Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51. Powrót, planowany ślub, praca i szokująca wiadomość.

Państwo Malfoy ze swojego miesiąca miodowego wrócili dopiero dwa dni przed końcem wakacji. Właśnie weszli do Malfoy Manor, gdzie zostali powitani przez rodziców oraz przez wszystkich przyjaciół.

- Hermiona! Tęskniłam za tobą!! – zapiszczała Pansy, rzucając się przyjaciółce na szyję, ten sam gest powtórzyły Astoria i Ginny, tak więc teraz na środku salonu był grupowy uścisk.

- Kobiety. – mruknął Blaise, siadając na fotelu. Teodor kiwając głową, w potwierdzeniu słów kumpla, zajął drugi fotel.

- Miona, mam dla ciebie wspaniałe wieści!! – zawołała w pewnej chwili panna Weasley, odrywając się od przyjaciółki.

- Jakie wieści?

- Harry i ja ustaliliśmy datę ślubu.

- Ohh… to wspaniale! Na kiedy?

- Pobieramy się za dwa tygodnie. – oznajmiła Ginewra, po czym Hermiona spojrzała na nią zaszokowana.

- Gin, nie da się zorganizować ślubu w dwa tygodnie.

- Wszystko jest już załatwione. Zostało mi tylko kupić suknie ślubną.

- Ale… ale jak wy to tak szybko załatwiliście? – wyjąkała pani Malfoy.

- No wiesz, Hermiono, jestem Wybrańcem. – rzekł Potter, poruszając sugestywnie brwiami.

- Taaak… - mruknął Draco. – To by wiele wyjaśniało.

- To cudownie, że się pobieracie, ale jesteście pewni? To znaczy… nie za szybko? – odezwała się nadal lekko zaskoczona Hermiona.

- Nie za szybko?! Chyba nie muszę ci przypominać, że ty JUŻ  jesteś mężatką. –odparła Ginny.

- No tak, ale…

- Nie ma żadnego ‘’ale’’. – przerwał jej Harry. – Kochamy się i chcemy ślubu.

- Rozumiem i gratuluję.

- Dziękujemy.

Tego samego dnia wieczorem.

  

Draco rzucił się na łóżko, na którym leżała już jego żona.

- To niesamowite. – westchnęła Hermiona.

- Co jest niesamowite?

- Harry i Ginny pobierają się, Elena i Stefan również, Ron podróżuje z Parvati, nawet nie wiem, gdzie teraz są, ostatnia pocztówka, jaką od nich dostałam, była z Wiednia. Z tego, co wiem Pansy i Astoria marzyły o podwójnym ślubie, więc teraz zapewne czekają, aż Teo się oświadczy. A jeszcze dwa miesiące temu kończyliśmy szkołę.

- Szybko to leci, co?

- Bardzo. W tak krótkim czasie z dzieci zamieniliśmy się w dorosłych.

- Ale chyba nie będziesz teraz rozpamiętywać tego wszystkiego, co było. – powiedział Malfoy.

- A masz pomysł, co moglibyśmy robić? – zapytała figlarnie.

- Z pewnością coś wymyślimy. – wyszeptał, całując ją namiętnie.

Ostatni dzień wakacji młode państwo Malfoy postanowiło spędzić w gronie przyjaciół. Tak też teraz Hermiona, Draco, Ginny, Harry, Pansy, Blaise, Astoria i Teodor, gdyż Ron i Parvati nadal byli poza granicami państwa, siedzieli w salonie w Malfoy Manor i opróżniali piątą już butelkę wina, rozmawiając przy tym i śmiejąc się. Trochę pijany Blaise, usiadł między Harrym, a Draconem i przytulając się do nich wymamrotał.

- Wiecie, że was kocham? Naprawdę, chłopaki, jesteście cudni, ale najbardziej to uwielbiam mojego Teosia. – gadał Zabini, podchodząc do Notta i uwieszając mu się na szyi.

- Blaise, nie mów tak do mnie. – warknął Teodor.

- Ależ oczywiście, mój najlepszy przyjacielu, Teosiu.

Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem.

Najlepsze chwile spędza się we wspaniałym towarzystwie. A już jutro mieli pierwszy dzień pracy, wchodzili w to trudne i czasami niebezpieczne życie. Jednak w tym momencie oni o tym nie pamiętali. Teraz żyli chwilą, będąc najszczęśliwszymi osobami na świecie.

Następnego dnia.

Hermiona biegała po całym dworze Malfoy’ów szykując się do pracy.

- Draaacooo?! Widziałeś gdzieś moją torebkę?

- Którą?

- Tę małą złotą!!

- Nie!

- Cholera!

Po 10 minutach kobieta wreszcie znalazła swoją torebkę, pożegnała się z Draconem i za pomocą sieci Fiuu przeniosła się do św. Munga. Natomiast Draco, który jak zawsze wszystko robił powoli i na spokojnie, wypił swoją kawę, po czym przeniósł się do Hogwartu, gdzie zaczynał pracę jako nauczyciel Transmutacji, gdyż profesor McGonagall, awansowała i teraz była asystentką Dumbledore’a, to znaczy odwalała za niego całą papierkową robotę.

Tymczasem nowi Aurorzy – Harry, Blaise, Teodor i Ronald, który pojawił się w Anglii dosłownie 5 minut temu jedli sobie śniadanko w kawiarni w Ministerstwie Magii. Jakieś 10 minut później dosiadły się do nich Astoria i Pansy, które pracowały w Departamencie Magicznych Gier i Zabaw.

Natomiast Ginny właśnie była na rozmowie z kapitanem narodowej drużyny Quidditcha. Ta rozmowa decydowała o tym, czy Ginewra będzie mogła grać w lidze najlepszych, skromnie mówiąc.

Na początku kapitan nie był przekonany do tego, aby kobieta grała w jego drużynie, jednak, gdy Ginny zaprezentowała swoje umiejętności na miotle, wywarła na mężczyźnie ogromne wrażenie, tak też teraz była nową ścigającą. Zapytana o to, kto nauczył ją tak latać, odparła tylko.

- W Hogwarcie byłam w drużynie Harry’ego Potter’a.

Słysząc te słowa kapitan pokiwał głową ze zrozumieniem, mamrocząc przy tym.

- To wiele wyjaśnia. Wychowanka samego Wybrańca. Ale mi się trafiło. – po czym zadowolony podpisał z Ginewrą umowę.

Każde z nich tego dnia miało swój pierwszy dzień w swojej pierwszej pracy. I każdemu z nich wszystko się udało.

12 dni później

Draco leżał na łóżku w sypialni i przeglądał kartkówki Gryfonów z piątego roku. Cały czas mamrotał pod nosem jakieś obelgi. W pewnej chwili usłyszał dziwny dźwięk dochodzący z łazienki, w której aktualnie przebywała Hermiona. Mężczyzna podszedł do drzwi i lekko zapukał, po czym zapytał.

- Wszystko w porządku, kochanie?

Kobieta odpowiedziała dopiero po dłuższej chwili.

- To nic. Po prostu źle się czuję.

Draco wszedł do toalety i od razu ujrzał swoją żonę klęczącą przy muszli klozetowej i wymiotującą.

- Kotku… - podszedł do niej szybkim krokiem.

- Wyjdź, Draco.

- Jesteś chora?

- Boli mnie brzuch.

- Może zjadłaś coś przeterminowanego.

- Nie wiem. Bardzo mi niedobrze.

- Od jak dawna tak źle się czujesz?

- Od rana boli mnie brzuch, kręciło mi się w głowie, ale dopiero teraz zaczęłam wymiotować. – powiedziała cicho kobieta.

- Jedziemy do lekarza.

- Draco, nic mi nie będzie. Przejdzie mi do jutra.

- W tej chwili idziemy do lekarza.

- Draco, ja jestem lekarzem.

- Hermiono…

- Nie, kochanie. Wszystko w porządku.

- No dobrze. Chodź, położysz się. Będzie lepiej, jak już pójdziesz spać. I musisz wyzdrowieć do jutra, bo Ginny cię zabije, jak nie przyjdziesz na jej wesele.

- Masz rację. – wyszeptała kobieta, kładąc się do łóżka. Już po kilku sekundach słodko spała. Draco pozbierał kartkówki i rzucił je na biurko, po czym również wszedł pod kołdrę i odpłynął do krainy Morfeusza.

Kolejnego dnia Draco obudził się dość wcześnie, jednak Hermiony już nie było w łóżku. Malfoy poszedł do łazienki, aby się nieco ogarnąć i tak samo, jak wczoraj zobaczył wymiotującą żonę. Podbiegł do niej i ze zmartwieniem zapytał.

- Hermiono, co się dzieje?

- Bardzo mi nie dobrze. – odparła i po raz kolejny zwymiotowała.

- Jedziemy do lekarza.

- Nie. Przejdzie mi zaraz, zobaczysz.

Draco westchnął z rezygnacją, po czym wrócił do sypialni, znalazł kawałek pergaminu, wziął pióro i napisał.

Hermiona jest chora i nie chce iść do lekarza. Jak tak dalej pójdzie to nie pojawimy się na ślubie.

D.

Następnie machnięciem różdżki wysłał list do Ginewry, która 10 minut później wbiegła do pokoju z pytaniem.

- Gdzie ta idiotka jest?

- W łazience. – odpowiedział Draco, starając się opanować śmiech, gdyż Weasley miała jedną stronę włosów pokręconych, a resztę prostą i wyglądała przekomicznie.

- Hermiona, w tej chwili teleportujemy się do św. Munga! – Draco w pewnym momencie usłyszał krzyk. Wszedł do toalety i poparł Ginny.

- Ona ma rację. Idziemy do lekarza.

- Ale mi naprawdę… - zaczęła Hermiona, jednak nikt jej nie słuchał. Draco szybko przebrał się i nie zważając na wygląd oraz protesty żony, teleportował się z nią wprost do szpitala. Gdy pojawili się na korytarzu, Draco powiedział głośno.

- Dzień dobry. Czy ktoś łaskawie może zbadać moją żonę?!

Wszyscy, jak na komendę, zerwali się i podbiegli do Hermiony. Chwilę później dziewczyna siedziała na wózku, a na kolanach miała miskę do której mogła swobodnie wymiotować.

Lekarze od razu zabrali kobietę na badania.

Zaraz po badaniach i po tym, jak Hermiona dostała różne leki, dzięki którym przestała wymiotować, wyszła z gabinetu razem z lekarzem. Magomedyk z uśmiechem podszedł do Dracona, zaś Hermiona nie była już taka szczęśliwa – po jej policzkach płynęły łzy. Malfoy od razu rzucił się, aby przytulić kobietę. I kiedy miał już się wydrzeć na niewinnego lekarza, ten się odezwał.

- Gratuluję, panie Malfoy. – po czym po prostu odszedł.

- O czym on mówił? – mężczyzna zwrócił się do żony.

- Draco… - zaczęła, pociągając nosem. - … ja… jestem w ciąży. – wyjąkała i rozpłakała się na dobre, ukrywając twarz w zagłębieniu szyi ukochanego. Malfoy natomiast stał totalnie osłupiały. Oni mieli zaledwie po 20 lat i zostaną rodzicami. Nie spodziewał się tego, owszem planował, że on i Hermiona będą mieli dzieci, ale nie tak szybko. A tymczasem on już został ojcem. I mimo, iż przerażał go fakt posiadania własnego dziecka w tak młodym wieku, cieszył się z tego, że zostanie rodzicem.

Objął żonę mocniej i zapytał cicho.

- Dlaczego płaczesz?

- Ja chciałam pracować…. rozwijać się…. A przez dziecko nie będę mogła.

- Nie chcesz mieć dzieci? – spytał.

- Chcę, ale nie teraz. Teraz miałam się skupić na mojej karierze.

- Wiem, kotku. Obydwoje się tego nie spodziewaliśmy, ale skoro już to się stało, chyba podejmiemy to wyzwanie, prawda?

- Nie mogłabym usunąć ciąży, jeśli o to ci chodzi, Draco. Mimo, że to dziecko pojawia się w totalnie nieodpowiednim czasie, ja już je pokochałam.

- Tak jak ja. – wyszeptał mężczyzna.

- Ale na razie nie mówmy nikomu.

- Dobrze. Najpierw sami musimy się z tym oswoić.

- Tak. Wracajmy już do domu. Do ślubu Gin i Harry’ego zostało mało czasu, a ja muszę się jeszcze przygotować.

- Gdyby  Ginny pytała… - zaczął Draco.

- Powiedz jej, że to tylko grypa żołądkowa. – odparła szybko kobieta i moment później przenieśli się do Malfoy Manor.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro