Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39

*Luke*

Od rana w domu był istny sajgon. Sam latała jak oparzona i sprawdzała wszystko 15 razy, czy nic nie zapomniała. A ja tylko siedziałem i przyglądałem się poczynanią mojej dziewczyny. Już dawno byłem spakowany, tak samo, jak ona. Ale w przeciwieństwie do niej, ja wiedziałem, że już wszystko mam, a Sam nadal latała po mieszkaniu, sprawdzając, czy zabrała wszystkie kosmetyki lub inne pierdoły.

- Kochanie, wszystko masz na pewno, więc nie bój się, a nawet w razie czego to tam też są sklepy, więc jak się czegoś zapomni to też można tam kupić. A teraz jedźmy już, bo nam samolot odleci. - powiedziałem.

- No okey. - odparła ze zrezygnowaniem.

Poszedłem na górę i wzięłem nasze dwie walizki, schodząc później z nimi na dół. Postawiłem je w korytarzu i zaczęłem ubierać buty i kurtkę. Wyszedłem z mieszkania, mówiąc Sam, żeby ona wszystko pozamykała i schodzę z walizkami do auta. Wkładam je do bagażnika i wsiadam na miejsce kierowcy, kilka minut później dołącza do mnie moja dziewczyna.

- No to jedziemy. - wzdycha.

- No to jedziemy. - odpowiadam, uśmiechając się do niej szeroko, na co słyszę jej chichot.

Na lotnisko dojedżamy 15 minut późnej, a o 11:00 siedzimy już na swoich mejscach w samolocie.

Chwytam za rękę Sam i uśmiecham się do niej ciepło.

- Nie boisz się co nie? - zapytałem szeptem.

- Mam tatę w Australii, więc nie nie boję się. - zaśmiała się cicho.

- Jak myślisz, jak nam miną Święta? - zapytałem, spoglądając na nią i było widać, że coś ją martwi. - Kochanie co jest? - pogłaskałem jej dłoń.

- Jak myślisz twoja rodzina mnie polubi? - padło pytanie, na które ja o mało co się nie zakrztusiłem powietrzem.

- To jasne, że cię nie polubią. - powiedziałem, a ona zrobiła wielkie, przerażone oczy.

- Mówiłam. Luke puść mnie ja nigdzie nie lecę. Na lotnisku się rozdzielamy. Ty jedziesz do swoich rodziców, ja do ojca. Koniec kropka. - powiedziała na jednym wdechu.

- Kochanie nie pozwoliłaś mi dokończyć. Oni cię nie polubią, oni cię pokochają. Tak mocno jak ja. - uśmiechnąłem się, a Summer odetchnęła z ulgą.

- Tak myślisz?

- Ja nie myślę, ja to wiem. - zaśmiałem się.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham księżniczko. 

*******

Jak myślicie, jak Sam i Luke'owi miną Święta, a jak Sylwester?

Kocham was,

xx

-Nat


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: