Epilog, czyli szeroka droga
To przedziwne odczucie. Teraz jest już koniec. Koniec wszystkiego. Mój dziennik będzie się zapełniał każdego nowego dnia, choć od teraz postaram się niczego nie zapomnieć. L miał rację, a sprawa to była kwestia czasu, w jakim znaleźliśmy Raito. Oczywiście, nie obyło się bez ujawnienia się mnie i L. Mina Kiry była... bezcenna. Mojemu detektywowi i zapewne bie tylko jemu, finał sprawy nie przypadł do gustu. Stwierdził, że jestem wszystkiemu winna, ale jako, że mu pomogłam bardzo etc. to jednak mi wybaczy. Drama queen. Pamiętam jak Watari mnie spytał o bliskość naszej relacji. Mało się nie posikałam ze śmiechu, gdy cały czas udowadniał, że nic wielkiego między nami nie zaszło. Jednak cały plan się zrąbał, gdy orzy wszystkich pocałowałam go w policzek i szepnęłam mu do ucha... coś dziwnego, przez co zrobił się bardzo zarumieniony. Szczęście moje, że już jestem trupem.
- Korbyn, skup się na najważniejszym, pamiętasz?
- Okej, skarbie. - mamrotnęłam, po czym dodałam szpetem. - Dziś cię pomacam.
- Chyba śnisz zboczeńcu.
Wracając. Z żalem odesłaliśmy Raito Yagamiego do psychiatryka, gdzie zapewne zgnije, o ile się nie zabije. Oczywiście, nie wyrzekł się notatnika, więc jestem pewna, że go tak łatwo nie puszczą. Naprawdę jednak żal mi było jego ojca, który musiał wrócić bez syna do domu. To tak naprawdę nie jest szczęśliwe zakończenie.
- Dlaczego na końcu tego notatnika jest moja karykatura?
- Bo nie umiem rysować!
Mam nadzieję, że Kira już nie wróci i że to koniec. Oraz, że już nigdy mi się nie będzie nudzić.
__________
Tak, dobrnęłam do nienajlepszego finału tejże historii. Niestety, nie potrafiłam tego dalej ciągnąć i bardzo przepraszam tych, którzy wytrwale czekali na zawrotne śledztwo. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że takie śledztwo to prymityw, gdy Cienie mogły po prostu schwytać Kirę. Oto zakończenie. Do następnej historii i jeszcze raz przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro