Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Lepiej przeczytać poprzedni, bo możecie nie wiedzieć o co chodzi. Niestety różnica dodawania między tym, a poprzednim rozdziałem jest całkiem spora. Przepraszam...

*******

*Luke*

- Summer! - krzyknąłem na moją dziewczynę.

- No co? - warknęła.

- Przestań pakować już w te walizki, bo nic oprócz ciuchów się tam nie zmieści. - zauważyłem.

Brunetka spojrzała na mnie, mrużąc przy tym oczy i wróciła do poprzedniej czynności, czyli wrzucania wszystkiego co popadnie do torby . Podszedłem do niej i złapałem do rąk ciuchy, które chciała rzucić do walizki.

- Sam kurde. Uspokój się. - westchnąłem.

Ogólnie dzisiejszy dzień nie należy do najlepszych. Summer jest dzisiaj naprawdę w podłym nastroju. Wszystko ją wkurza, denerwuję i jednym słowem lepiej do niej nie podchodzić.

Zielonooka spojrzała na mnie zdenerwowana, a widząc moją troskliwą minę, wyszła z pokoju, trzaskając przy tym mocno drzwiami. Wziąłem głęboki wdech i sam zacząłem pakować odpowiednie ciuchy na naszą podróż do Londynu. Wcześniej sprawdziłem jaka ma być tam pogoda, więc było mi trochę łatwiej z wyborem ubrań, ale w końcu to Londyn, więc pogody tam nie możesz być pewien na 100%.

Po mniej więcej godzinie pakowania, zapiąłem zamek walizki i odłożyłem ją na stojąco obok szafy.

Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do salonu, gdzie siedziała Sam okryta kocem. Było widać, że płakała... i to dość dużo. Gdy tylko mnie dostrzegła szybko spuściła głowę na dół, patrząc tym samym na dywan. Usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem przysuwając do mnie. Od razu wtuliła się w moje ciało i zaczęła cichutko łkać.

- Kochanie, co jest? - szepnąłem jej cicho do ucha.

Nie odpowiedziała. Wstała tylko, zdjęła z siebie koc i poszła do łazienki, nawet na mnie nie patrząc.

Szczerze. Nie mam zielonego pojęcia co się z nią teraz dzieję.

*******

Przyznaje się... miałam bardzo duży problem z weną. Ale chyba już jest okey... chyba. Mam nadzieję.

I mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta...

Bardzo krótki... ale był pisany rano, więc nie oczekujcie niczego fajnego.

Kocham Was i DO PIĄTKU (albo wcześniej),

xx

-Nat :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro