2.
- Yyy... Ja? Znam cię od zerówki i wiem, kiedy masz humorki.
Przewróciłem oczami na jego słowa.
- Ja nie mam żadnych humorków.
- A teraz to co?
- Wiesz co? Ta rozmowa dziwnie zboczyła z tematu.
- W sumie, to się zgodzę z tobą.
- Dziękuję.
- Ale jak myślisz, jaka będzie twoja przyszła dziewczyna?
- Na pewno niezwykła, nie musi być nie wiadomo jak piękna, dla mnie liczy się inteligencja i to jaka osoba jest w środku, a nie jak wygląda.
- Widzę, że taki lekko romantyk z ciebie.
- Od razu romantyk, ale muszę przyznać, że chciałbym mieć kogoś, kto by mnie pokochał.
- Z twoim wyglądem? To raczej dość szybko nastąpi.
- Jakoś przez te osiemnaście lat nic się nie wydarzyło.
- Mhm, chyba raczej ty nie chciałeś, aby się wydarzyło. Greg, widziałem ile dziewczyn się za tobą oglądało w mieście, w szkole, a nawet część z nich zagadywała do ciebie.
- Niestety, przy żadnej z nich nie poczułem tego KA BUM!
- Ha ha ha! Stary masz na myśli miłość od pierwszego wejrzenia?
- Prędzej od pierwszego spotkania.
- Kto jeszcze wierzy w coś takiego?
- Ja, chociażby.
- Ty jesteś wyjątkowy.
- Awww, dzięki Anthony, ale sam mówiłeś, że już masz dziewczynę.
Osobiście odrobinę mnie bawi, kiedy nazywam go Anthony, ponieważ w pewien sposób sprawia to wrażenie rozmawiania z obcokrajowcem. Co w zasadzie nie odchodzi daleko od prawdy, ponieważ ma korzenie, a nawet część rodziny w Stanach Zjednoczonych skąd pochodzi jego tata. Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, to miałem problem z wymawianiem jego imienia, więc zgodnie z jego prośbą częściej zacząłem się do niego zwracać skróconą wersją jego imienia, czyli Tony.
- Fuj, nawet tak nie żartuj. I tak w ogóle to nie jesteś w moim typie.
- O na serio? A jaki jest twój typ?
- Płeć przeciwna.
- Ha ha ha! - oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Okej powoli kończmy gadać, bo już za parę minut będę pod pracą.
- Odbierasz mamę?
- Ta.
- Pozdrów ją ode mnie.
- Spoko.
- A i jeszcze jedno, kiedy wpadniesz do mnie?
- Nie wiem, ostatnio nie miałem czasu.
- Co powiesz na ten piątek? Pogramy na konsoli, pooglądamy coś w telewizji albo zrobimy zawody w kto zmieści więcej żelko misiów w buzi.
- Ale wiesz, że nadal nie masz szans ze mną?
- To zależy o czym mówisz?
- A czy to robi jakąś różnicę?
- Teraz mam genialny sposób jak wygrać.
- Mhm, chciałbym to zobaczyć.
- Przekonasz się, jeszcze zobaczysz, zmiażdżę cię.
- Dobra ja kończę, bo już jestem na skrzyżowaniu i... Co on robi?!
- *TRZASK!!*
Wszystko działo się w spowolnieniu najpierw silne uderzenie, potem mój samochód zaczął się przewracać. Odłamki szkła latały po całym wnętrzu samochodu i w końcu, gdy auto przestało koziołkować i zatrzymało się w miejscu, czułem, jak krew spływa mi po twarzy, głowę rozsadza mi potężny ból, a w klatce piersiowej czułem, jakbym miał połamane wszystkie żebra. Z bólu nie mogłem oddychać, a przez dzwonienie w uszach nie mogłem nic usłyszeć, jedynie w tle słychać było stłumione wołanie mojego przyjaciela przez telefon:
- Greg, odezwij się! Co tam się stało?!
- Do cholery Greg odpowiedz!
- Greg!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro