Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

*Summer*

- Nie... nie jest to złe... - wzięłam głęboki wdech. - Chodzi o ciążę...

- Co się stało? Skarbie mów. - powiedziała na jednym wdechu.

Wzięłam kolejny głęboki, drżący oddech.

- To będą bliźniaki. - wyrzuciłam to szybko z siebie.

Widać było po mamie, że jest kompletnie zaskoczona. Sądzę tak po jej szeroko otwartych oczach i rozchylonych ustach. Idealnie rozumiem jej reakcje. Dwa dni temu, gdy się o tym dowiedziałam zareagowałam wręcz identycznie.

- Jestem już. - usłyszałam za sobą głos blondyna.

Szybko odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu szeroki uśmiech. Od razu go odwzajemnił, więc chyba nie słyszał co mówiłam. Usiadł obok mnie, chwytając moją rękę i patrząc na moją mamę z zdezorientowaniem.

- Coś się stało? - zapytał powoli, ważąc każde słowo.

- Nie. Nic się nie stało, a co się miało stać? - zaśmiałam się, na co blondyn zmierzył mnie pytającym spojrzeniem.

Nie wiedziałam jak mu to wyjaśnić, więc strasznie się ucieszyłam, gdy moja mama w końcu się otrząsła i zabrała głos.

- Wrócimy kochanie do tej rozmowy potem. - uśmiechnęła się ciepło. - I już Luke podaję ci kawę. - jemu również posłała uśmiech i udała się w stronę kuchni.

Niebieskooki wytrzeszczył oczy w moją stronę i nachylił się bliżej do mnie.

- Dobra, a teraz tak całkiem serio. Co tu się właściwie wydarzyło? - zapytał przerażony.

- Co masz na myśli, aniele? - zachichotałam cicho pod nosem.

- Po pierwsze ona poszła mi po kawę. Poszła sama z siebie. A po drugie, ona się do mnie uśmiechnęła. Rozumiesz? - powiedział, jakby to było coś naprawdę strasznego.

- Oj, kochanie wyolbrzymiasz. - ponownie się zaśmiałam z Hemmings'a.

- Co ci się stało? - kolejne zadane pytanie.

- Pff... nic... - mruknęłam uśmiechnięta. - A w ogóle to co tak długo robiłeś na górze? - tym razem ja pobawię się w przesłuchanie.

- Odłożyłem naszą torbę... - przerwał w połowie zdania, patrząc gdzieś za mnie.

- Proszę. - powiedziała mama, która pojawiła się z kawą zza moich pleców.

- Dziękuję. - odparł, biorąc od niej szklankę. - Potem dostałem sms'a. Okazało się, że to moja mama pyta co u nas, jak się czujemy i w ogóle. Więc zadzwoniłem do niej i porozmawiałem z nią troszkę. - dopowiedział to co mu przerwano.

I nagle stało się coś co myślałam, że nie będzie miało miejsca.

Chłopak wziął kubek w rękę, napił się. Po sekundzie zaczął kaszleć i dusić się. Szybko pobiegłam po szklankę do kuchni i nalałam do niej zimną wody z butelki. Wróciłam do stołu i podałam mu szklankę, żeby się napił. Gdy blondyn już się uspokoił spojrzałam oskarżycielsko na moją mamę.

- Co?! Nie dosypałam mu soli!!! - krzyknęła na swoją obronę, podnosząc ręce do góry.

- Ja poczułem tam, chyba... paprykę... strasznie ostrą. - stwierdził Hemmings, pijąc wodę.

- Brawo Lukey... to była papryka. Ty dobry jesteś! - zaśmiała się na cały głos moja mama.

Chłopak spojrzał na nią mrużąc oczy.

- Żebym ja kiedyś trutki na szczury, nie pomylił z cukrem. - rzucił pod nosem zdenerwowany niebieskooki.

- Hemmings. Jak to się mówi 'złego diabli nie biorą', więc mi nawet trutka nie zaszkodzi. - odpowiedziała żartobliwie rodzicielka, co ku mojej uciesze przekonało Luke i wybuchł on śmiechem.

- A no tak. W sumie racja. - stwierdził, nadal się śmiejąc.

'Czyżby w końcu zgoda?' - pomyślałam z nadzieją.

*******

To bliźniaki!!! Jedna osoba zgadła! Poprawka dwie!! A w ogóle się Lukey zdenerwował, ale wiecie nawet trutka nie zaszkodzi, więc spokojnie. ;')

Kocham Was,

xx

- Nat :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro