25. Rozmowa z mamą.
Hermionę obudził trzask zamykanych drzwi. Uchyliła oczy i ziewnęła. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej i właśnie wtedy poczuła okropny ból głowy. Rozejrzała się po pomieszczeniu i wszędzie dostrzegła porozrzucane puste butelki, na podłodze spał Ron i Harry. Teodor spał na kanapie razem z Astorią, Ginny na stole, Pansy pod stołem, a w drzwiach do salonu stali jej rodzice. Hermiona westchnęła i ponownie położyła się na czymś ciepłym i dość miękkim, po czym szybko się zerwała. Spojrzała z przerażeniem na rodziców.
- Już jesteście?
- Jak widzę była niezła zabawa. – powiedział ojciec dziewczyny.
- Yyy… no tak było dobrze.
- Obudź przyjaciół i przyjdźcie do kuchni. Zrobię wam śniadanie. – odezwała się matka Hermiony, po czym wyszła z salonu.
- Chyba się nie wyspałaś. – stwierdził Alan.
- Nie bardzo.
- Widać. To pewnie przez ten materac. Następnym razem wybierz sobie do spania jakiegoś grubszego chłopaka. – odparł pan Granger z rozbawieniem.
- Jasne, tato. Zaraz. COOO? Jak chłopaka? – podniosła się i gwałtownie odwróciła. – MAAALFOOOY?!?! – ryknęła i wszyscy szybko się podnieśli z różdżkami w ręku, gotowi do ataku bądź obrony.
- Co się dzieje? – zapytał Zabini, wbiegając do pokoju. – O! Dzień dobry! Pan zapewne jest tatą Hermiony.
- Tak, to ja.
- Miło mi pana poznać. – powiedział Diabeł, podając mężczyźnie rękę.
- Mi pana również.
- Niech mi pan mówi po imieniu. Jestem Blaise.
- Alan.
- No to może powie mi pan, panie Alanie, dlaczego pańska córka krzyknęła tak głośno, że swoim wrzaskiem mogłaby obudzić zmarłego?
- Chyba przeraził ją fakt, że spała na swoim półnagim koledze. – stwierdził pan Granger.
No cóż, Draco, który leżał teraz przerażony na podłodze, faktycznie był bez koszuli.
- Granger, nie drzyj się tak. Głowa mi pęka.
- Może mi wyjaśnisz, idioto, dlaczego na tobie spałam!!!!
- A skąd ja mam to wiedzieć?
- Malfoy. – warknęła.
- O nie! Znam tą minę. Granger, uspokój się, na pewno znajdziemy jakieś wyjaśnienie tej sytuacji. – mówił blondyn, stając przed dziewczyną i głaszcząc ją uspokajająco po ramieniu.
- No nieźle. – mruknął Alan, po czym powiedział cicho do Zabiniego. – Teraz jest strasznie podobna do swojej matki.
- Ohh! To pani Granger też tu jest? Bardzo chciałbym ją poznać!
- Tak, jest w kuchni. Chodźmy tam. – odparł ojciec Hermiony i razem z Blaisem poszli do kuchni, gdzie Jean właśnie przygotowywała dla nich śniadanie.
- To może my też pójdziemy do kuchni? – zaproponowała Pansy, patrząc na Harry’ego, Rona, Ginny, Teodora i Astorie. Kiedy ci się z nią zgodzili, wyszli z pokoju, zostawiając Hermione i Dracona samych.
- Draco, mam już dość tego udawania. – mruknęła.
- Wiem, ja też. Ale jeśli inny by się dowiedzieli, to…
- Wywołalibyśmy skandal. – dokończyła dziewczyna.
- I to nie tylko na cały Hogwart ale w całym magicznym świecie. – dopowiedział blondyn.
- To wszystko jest takie trudne. – wyszeptała.
- Wiem, Hermiono. Ale musimy to wytrzymać.
- Damy radę. – odparła z lekkim uśmiechem.
- Na pewno.
- A teraz chodźmy do kuchni.
- Dobra, ale chyba musimy urządzić jakąś kłótnie.
- Zgadzam się.
Następnie poszli do kuchni, gdzie wszyscy już siedzieli i zajadali kanapki. Hermiona szła wymachując rękami i mówiąc głośno, Draco natomiast udawał skruchę.
- Oni tak zawsze? – zapytał pan Granger, kiedy jego córka i blondyn usiedli przy stole, nadal się kłócąc.
- Zawsze. – odparł Zabini.
Po śniadaniu rodzice Hermiony poszli do swojej sypialni, aby odespać tę noc. Zaś panna Granger i jej przyjaciele udali się do pokoju dziewczyny.
- To była zarąbista impreza. – stwierdził Teodor.
- Zgadzam się. Było mega. – dodała Pansy.
- Kiedy następna? – zapytał Blaise.
- Może następną zrobimy u któregoś z was? – odezwała się z rozbawieniem Ginny.
- Moja mama na pewno się zgodzi. – odpowiedział Zabini. – I tak prawie cały czas nie ma jej w domu.
- Dlaczego? – zapytała Hermiona.
- Ciągle podróżuje ze swoimi nowymi mężami. Obecny jest już chyba jej siódmym mężem. – odparł z rozgoryczeniem.
- Pewnie ci jej brakuje.
- Czasami. – odparł, próbując się uśmiechnąć. Hermiona westchnęła i przytuliła go, zaraz po niej do uścisku dołączyli inni i teraz to był mega wielki przytulas. – Kocham was. – powiedział Blaise.
- My ciebie też, Diable. – zaśmiał się Potter.
Spędzili razem jeszcze jakieś trzy godziny, po czym każdy wrócił do swojego domu. Hermiona pożegnała wszystkich i z uśmiechem weszła do salonu, gdzie jej mama oglądała jakiś serial.
- Siadaj, córciu. Chciałabym z tobą porozmawiać.
- Coś się stało, mamo? – zapytała z niepokojem dziewczyna.
- Nie. Chodzi o tego przystojnego blondyna, na którym spałaś.
- O Draco? – zdziwiła się Granger.
- Tak, właśnie o niego. Czy między wami coś jest?
- Nie. – odparła od razu.
- Nie okłamuj mnie, Hermiono. Jestem twoją matką i widzę, że coś między wami iskrzy.
- Proszę cię, mamo! Przecież my się cały czas kłócimy!
- Kłócicie się, bo nie chcecie przyznać się do swoich uczuć.
- Mamo… - zaczęła dziewczyna, jednak nie dane jej było skończyć.
- Kochasz go. Wiem o tym.
Hermiona patrzyła przez dłuższą chwilę na swoją matkę.
- Masz rację, mamo. Kocham go.
- On ciebie też. – odparła zdecydowanie pani Granger.
- Z tego, co mówił, to tak.
- Więc dlaczego się ukrywacie?
- Gdyby inni czarodzieje się o nas dowiedzieli, wywołalibyśmy skandal. W magicznym świecie jest zupełnie inaczej niż tutaj, mamo. Czarodzieje dzielą się na trzy typy. Czarodziei półkrwi, czystej krwi i szlamy. Draco jest arystokratą, czarodziejem czystej krwi, a ja zwykłą szlamą, osobą pochodzącą z mugolskiej rodziny. Ludzie nie zaakceptowaliby naszego związku. –wytłumaczyła.
- Ale na pewno by zrozumieli, że się kochacie.
- Nie zrozumieliby, mamo.
- Ale kochacie się, więc nie powinniście się tym przejmować. To tylko ludzie.
- To czarodzieje, jeśli coś im się nie spodoba mogą wyrządzić krzywdę.
- No dobrze. Rozumiem. Mam jednak nadzieję, że ujawnicie swój związek i będziecie szczęśliwi. – odpowiedziała pani Granger, przytulając do siebie córkę.
- Mamo, nie mów na razie nic tacie.
- Jak chcesz, kochanie.
Następnie kobiety udały się do kuchni, aby przygotować obiad.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro