Rozdział 28
*Luke*
Siedziałem jak na szpilkach w kuchni, denerwując się o Summer. Skończyło się na tym, że to jednak nie ja poszedłem z nią do lekarza, a jej mama. Dlatego teraz siedziałem sam jak palec w domu i denerwowałem się jeszcze bardziej, niż gdybym tam był teraz w przychodni z brunetką.
Gdy Summer nie wracała już od dobrej godziny, zacząłem się naprawdę martwić. Więc wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem do zielonookiej.
Luke7: gdzie jesteście????
Na początku byłem zły, że nasza randką nie wypaliła, ale potem doszedłem do wniosku, że przecież najważniejsze jest zdrowie naszych dzieci. Randkę i oświadczyny zawsze możemy przełożyć. Tak, na tej randce mam zamiar oświadczyć się Sam. Jesteśmy ze sobą już całkiem długo i wiem, że to ona musi zostać Panią Hemmings. Żadna inna, tylko ona. Wiem, że brunetka nie lubi mocno zapełnionych miejsc, dlatego jutro wieczorem zabiorę ją do parku. Wieczorem, gdy będzie już prawie ciemno i tam się właśnie jej oświadczę. Moje myśli przerwały wibracje mojego telefonu, który leżał na blacie. Wziąłem go szybko w ręce i odblokowałem, mając nadzieję, że to Summer. I nie pomyliłem się.
xxSam: już wracamy Luke
Zmarszczyłem brwi. Żadnego 'kochanie', ani nic? Coś jest nie tak... błagam niech tylko dzieciom nic nie będzie.
Luke7: co się stało????
Odpowiedź uzyskałem prawie od razu.
xxSam: nic. powiem ci w domu, okey?
Luke7: okey, ale zachowujesz się jakby ktoś umarł...
xxSam: nikt nie umarł... jeszcze
Luke7: CO MA ZNACZYĆ 'JESZCZE'??? SUMMER
xxSam: dużo się wydarzyło... wszystko opowiem ci jak wrócę.
Luke: Sammmm...
xxSam: do zobaczenia w domu Lukey... pamiętaj kocham cię :*
Luke7: ja ciebie też :*
Teraz już kompletnie oszalałem i denerwuję się 1000 razy bardziej. Kurwa.
*******
Krótki... :'(
Kocham Was,
xx
- Nat :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro