Rozdział 39
*Luke*
Usiadłem koło Ashton'a i włączyłem Fifę. Podałem mu drugiego pada i usiadłem wygodnie, choć byłem mega spięty poruszając ten temat, który niestety muszę poruszyć.
- Ashton, słyszałem waszą rozmowę z Summer. - powiedziałem, gdy gra się rozpoczęła.
- Właśnie mi się tak wydawało. - odparł cicho, chyba bardziej do siebie, niż do mnie.
- To nie jest tak, że jestem pantoflarzem i robię i myślę tak jak sam, bo uważam, że ona zawsze ma racje, bo nie ma. Ale chodzi mi oto, że w tej sytuacji Sam zdecydowanie ma teraz racje. Musisz do niej zadzwonić. Za szybko się rozłączyłeś i nie dałeś Ashley dojść do słowa. - zauważyłem słusznie.
- Może i macie racje, ale nie chce po raz kolejny mieć złamanego serca, okey? - rzucił szybko, skupiając się na grze.
- Jak na razie to sam sobie je łamiesz. - odparłem.
- Co masz na myśli? - zapytał, poświęcając mi całą uwagę, przez co strzeliłem mu pierwszego gola, na co wyrwał mi urządzenie z ręki i położył na stoliku do kawy. - Co masz na myśli? - ponowił pytanie.
- Jaki ty czasem jesteś Ash. - zaśmiałem się z tego, że jeszcze nie domyślił się o co mi chodzi.
- Jaki?
- Głupi. - po tych słowach, zacząłem się głośno śmiać, aż Summer, która siedziała na kanapie, spojrzała się na nas dziwnie i posłała mi za placami blondyna wrogie spojrzenie.
- Dobra, a teraz powiedz o co ci chodzi. Wiem, że jestem mało domyślny, ale gdybyś był w takiej sytuacji jak ja to sam miał byś problem z myśleniem. - zauważył. I tu miał racje. Ja na jego miejscu bym się załamał.
- No, bo nie pozwoliłeś jej dojść do słowa i od razu wysnułeś sobie jakąś historię, która może nie być trafna. Może ona po prostu ma tylko dziecko i nie ma żadnego faceta na boku. A ty jesteś tak głupi, że najpierw to sobie ubzdurałeś, po czym się rozłączyłeś, a następnie złamałeś serce i jej i sobie. - mówiłem tak szybko, że sam Irwin zaczął się śmiać, gdzieś w połowie.
- Uważaj Lukey, bo się zapowietrzysz. - po tych słowach wytarł niewidzialną łzę ze swojego policzka i próbował unormować oddech.
- A domyśliłeś się idioto, że rozłączając się tym samym złamałeś jej serce i pokazałeś, że nie chcesz jej dziecka. - rzuciłem, na co chłopak od razu otworzył szeroko oczy, rozumiejąc, że tak naprawdę mogło być.
Z prędkością światła pokonał odległość do drzwi, ubierając się szybko. Krzyknął krótkie 'dzięki' i już go nie było.
- Okeeeey... to było dziwne. - powiedziała Sam, odkładając książkę na stolik.
- A ty już nie musiałaś udawać, że coś czytasz. I tak na pewno Irwin w to nie uwierzył. - zaśmiałem się lekko, żeby podrażnić brunetkę, na co oberwałem poduszką w głowę.
- Auć. No co? Mówię tylko prawdę. - odpowiedziałem z wyrzutem.
- Akurat nie mi przyda się czytanie tej książki, a tobie. - stwierdziła, a ja podniosłem się z dywanu, podchodząc do niej. Podniosłem książkę okładką do góry. 'Jak być dobrym rodzicem dla, gdy jest się samotnym rodzicem. Porady i wskazówki'.
*******
Miejmy nadzieję, że Ash nie będzie miał złamanego serca. Wyobrażacie sobie Hemmings'a jako samotnego tatę? Bo szczerze mówiąc ja nie... ale czas pokaże.
Kocham Was,
xx
- Nat :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro