Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pojedynek mistrzów.

- A teraz kilka słów od naszych najlepszych. Yagami Raito... i Ryuuga Hideki.

Hah, kujony.

- Mamy w ty, roku dwóch? To ten gwiazdor? Gdzie tam, widziałeś kiedyś genialnego idola? - rozległy się szepty po sali. - Czy czasem ci reprezentanci nie są wybierani na podstawie wyników egzaminów?

- Tak, to znaczy, że ci dwaj mieli najwyższe wyniki w tym roku.

- Słyszałem, że obaj mieli najlepsze wyniki ze wszystkiego.

- Czuję, że zakochałam się od pierwszego wejrzenia w tym facecie po prawej.

- Eh, Kyouko, jesteś dziwna. Wszyscy inni wybrali by tego po lewej.

Hehe, nie dostaniesz Ryuugi... Bosz, jak zabrzmiało.

Kodo zarechotała na tyle głośno, że L ją usłyszał z daleka. Zgromił ją wzrokiem, aby się uciszyła.

Rozpoczęły się ich krótkie wystąpienia.

- Może ten czarnowłosy jest z biedniejszej rodziny? - szepnął ktoś w międzyczasie.

Jednak Kodo wiedziała, że to przy scenie będzie najciekawsza akcja.

- Yagami-kun, wiem,że jesteś synem szefa policji, Soichiro Yagamiego. Twoje poczucie sprawiedliwości misi być takie wielkie, jak twego ojca. Słyszałem, że niejednokrotnie pomagałeś ojcu w sprawach i o tym, że interesujesz się sprawą Kiry. Wierzę w twoje umiejętności i twoją sprawiedliwość, więc jeśli nikomu nie powiesz, to mogę się z tobą podzielić dość ważnymi informacjami na temat Kiry.

- Obiecuję, możesz mi powiedzieć.

Szkoda, że nie mam popcornu.

- Jestem L.

Kodo widziała, jak przez umysł Raito przepływa lawina informacji i przemyśleń.

- O takie bujanie mi chodziło, Ryuuga. - szepnęła Kodo.

- Naprawdę? Cały czas życzę ci powodzenia.

- Dziękuję. Mówię ci o tym dlatego, że twoja pomóc może nam się bardzo przydać.

W końcu ceremonia się zakończyła.

- Wyglądał jak początkujący fakir. - zachichotała Kodo.

L mimowolnie się uśmiechnął.

- Yagami-kun! - zawołał Raito. - Dzięki za dzisiaj, do zobaczenia gdzieś w kampusie.

Kodo wskoczyła za L do samochodu. Czarnowłosy spojrzał na nią, kładąc sobie palec na ustach.

- A, rozumiem. A ja mogę mówić?

L westchnął i przytaknął.

- Czyli podsumowując, wpieniłeś Kirę tak cholerenie, że w domu będzie sobie włosy wygrywał z głowy. - Kodo gestem pokazała, jak to miało wyglądać. - A potem powie, że wyśle cię do piekła. - dodała, kładąc sobie dłonie na policzkach.

L westchnął i lekko się do niej uśmiechnął.

- Nie ma za co.

***

Następnego dnia Kodo siedziała na płocie, 3 metry nad ziemią, obserwując L i Kirę biorących się za grę.

A, Ryuk też się pojawił?

W szybkim tempie zebrała się wielka ekipa gapiów, szepcząca okropnie głośno.

Nasz niesamowity duet był jednak w innym świecie, sorki nauczycielu od klubu tenisowego.

Koniec końców, Yagami wygrał z Ryuugą 6:4. Ludziska były zdziwione, że zeszli z kortu zaledwie po jednym meczu.

- Mówiąc prawdę, Yagami-kun, robię się coraz bardziej podejrzliwy. Sądzę, że jesteś Kirą. Może chodźmy w jakieś ustronniejsze miejsce.

- Haha. Ja Kirą?

- Jestem pewny zaledwie na 1%. Naprawdę, pogadajmy o tym gdzieś indziej. Za dużo tu ludzi.

***

- Lubię tą kawiarnię, bo siedząc tutaj nikt mnie nie podsłuchuje. Poza tym, nikt nie zwróci uwagi na to, jak siedzisz, haha.

- Jeśli będę siedział normalnie, moje umiejętności dedukcyjne spadną o 40%.

- Ciekawe. Co teraz?

- Chciałbym sprawdzić twoje umiejętności, zanim rozważę przyjęcie cię do zespołu.

- Rozumiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro