Rozdział 1
*Luna*
Budzik dzwoni godzina 6.30. Pora wstawać. Idę do Alexa i biorę go na ręce. Nasz szkrab ma 3 miesiące. Razem z Matteo wychowujemy go, bardzo mi pomaga. Przez cały okres ciąży chodziłam do szkoły, a poród przebieg spokojnie. Idę z dzieckiem zrobić śniadanie. Włączam radio i wkładam dziecko do siedzenia. Robię kaszke na mleku, a mnie i Matteo naleśniki. Tak mija pół godziny, więc pora na pobudke mojego księcia. Wchodzę do pokoju i siadam obok niego.
-Dzień dobry skarbie, pora wstawać.
-Emm.. Cześć.
-Jak się spało? - pocałowałam Matteo w usta
-Dobrze, jest śniadanie?
-Tak, naleśniki, więc wstawaj, bo będą zimne.
Wyszłam z pokoju, a Alex nadal siedział w jego foteliku. Zabrałam się za jedzenie, gdy skończyłam podeszłam do zlewu, aby umyć naczynia. Poczułam na talii ciepłe ręce, a później ktoś zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Obróciłam się i pocałowałam najważniejszą osobę w moim życiu.
-No to na stole śniadanie, a ja się idę ogarnąć, kocham cię. - Matteo wzruszył ramionami.
-Okej, ja ciebie też.
Weszłam do łazienki i założyłam mundurek, jeszcze kilka dni i matura, co wiąże się z końcem szkoły. Robię szybki makijaż i kręcę włosy. Maluję usta i wchodzę na dół. Zastaje tam uroczy widok. Matteo i Alex bawią się i są cali w czekoladzie z naleśników. Całuję mojego ukochanego w policzek i daje mu kanapki do pracy. To już nasza tradycja od 2 lat. Pakuje rzeczy Alexandre i biorę swój plecak. Razem z Matteo zamykam drzwi i wchodzimy do auta. Pierwszy przystanek odwieźć Alexa do mojej mamy. Zajmuje się nim w trakcie, gdy ja jestem w szkole, a Matteo w pracy. Następnie Matteo podrzuca mnie pod Blake, a on jedzie dalej do pracy. Mówiłam już gdzie pracuje? Chyba nie, a więc mój Matteo pracuje jako trener jazdy zawodowej na wrotkach. Połączył pasję z pracą.
Witam się z Niną i wchodzimy do klasy. Zajmujemy miejsca i tak powtarzamy przez następne 8 lekcji. Jest godzina 16.30, a ja jeszcze muszę iść do biblioteki. Niedługo matura, więc przydałoby się, abym się trochę pouczyła.
-Dzień dobry, ja poproszę książki przygotowawcze z lektur szkolnych do matury i zadania egzaminacyjne z matematyki. - Pani bibliotekarka podała wspomniane książki i zapisała na mojej karcie.
Wszystko zabrałam i wyszłam przed szkołę, jest 17, więc idę na przystanek. Wsiadam do busa i jadę do domu moich rodziców.
-Cześć mamo, już jestem. - wchodzę do salonu i zastaje tam Alexa w łóżeczku. - Śpi?
-Cześć córciu, tak właśnie usnął.
-Uff, to dobrze. Odrobie lekcje na spokojnie. A karmiłaś go?
-Tak, chcesz obiad? Zrobiłam spaghetti.
-Bardzo chętnie, idę do siebie. - wchodzę na górę do swojego pokoju, a tam co? A raczej kto? Matteo drzemie na moim łóżku. Nie chcę go budzić, pewnie jest zmęczony. No nic, biorę się za lekcje. Im wcześniej tym lepiej. Mija kilka minut, a do pokoju wchodzi mama i kładzie koło mnie talerz z jedzeniem. Dziękuję jej szeptem. Zaczynam jeść, a w tym czasie Matteo się budzi. Lekko się wzdryga na mój widok. Pewnie się mnie nie spodziewał.
-Hej śpiochu.
-Cześć skarbie, co robisz?
-Uczę się, jak w pracy?
-A w porządku, mamy niedługo konkurs międzynarodowy.
-To fajnie, już niedługo wakacje. Może pojedziemy do twoich rodziców, do Włoch?
-Pomyślimy nad tym, ale muszę już iść.
-Gdzie się wybierasz?
-Na spacer.
-Z kim?
-No sam.
-Kłamiesz.
-Niby po co?
-Zacierasz ręce.
-Luna, daj spokój. Co już na spacer nie mogę iść?
-Nie! Nie możesz, bo mnie okłamujesz.
-Nie okłamuję.
-Ach tak? No to zobaczymy. - zeszłam na dół i wyciągnęłam z jego kurtki telefon. Wchodzę w wiadomości i wyszukuje kontaktu pod nazwą L. - Proszę bardzo! Może przeczytam? "Hej Matt, w parku o 18?" "Tak, przy fontannie :*" "Okej, już nie mogę się doczekać Matt, mam nadzieję, że ci się spodoba" No i co to ma być?
-Luna, to nie tak.
-A jak?
-No bo..
-Wiesz co? Mogłam wtedy wyjechać. A teraz jak tylko wrócisz do domu, masz spakować swoje rzeczy i się wynieść. Nie chcę cię widzieć, jak przyjdę.
-Luna, daj mi to wszystko wyjaśnić.
-Nie ma tutaj co wyjaśniać skarbie. Z nami koniec. Alexa więcej nie zobaczysz. A teraz żegnam. - otworzyłam drzwi, a ten zamiast wyjść pocałował mnie. Odepchnęłam go i pokazałam palcem na drzwi. Zamknęłam, gdy wyszedł i wróciłam do siebie. Zaczęłam płakać w poduszkę. Jak on mógł mi to zrobić? Dupek, myślałam, że mnie kocha. Myliłam się.
-Puk, puk mogę wejść? - zapytała moja mama.
-Tak, wejdź.
-Skarbie, dlaczego nie dałaś mu wyjaśnić?
-Proszę cię mamo, to było czarno na białym, że mnie zdradza.
-Wiesz co Luna, porozmawiaj z nim. - w tym momencie przyszło 20 wiadomości od Matteo.
"Przepraszam, spotkajmy się, prosze"
"zadzwon"
... Itd.
Może mama ma rację? Dobra, może pójdę po kryjomu do tego parku. Wtedy się okaże.
Po 15 minutach byłam w parku. Schowałam się w krzakach. Zobaczyłam Matteo, który idzie w kierunku brunetki, o wiele starszej od niego. Matteo wyciąga z kieszeni czerwone pudełeczko, a ona kiwa głową. Tylko czemu to pudełko chowa, a ona daje mu bukiet kwiatów. O co chodzi? Coś tu nie gra. Ja pierdziele, idę do domu. Dzisiaj na szczęście Alexik śpi u mojej mamy, więc wykorzystam wieczór na naukę. Oby Matteo zabrał już swoje rzeczy. Kieruje się na przystanek. Po 20 minutach wchodzę na klatkę i wpisuje kod. Jadę windą na 3 piętro i otwieram kluczem drzwi od domu. Na podłodze są rozsypane kwiaty, idę kwiatową drogą, która prowadzi do jadalni. Zastaje tam Matteo, który czeka na mnie, abym do niego podeszła. Podejść czy nie podejść?
***
Witam was w pierwszym rozdziale! Podoba się? Jak tak, napisz co o nim sądzisz! Jutro nowy rozdział! Miłego wieczoru! Każdy komentarz 💬 i gwiazdka 🌟 motywują 💗
Dziękuję 🇵🇱💕
_asia_xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro