Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Proszę przeczytaj notatkę pod spodem. Jest ważna. xx

*******

*Luke*

- Mogę wiedzieć kogo o tej godzinie pogrzało? - krzyknąłem na całe mieszkanie zły, kierując się do drzwi, których dzwonek nie ustępował.

Przeszedłem obok kuchni, szybko spojrzałem na zegar, który wskazywał godzinę 8:49. Podszedłem do drzwi i od kluczyłem je szybkim, mocnym ruchem, by chwilę później otworzyć je na oścież.

- Serio kurwa? - warknęłem.

Przedemną nie stał nikt inny, jak Calum, Ashton, Michael i Clarissa. Oplotli mnie szybkim spojrzeniem i wpakowali się do środka, śmiejąc się cicho.

- Wiecie, że normalni ludzie o tej godzinie śpią? - zapytałem podirytowany.

- Tylko ty Luke jeszcze śpisz o tej godzinie. Jest już prawie południe. - odparł Mike, a reszta wydała pomruk poparcia.

- Nie tylko ja, okey? Summer też jeszcze śpi. - zauważyłem, przypominając o brunetce, która leży teraz zakopana pod kołdrą w naszej sypialni.

- To ja jej zafunduje pobudkę. - stwierdził Calum i pobiegł w kierunku sypialni, śmiejąc się złowieszczo.

- A teraz pytanie klucz. Co wy robicie o tej godzinie tu? - padło kolejne pytanie z moich ust.

- Miałeś nam dać znać, jak dowiesz się, czy Sam jest w ciąży i co? Gówno. Nie dałeś znaku życia, więc wparowaliśmy wam na chatę. - powiedziała Cler.

- Ehh... - westchnęłem i przetarłem nadal zaspane oczy.

- No to? - zaczął Ash, patrząc na mnie wyczekująco.

- Co?

- Będziesz tatusiem, czy nie? - zaśmiał się. - Jesteś mało domyślny. - dodał.

- Chłopie jest 9. Myślisz, że ja jeszcze ogarniam o tej godzinie co się dzieję. - zauważyłem.

- No to odpowiesz? - zapytał, a reszta, która została ze mną zaczęła się śmiać.

I w tym momencie miałem już odpowiadać, gdy nagle po całym mieszkaniu rozległ się krzyk Calum'a. Spojrzeliśmy po sobie i szybko pobiegliśmy, przepychając się do pokoju, gdzie był brunet. Wparowaliśmy do pokoju, gdy Sam na cały głos darła się na bruneta, że jest debilem, idiotą i padało jeszcze wiele gorszych określeń.

- Zamknąć się wszyscy! - wydarł się na cały głos Mike, który stał obok mnie przez co musiałem zatkać uszy.

Mój wzrok został skierowany na niego tak, jak reszty. Patrzyłem na niego w oczekiwaniu na to co powie, ale on tylko uśmiechnął się przebiegle, patrząc na mnie i w końcu nie wytrzymałem.

- Mów czego chcesz baranie! - krzyknąłem.

- Będę wujem, czy nie? - zapytał Ash, bo kolorowowłosemu nie śpieszyło się do odpowiedzi.

- Tak. - warknęła Sam, która tak, jak ja była już zirytowana tą sytuacją.

I to był błąd. Po całym mieszkaniu rozległy się krzyki radości wszystkich oprócz mnie i Summer. Oboje byliśmy jeszcze tak naprawdę na innym świecie. To nie były nasze pory wstawania. Usiadłem obok zielonookiej na łóżka, a ona położyła głowę na moje kolana. Położyła się na plecach przez co patrzyliśmy sobie w oczy. Zignorowaliśmy pozostałych i jedyne co oboje usłyszeliśmy to krzyk Calum'a.

- Na cześć małego Hemmings'a!

Słysząc to nie mogliśmy powstrzymać uśmiechu, który cisnął się nam obojgu na twarze. Nachyliłem się nad moją dziewczyną i dałem jej delikatnego całusa w usta, na co uroczo zachichotała.

- Kocham cię. - powiedziałem, uśmiechając się.

- Ja ciebie jeszcze mociej Lukey.

- To nie możliwe. - ty razem to ona mogła usłyszeć mój śmiech.

- Dlaczego? - zapytała zdezorientowana.

Nachyliłem się nad jej policzkiem i potarłem go swoim nosem. Wiem, że Sam uwielbia, gdy tak robię.

- Bo mocniej odemnie się już nie da. - wyszeptałem.

*******

Przepraszam, że w poniedziałek nie było rozdziału, ale niestety moje problemy zdrowotne znów dają o sobie znać. Dzisiaj byłam na siłach i napisałam ten krótki rozdział. Wiem, że jest krótki i przepraszam za to.

ROZDZIAŁY W TYM TYGODNIU MOGĄ POJAWIAĆ SIĘ NIEREGULARNIE LUB WCALE. BĘDĘ SIĘ STARAĆ BY SIĘ POJAWIŁY, ALE NIE MOGĘ OBIECAĆ, ŻE NA 100% BĘDĄ. 

Mam nadzieję, że zrozumiecie i pomimo wszystko nadal będziecie. 

Jeszcze jedno. Przepraszam, że ciągle Wam obiecuję, że rozdziały będą regularnie tak, jak zawsze. Nawet nie wiecie, jak mi jest głupio i przykro, że ciągle Was za to przepraszam, ale tego nie zmieniam. Mam zamiar to W KOŃCU zmienić. Dlatego, gdy znajdę siły w te święta mam zamiar napisać kilka rozdziałów w obu opowiadaniach naprzód by rozdziały pojawiały się już normalnie. Mam nadzieję, że mi się to uda.

Kocham Was i cieszę się, że mimo wszystko jesteście ze mną.

Strasznie mocno Was Kocham,

xx

- Nat 

P.S. - Kocham Was :* 

<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro