Messages 27 #3/3
BĘDĄ JESZCZE DZISIAJ 3 ROZDZIAŁY.
*Summer*
Resztę drogi do mojego domu spędziliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy pod apartamentowiec, gdzie mieszka mój ojciec, Hemmings wysiadł i otworzył mi drzwi, podziękowałam cicho i ruszyliśmy do drzwi wejściowych.
Drogę do mieszkania pokonaliśmy szybko. Staliśmy właśnie pod drzwiami apartamentu.
- Przepraszam skarbie, ten dzień miał być cały nasz, przepraszam. - przytulił mnie szczelnie.
- Kochanie, ile razy mam powtarzać, że to nie twoja wina? - zapytałam, nadal wtulona w blondyna.
- No dobrze. To nie moja wina. - powiedział Luke z rozbawieniem.
- No właśnie. - powiedziałam. Po czym oboje zachichotaliśmy.
- Chyba czas się pożegnać. - przypomniał chłopak z smutną miną.
- Chyba tak.
- Kocham cię Sam. Obiecuję, że jak wrócę to spędzimy razem cudowny czas. - rzekł, patrząc mi w oczy.
- A wiesz kiedy wracasz? - zapytałam.
- Tak 25 sierpnia. Niestety.
- Yhm... - przytaknęłam.
- Kocham cię Summer. - odparł, patrząc mi w oczy. Ja nie wytrzymałam i wtuliłam się w blondyna, najmocniej jak tylko potrafiłam i się rozplakałam.
- Też cię kocham Lukey. Bardzo mocno, pamiętaj. - wychlipiałam w jego bluzę.
- Skarbie, proszę nie utrudniaj tego. Nie płacz. - nie spostrzegłam, jak z jego niebieskich oczu, zaczęły spływać łzy. - Damy radę, tak?
- Yhm.. - przytaknęłam.
- Skarbie byliśmy już tak daleko siebie. - przypomniał Luke.
- Tak, ale to było na samym początku, wtedy nawet nie wiedziałam jak wyglądasz, a tym bardziej kim jesteś. - na samo wspomnienie oboje zaśmialiśmy się pod nosem.
- Damy radę skarbie, a wiesz dlaczego? - zapytał.
- Dlaczego?
- Bo między nami jest bardzo silne uczucie, kochamy się, a z naszą miłością przetrwamy wszystko. - po tych słowach złączył nasze usta w pocałunku. Był długi i namiętny, chcieliśmy w nim pokazać nasze emocje czyli smutek, a zarazem szczęście, że mamy siebie.
- Kocham cię Lukey. - wyznałam, gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Ja też cię kocham perełko. - powiedział, cmoknął mnie delikatnie w usta i w nos. - Do zobaczenia kochanie.
- Do zobaczenia skarbie. - przytuliłam go ostatni raz.
Patrzyłam jak Luke odchodzi, aż do momentu, gdy zniknął zza zasuwającymi się drzwiami windy. Weszłam do mieszkania, odrazu skierowałam się do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi za sobą, oparłam się o ścianę obok i osunęłam się po niej.
'Przetrwamy, wierzę w to. Miłość przetrwa wszystko.' - pomyślałam.
*******
Następny ok. 18
Jeśli chodzi o rozpieszczanie was, to się wam należy patrząc, że dziś ok. 12, wybiło mi 10K wyświetleń na 'Messages', a dodatkowo wczoraj cieszyłam się, że jest 1K votes, a dzisiaj patrzę i jest 1,28K votes.
Kocham was, kocham,
xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro