Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Smutna Izolda

Była sobie raz Izolda o oczach pięknych jak gwiazdy. Twarz miała bladą, ramiona zaś śniade, opalone od przesiadywania na dworze.
Duszę miała marzycielki.
Codziennie wychodząc na ogród różany, marzyła o swoim Tristanie.
Całowała pąki delikatne jak ona sama, wyobrażając sobie dobro i piękno wybranka.
Wielu mężczyzn chciało mieć Izoldę tylko dla siebie, lecz ona wiedziała dla kogo jest przeznaczona.

Tylko dla Tristana.

I pewnego razu poznała mężczyznę, chłopaka który zawrócił jej w głowie, był on przystojny, mądry a przede wszystkim dobry.
Był idealny wraz ze swoimi blizami i dziwnymi przyzwyczajeniami.
Słowem był nieidealnym ideałem.

Miłość ich była szybka i zupełnie łatwa.
Izolda ledwie zrozumiała co czuje i czego chce a już to dostała. Nie była do tego przyzwyczajona...
Intensywne kochanie dwójki ludzi, piękno ich miłości było wspaniałe i przerażające.
On pisał dla niej wiersze a ona je czytała i pisała potem swoje własne.
Romantyczni, przy świetle księżyca przelewali na siebie swe dawne smutki, dawali sobie radość.

Smutna, mądra Izolda tylko w nim znalazła szczęście i trochę głupoty.
Lato u boku Izoldy było dla Tristana czymś magicznym.
Szara, nabierała kolorów.

Czas płynął im inaczej.
Miesiąc ich minął szybko, a jednak wydawało jej się że znają się wieki.
I krócej i dłużej.

Ta miłość była tak idealna.
Nie znaczy, że była biała czy przeźroczysta. Że była łatwa, że była na zawsze.
Była tak prosta, tak oczywista przez co tak wyjątkowa.

Izolda była po prostu zakochana. Pierwszy raz zrozumiała co znaczy, że ktoś ją kocha prawdziwie i prawdziwie o nią dba.

Mieli swoje słabsze dni, kłótnie może także?
Dotyk białej dłoni ocierającej łzy z pięknej twarzy łamał mu serce.

Miłość ta miała tak dużo niedoskonałości, że była idealna. Bardzo piękna.

Smutna dotąd Izolda była człowiekiem do losu nieufnym.
Nagłe zrzucenie Tristana, niczym gwiazdy do jej stóp, o co tak długo się modliła, wznosząc ręce i wołając "Boże, daj mi miłość!".
Rzadko dostawała dokładnie to czego chciała.
A teraz dostała.

Tristan był cały dla niej, ona cała dla niego.

Nie była przyzwyczajona do miłości idealnej, wątpliwości coraz mocniej zaciskały ciernie swe złośliwe na jej płochym sercu.
Że znajdzie inną, że naprawdę nie jest Tristanem, albo że ona nie jest Izoldą.
Że pobawi się nią Eros przebiegły, po czym zostawi na zimnym lodzie, tanecznym krokiem odchodząc do nowego miasta, do nowej Izoldy.

Pewnego razu nie wytrzymała presji.

A on i tak na nią czekał. Czekał aż tą jedyną zrozumie, że to ona jest jego Izoldą. A on jej Tristanem.
Daleko było mu do księcia, a ona z pewnością nie była księżniczką.

I co z tego, kiedy on ją kochał?
A ona kochała jego?

Więc był wyrozumiały. I poczekał, czekał często, postem radosnym bo o celu jasnym.

I wróciła a on ją przyjął.

I...
I żyli długo i szczęśliwie, raz na tysiąc lat może się to zdarzyć.

Prawda?



Nigdy nie było lepiej
A jednak jest źle
Jesteś tuż obok
Więc czemu krzyczę "nie zostawiaj mnie"?
Poznaliśmy się szybko
I szybko się wszystko potoczyło
Naprawdę nie chcę, żeby to się skończyło.

Mam serce i ciało delikatne jak płatek róży.
Lecz ma łodyga ma kolce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro