Rozdział 11 Gdzie jesteś Akhito ?
Nagato
- Nic nie zmieniło się w cyrografie, tylko w życiu mego syna - mówił spokojnie z kamiennym wyrazem twarzy, a ja podniosłem brew - mój syn dochodzi do siebie, po przykrym incydencie - tłumaczył mi spokojnie.
- Co się mu stało ? - pytam zaciekawiony.
- Sam go zapytaj, przecież go znasz - mówi znikając.
- Mógłbyś przestać mówić szyframi - mówię zleksza zdenerwowany.
- Fajny gość - mówi Omar zostawiając mnie samego sobie, kogo znam, a przypomina choćby odrobinę Lucyfera.
- Nie, nie wierzę w to - mówię widząc oczami Akhita, teraz wszystko się układa logicznie. Tylko co się mu stało ? Wyciągam telefon, dzwonię pierwszy sygnał drugi, trzeci i poczta głosowa. Zmartwiony dzwonię po raz kolejny i to samo. Po którymś razie rezygnuję, ubieram buty i wychodzę, kieruję swe kroki w stronę domu Akhita. Dzwonię do drzwi, chwila ciszy później zabójczy bieg do drzwi.
- Akhito ? - pyta Liu.
- Czyli go tu niema - wnioskuję, odwracam się z zamiarem odejścia.
- Nie wrócił jeszcze, nie odbiera telefonu od nikogo z nas. Nagato pomożesz nam ? - pyta z prośbą.
- Oczywiście, że tak - mówię wchodząc do środka, Liu prowadzi mnie do salonu gdzie siedzą wszyscy, podnoszą głowy mając nadzieję, że to Akhito wrócił - Nagato także nie mógł się z nim skontaktować - mówi Liu smętnie. Dostaję wiadomość od nieznanego numeru.
Jeżeli chcesz zobaczyć jeszcze swojego kochasia, to się pośpiesz. Może nie wrócić cało.
Gdy tylko to przeczytałem, poczułem zapach krwi Akhita, mocniej jakby się skaleczył. Jego rodzina widząc mój stan, chciała o coś zapytać. Pokazałem im wiadomość.
- Jaki z niego sku***syn !!! Nie wystarczyło mu, że wylądował w szpitalu przez niego - mówił wściekły Jan, a ja podniosłem brew.
- Wytłumaczymy ci wszystko w samochodzie, wiesz gdzi jest ? - mówił spokojnie Liu.
- Tak na zachód, jakieś z dwa czy trzy kilometry stąd - mówię zaniepokojony bo czuję coraz więcej krwi.
- Asami wysłał ci tą wiadomość, był jego byłym. Jakieś dwa tygodnie po urodzinach Akhita, go szukaliśmy. Asami wmówił nam, że nie ma z nim kontaktu. Znaleźliśmy go w łazience, podciął sobie żyły. Najgorsze było to, że Asami zamknął go tam i kłamał nam w oczy - mówił Craven prowadząc. Po jakiś 40 minutach byliśmy na miejscu, wybiegłem z samochodu. Coraz mocniejszy stał się zapach jego krwi, znalazłem go nieprzytomnego i z rozciętą lewą ręką. Wziąłem go na ręce prowadząc do samochodu, jego przyjaciele widząc mnie otworzyli drzwi. Rozpoczęła się walka z czasem, Craven złamał chyba wszystkie przepisy drogowe, ale za to po 25 minutach byliśmy w szpitalu. Zaniosłem go do szpitala, pielęgniarki i dwójka lekarzy szybko zajeli się nim.
Czekałem z nimi na korytarzu, każdy z nich cichy i zapatrzony w drzwi. Minęło może z kilka minut, a dla nas godziny. W końcu wyszedł jeden lekarz, chyba z nie najlepszymi wieściami.
- Co z Akhitem Jeremi ? - Pyta Liu, a pozostali otoczyli biednego lekarza.
- Założyliśmy szwy na brzuchu i ręce. Jednak ręka może okazać się niepełnosprawna - mówił spokojnie - odwiedźcie go jutro - powiedział odchodząc, tak jak lekarz powiedział, tak zrobiliśmy wyszliśmy czekając na kolejny dzień i czekając na reakcję Akhita.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro