Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

*Luke*

Przez cały dzień nie wiedziałem co robić. Szukałem tylko swojego miejsca, ale nic mi nie pasowało. Szwędałem się po całym mieszkaniu, a i tak uspokoiłem się dopiero, gdy wyszedłem na świeże powietrze się przejść. Gdy w końcu poczułem chłód, moje myśli się trochę wyciszyły i uspokoiły. Chodziłem po mieście przez jakąś godzinę. Przyglądałem się innym. Najbardziej zauroczył mnie widok pary, która szła z wózkiem dziecięcym, a w środku mieli małego chłopca, który śpiąc, tak słodko ssał smoczek. Było widać, że naprawdę cieszą się z maleństwa. Oboje mieli uśmiechy na twarzach i patrzyli z taką wielką miłością na synka. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo chciałbym, żeby już nie długo na miejscu tej pary była Summer i ja oraz nasze maleństwo.

Moje myśli ciągle krążyły obok tej pary i dziecka. Nie zorientowałem się nawet kiedy byłem już pod mieszkaniem. Całe szczęście Sam była już w domu, bo drzwi były otwarte.

Wszedłem i szybko ściągnęłem buty oraz kurtkę, potykając się o własne nogi.

- Summer jesteś?! - zawołałem.

- W kuchni. - usłyszałem odpowiedź.

Szybko obrałem kuchnię za cel i znalazłem tak moje szczęście, które gotowało coś na kuchence.

- Co to? - zapytałem, przytulając ją, gdy odwróciła się w moją stronę.

- Gotuję brokuła. - odparła i odchodząc odemnie, wzięła pomidora z tacki i zaczęła go kroić na desce.

- Co?

- Robię sobie sałatkę głupku. - zaśmiała się.

- Fujj. - westchnęłem.

- Ale ja lubię. - odparła.

- To jest okropne i tyle. - zauważyłem. - Jak ty to możesz jeść?

- Normalnie. Tak jak ty potrafisz zjeść całą pizzę sam. - stwierdziła.

- Fakt. - odpowiedziałem, na co usłyszałem jej śmiech. - A jak w pracy? - zapytałem, opierając się o blat.

- Bardzo dobrze. - uśmiechnęła się w moim kierunku przyjaźnie.

Nie mogę uwierzyć. Zero. Nic. Żadnego wspomnienia, że była u lekarza. Chyba by mi już powiedziała. Sam nie lubi zatajać niczego przedemną. Ale w takim razie dlaczego mi jeszcze nic nie powiedziała. Ja chcę wiedzieć czy już nie długo będę mógł podziwiać moją małą kruszynkę w wózku. Czekałem aż wreszcie wspomi coś o swojej wizycie, ale nic. Nadal zero. Stałem tam jeszcze jakieś 20 minut i czekałem aż wreszcie się odezwie. Niestety nic się takiego nie stało. W końcu nie wytrzymałem.

- Wiem, że byłaś u ginekologa i chcę wiedzieć czemu nic mi nie powiedziałaś. - wyrzuciłem szybko z siebie. - Nie lubisz zatajać przedemną faktów, a jednak to robisz. - dodałem.

- Słucham? - zapytała zdezorientowana, sięgając po łyżkę i miszając kawałki warzywa, które się gotowały.

- Wiem o wszystkim.

- Od Cler? - westchnęła i spojrzała na mnie smutno.

- Tak od niej. I chcę wiedzieć czy będę tatusiem. - powiedziałem i podszedłem do niej, spoglądając jej głęboko w oczy.

- Nie byłam u ginekologa. - odpowiedziała spokojnie.

- Jak to? - moje zdezorientowanie było napewno dla niej komiczne. - Czyli na 100% nie będziemy mieli dziecka? - padło pytanie z moich ust, które przesiąknięte było smutkiem.

- Czyli Cler powiedziała ci wszystko? - zapytała, śmiając się.

- W skrócie. - równierz się zaśmiałem, ale nadal byłem smutny i gdy ona to zauważyła szybko się odezwała.

- Nie wiem, bo idę jutro dopiero. Dzisiaj byłam tylko w pracy. Jutro mam wolne i idę na wizytę o 10:30. - odparła.

- Okey. Idę z tobą. Dobbrrzzzeee? - przeciągnęłem ostatnie słowo, robiąc minę szczeniaczka.

- Tak, możesz iść ze mną. - westchnęła.

- JEST!! - uciszyłem się.

Podbiegłem do niej i podniosłem, okręcając się z nią wokół własnej osi, a chwilę później mogłem usłyszeć jej cudowny chichot.

*******

Niedługo wszystko się okażę.

Kocham Was,

xx

-Nat :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro