Czuję 1
W szkole Damiana był pewien chłopak.
Znaczy; było ich dużo, ale ten był szczególny.
Niewidomy.
Tak, zwyczajnie ślepy.
Był śmieszny, bo często się potykał, po korytarzu trzeba było go prowadzić za rękę a w plecaku miał maszynę do pisania dla niewidomych, która dziwnie klekotała.
Więc się z niego śmiali.
Społeczeństwo nie było wtedy zbyt tolerancyjne.
Antek oprócz braku wzroku miał też (o ile brak można mieć) brak męskiej urody. Białawe włosy, całe niebieskie oczy i różowe usta doprowadziły również do kpin.
Na zaczepki nie reagował, na lekcjach mało mówił, więc podejrzewano że "nie dość, że ślepy to jeszcze głuchy i niemowa. No i pedał."
Na angielskim siedział obok Damiana, na kilku lekcjach przy biurku nauczyciela a na jeszcze innych z jakąś dziewczyną, która się nim opiekowała.
Była ruda, ale miła i nawet kilku chłopców na nią leciało.
To ona prowadziła Antoniego po korytarzach za rękę i to ona karciła dręczycieli.
Ulubioną ich rozrywką było popychanie go i klaskanie mu przed twarzą. Zawsze wydawał się taki bezbronny.
Jakie było zdziwienie, gdy pewnego razu przywalił jednemu z nich prosto w nos.
Wyjątkowo celnie i wyjątkowo mocno.
Wtedy przestali mu dokuczać. Oczywiście słowne zaczepki i wyśmiewanie pozostało, ale gdzieś w głębi umysłu paliła się lampka, że może zrobić im krzywdę.
Damian nigdy nie uczestniczył bezpośrednio w zaczepkach, więc nie czuł się szczególnie winny. Nigdy też nie powiedział chłopakom "Ej, może wystarczy?"
Powód był prosty, doszedł do klasy i bał się odrzucenia.
Ich wspólna historia zaczęła się od tego, że pewnego razu Rudej Wandy nie było i pani od angielskiego kazała im pracować razem.
Typowe, od nienawiści do miłości, bad boy i szkolny pedał. No, niestety. Nie było między nimi żadnej uroczej złośliwości, czysto formalna i w miarę efektywna praca na angielskim, z której dostali trzy plus.
Antek wcale nie był kujonem czy najlepszym uczniem. I też czasem lubił pograć w gry video.
Damian czuł się za niego trochę odpowiedzialny, więc siedział z nim na reszcie lekcji, Antek pokazał mu jak wyglądają telefony dla niewidomych i zaczął uczyć czytać te dziwne wypukłe kropeczki, w odczuciu kolegi.
Było fajnie.
Dopóki nie nadeszła długa przerwa, a chłopaki z innych klas nie zaczęli im dokuczać.
- Zakochana para, para...
- Patrzcie, dwa pedały!
Antoni przyjął to ze stoickim spokojem. Ale Damianek nie był do tego przyzwyczajony. Mógł być sobie parą z kim chciał i kiedy chciał.
I pocałował chłopaka prosto w usta, żeby to wszystkim uświadomić.
Jakoś tak łatwiej było znieść palące spojrzenia w plecy, jak się miało świadomość że ktoś oprócz ciebie też to znosi.
Antek nie skomentował jego wybryku, nie wyglądał też jakby szczególnie mu to przeszkadzało. Po szkole Damian odprowadził go do domu, trochę grali w piłkę.
Było fajnie...
Część kolejna nastąpi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro