie – Chwila czy ty płakałaś? - spytała z troską po przyjrzeniu się twarzy blondynki.

- To nic takiego – Lekko się uśmiechnęła.

Próbowała przekonać tym gestem, że wszystko z nią w porządku. Heidi jednak wiedziała, że to nieprawda.

- Przecież wiesz, że tak nie jest - Położyła swoją dłoń na dłoń dziewczyny obok siebie.

Mia nie wiedziała co zrobić, więc delikatnie spuściła głowę. Z jednej strony chciała powiedzieć wszystko co jej leży na sercu, ale z jakiegoś powodu po prostu nie umiała. Było jej trudno mówić o swoich uczuciach. Jakaś złośliwa myśl w głowie budziła w niej wątpliwości. Czy Heidi aby na pewno umie dochować tajemnicy?

- Jedna osoba cię już skrzywdziła, więc następna również to zrobi - słyszała kolejny głos wewnątrz siebie.

Miała mętlik, przez sekundę przez myśl jej przeszło, że mogła udawać, że nie widziała zdjęcia. W końcu wtedy nie było, by jej tu. Może powinna wybaczyć? Podobno upadki umacniają związek...

Postanowiła wziąć głęboki oddech, wstać, przeprosić i udać się gdzieś. Jednak to nie nastąpiło, ponieważ jej ręka została pociągnięta bez wcześniejszego uprzedzenia.

- Nie musisz teraz mówić, ale chodź do mnie, bo pewnie nie masz, gdzie się teraz podziać - Spojrzała z troską w oczach na zakłopotaną dziewczynę. - Nawet nie waż się odmówić - dodała jak zobaczyła, że Mia otwiera usta.

Clark się zdziwiła. Nie wiedziała, że Heidi coś takiego zaproponuje. Jej by to było na rękę, bo to co blondynka powiedziała to prawda, nie miała w tym momencie, gdzie mieszkać. Teoretycznie mogłaby zapytać koleżanki z pracy, czy jej nie przenocuje, ale była już późna godzina. Wydawać się mogło, że to jej jedyna opcja. Po chwili namysłu niepewnie skinęła głową i wypowiedziała cicho:

- Dziękuje

- To nic takiego - Uśmiechnęła się szeroko.

Mia również odwzajemniła gest, mimo że nie była teraz w nastroju by się uśmiechać. Najwyraźniej jej uśmiech był wyjątkowy i zaraźliwy, a przynajmniej tak uważała Clark.

Po chwili obie kobiety ruszyły w stronę apartamentu Bunny. Nie była to, jednak cicha droga, ponieważ Heidi chciała zadbać o samopoczucie dziewczyny obok. Próbowała nawiązać rozmowę czy rozbawić ją jakimś żartem. Z początku nie udawało się to, ale za trzecim razem blondynka w końcu się roześmiała, przy czym jej policzki nabrały różowawej barwy od zimnej temperatury. Heidi była zadowolona z takiego obrotu spraw, choć to co nastąpiło chwilę potem ją zmartwiło.

Mia zaczęła się trząść... 

Hejka, mam nadzieję, że się podoba!

Postaram się wrzucać rozdziały, jak najszybciej mogę <33

~ 1304 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro