VI
Pocałunek z Czarnym Kotem był identyczny do pocałunku z Adrienem, lecz nie zwracałam na to uwagi.
- Czarny Kocie?! Za kogo ty się uważasz?! Całujesz wszystkie dziewczyny po kolei?! - Powiedziałam oburzona.
- Wybacz, po prostu jesteś taka piękna..- Zaczął się tłumaczyć.
- Kocie ja jestem zajęta! - Krzyknęłam. - I to przez pięknego modela...- Powiedziałam już ciszej. Widać było, że Kot usłyszał zdanie, które wypowiedziałam szeptem... Kot nie odzywał się przez chwilę. Następnie wybiegł przez balkon nic nie mówiąc. Uraziłam go?
Adrien*
- Plagg, nie rozumiem dlaczego mnie odrzuciła... - Odparłem.
- Bo ona nie wie, że jesteś Czarnym Kotem! Nie chcę Cię martwić, ale jak by Marinette Cię kochała to by nie dopuściła do pocałunku z Czarnym Kotem.. - Tłumaczył Plagg .
- Ale ja jestem Czarnym Kotem. - Próbowałem to dać Plaggowi do zrozumienia.
- Adrien. Z kąt Marinette mogła to wiedzieć? - Gdy w końcu zrozumiałem czułem się oburzony! I to okropnie! Nie miałem ochoty nawet odpowiadać Plaggowi. Po prostu się przebrałem i poszedłem spać.
###
Obudziłem się, przez wibrację w telefonie. To znowu Cloe chce się spotkać. Gdy moje oczy popatrzyły na ekran zobaczyły SMS'a od Marinette. Szybko odblokowałem telefon i moje oczy zaczęły śledzić treść SMS'a : ,, Cześć Adrien. Spotkaj się ze mną w parku o 13:00 ok?" Po przeczytaniu spojrzałem na zegarek, była 10:00. Wstałem z łóżka, skierowałem się do szafy, wyciągnąłem ubrania i wszedłem pod prysznic. Potem ubrałem się i wyszedłem. Przed moimi drzwiami stała Cloe. Czego ona chce?! - Cześć Adrien! Mój ojciec wynajął nam w restauracji dwuosobowy stolik! Idziemy? - Powiedziała blondynka.
- Cloe, nic do Ciebie nie czuję! Moje serce należy do Marinette!- Rzekłem i minąłem Blondynkę. Pędem pobiegłem do parku. Gdy byłem na miejscu jej jeszcze nie było. Wtedy przypomniała mi się wczorajsza sytuacja. Znowu czułem się oburzony. Ustaliłem, że będę udawał obrażonego, jestem ciekawy czy się przyzna. Zza drzew ujawniła się piękna dziewczyna. Usiadła przy mnie i rzekła:
- Cześć przepraszam za spóźnienie. Nie wyrobiłam się z czasem więc musiałam chwilę odczekać - Powiedziała dziewczyna dając mi pudełko. W tym pudełku było ciastko. Skosztowałem, było przepyszne!
- Sama je zrobiłaś?! - Zapytałem zdumiony.
- Tak... tato mnie nauczył. Smakuje?- Zapytała.
-I to jeszcze jak! - Krzyknąłem i przytuliłem Marinette. - Nic Ci się wczoraj nie stało? Bo tak rozdzieliliśmy się przy tych krzykach... - Zacząłem ją wypytywać.
- Tak wszystko było dobrze, tylko prawie bym znowu wylądowała w szpitalu, ale dzięki Czarnemu Kotowi nic mi się nie stało.
- Co?! Czemu nie dzwoniłaś?! - Udawałem Zdziwionego.
-Wybacz... ten Czarny Kot to jakiś dupek! - Krzyknęła oburzona.
- Czemu tak mówisz? - Wydaję mi się, że się przyzna. - Coś Ci zrobił?
-Tak! On...mnie pocałował! - Powiedziała to z małą łzą, która z ciekała jej ciurkiem po policzku... Trochę się głupio czuję... Myślałem, że jakoś inaczej zareaguję..
- Co?! - Kontynuowałem.
- Wybacz.. ja nie chciałam.. to nie moja wina... - Szlochała, aż w końcu się we mnie wtuliła. Odwzajemniłem przytulenie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro