Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

*Luke*

Siedzimy właśnie z Sam na krzesełkach w poczekalni i czekamy na swoją kolej. Jak na złość kolejka rusza się z prędkością żółwia. Całe szczęście przed chwilą weszła jakaś babka, która jest przed nami. Czyli za minutkę my. Jestem tak podenerwowany, że nie potrafię od rana usiedzieć na jednym miejscu dłużej niż 5 minut, a Sam ciągle mnie tylko uspokaja. Ale ja w takiej sytuacji nie potrafię być spokojny. Zaraz dowiem się, czy jestem tatusiem, czy nie, a ona każe mi się uspokoić. Summer jest zadziwiająco spokojna, ale tak naprawdę to wiem, że w środku szaleje tak samo, jak ja. Tylko między nami jest różnica. Ona tego nie pokazuje, a ja aż za bardzo.

Nagle drzwi od gabinetu się otwierają i wychodzi lekarz z kobietą, która 15 minut temu tam weszła. Babka poszła dalej, a lekarz spojrzał po ludziach którzy tu siedzieli.

- Zapraszam. - uśmiechnął się ciepło, gdy znalazł wzrokiem Sam.

Oboje z Summer podnieśliśmy się z miejsc i weszliśmy do pomieszczenia, a ja zamknęłem za nami drzwi i zajęłem drugie krzesełko przed biurkiem.

- Dzień dobry Pani Vannse i dzień dobry Panu. - uśmiechnął się bardzo sympatycznie.

- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy jednocześnie.

- Co państwa do mnie sprowadza? - zapytał.

- Chcielibyśmy mieć 100% pewności, czy będziemy rodzicami. - odezwała się Sam, złączając w tym czasie nasze ręce.

- Dobrze. Czyli musimy wykonać USG. - powiedział lekarz, który przeglądał coś w teczce, by po chwili podnieść na nas wzrok i szeroko się uśmiechając. - A robiła Pani test ciążowy? - zapytał, podnosząc się z krzesła i wskazując, żeby Summer poszła za nim.

- Test był negatywny. - odparła.

- Ale i tak dobrze, że państwo przyszli, bo nigdy nie wiadomo, czy test jest dobry, czy tylko to chińska tandeta. - westchnął doktor. - Proszę się położyć i odkryć cały brzuch i zsunąć trochę spodnie, żebym widział też podbrzusze. - dodał po chwili.

Wstałem i podszedłem do nich, patrząc na moją Summer, która patrzyła na doktora z przerażeniem, kiedy wszystko ustawiał. Chwyciłem jej dłoń, splatając nasze palce i uśmiechając się do niej pocieszająco.

Lekarz na chwilę wstał i skierował się do szafki na drugim końcu sali, a ja przyciągnęłem sobie jeden stołek, który stał za kotarą i usiadłem znów chwytając Sam za dłoń.

- Hej. Nie bój się kochanie. - powiedziałem, widząc jej przestraszoną minę.

- A ty się nie boisz? - zapytała ignorując mój wcześniejszy komentarz.

- Nie. Może jeszcze nie mam pewności, czy nosisz pod sercem moje maleństwo, ale wiem, że już je kocham. - zaśmiałem się, a ona razem ze mną.

I w tym momencie wrócił lekarz, siadając na stołku przedemną. Summer szybko podwinęła bluzkę i opuściła spodnie, a ja jedyne o czym marzyłem w tej chwili to, żeby znajdowało się tam moje dziecko.

Doktor posparował kontroler specjalnym żelem i grzebiąc przy klawiszach maszyny, jeździł po brzuchu brunetki. Po jakiś 2 minutach lekarz w końcu przemówił.

- Gratuluję. Niech Pan spojrzy. - zwrócił się do mnie. Wskazał długopisem małą kruszynkę, która miała kształt banana. - To państwa maleństwo. - uśmiechnął się lekarz promiennie. - A to. - tym razem wskazał jakąś kropkę wewnątrz mojej małej istotki. - To jest serduszko. - uśmiechnął się. - I gratuluję jeszcze raz. Jest Pani w 12 tygodniu ciąży. - powiedział robiąc kilka zdjęć maszyną i podając zielonookiej ręczniki papierowe, by mogła wytrzeć żel, który miała na skórze.

Szybko wstałem i pomogłem jej pozbyć się substancji.

- Jestem z ciebie dumny. - uśmiechnęłem się i pocałowałem ją w czoło.

- Kocham Cię. - odpowiedziała, patrząc mi w oczy.

- Ja Ciebie też - spojrzałem w dół i potarłem kciukiem jej brzuszek - i Ciebie też mój malutki skarbie.

Znów podniosłem wzrok i zobaczyłem Summer, która stara się powstrzymać łzy. Mocno ją do siebie przytuliłem i zaprowadziłem do biurka. Usiedliśmy na swoich wcześniejszych miejscach w momencie, kiedy lekarz usiadł do nas prosto z już mniejszym uśmiechem, wyglądał wręcz inaczej. Miał bardzo zmartwiony wyraz twarzy.

- Niestety mam też złe wiadomości. - zaczął lekarz, patrząc na nas współczująco.

*******

JEJ!!! Będzie mały Hemmings. A jak myślicie co chce złego powiedzieć im doktor? 

Dzisiaj rozdział ze względu na to, że nie miałam internetu, więc to taki przeprosinowy.

Kocham Was,

xx

-Nat

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro