Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 35 #1/2

*Summer*

Weszłam do mieszkania, zdjęłam buty i kurtkę. Poszłam do kuchni, gdzie na blacie leżała biała kartka. Odwinęłam ją i zaczęłam czytać pochyłe pismo Clarissy.

'Hejka Sam,

wiem jesteś na spotkaniu z Justin'em. Ale muszę ci napisać, żebyś wiedziała gdzie nas tak nagle wcięło. Więc tak ja i Cal pojechaliśmy na Święta do moich rodziców, a ty i Hemmings zostaliście sami w domu. Choć i tak długo tam nie będziecie, bo jutro lecicie do Sydney.

A i jakby Hemmings'a nie było w domu, jak wrócisz to on też gdzies wyszedł.

Kocham Cię,

Cler

Ps. Nie naróbcie dzieci, nie chcę być jeszcze ciocią ;)'

Tssa... na Święta do Sydney, jeśli Luke będzie jeszcze chciał. ale gdzie mógł wyjść Luke? Przynajmniej to tłumaczy dlaczego w całym domu jest tak ciemno.

Poszłam do salonu, żeby poglądać coś w telewizji i żeby szybko zleciał mi czas. Ale gdy weszłam do pokoju widok jaki zastałam był dla mnie totalnym szokiem. Luke leżał na kanapie w dziwnej pozycji, a na podłodze obok sofy leżała pusta butelka whisky. Przeraziłam się nie na żarty, bo w domu nie mieliśmy żadnego alkoholu, co musi znaczyć, że Luke to kupił i sam wszystko wypił.

Podeszłam do kanapy i szturchnęłam Hemmings'a ręką.

- Luke, Luke obudź się. - potrząsałam jego ramieniem.

Budzenie go zajęło mi trochę czasu, a udało mi się to zrobić dopiero po 15 minutach stania nad nim i szturchania go.

- Co się stało? - wychrypiał pijackim głosem.

- Luke czy ty tą butelkę wypiłeś sam? - zapytałam, podnosząc ją z podłogi i wskazując na nią drugą ręką.

- Ta-Tak. - zaczkał.

- Luke powaliło cię. Czemu? - zapytałam. - A teraz idziemy spać. Już. - powiedziałam rozkazującym tonem, a blondyn nawet nie zareagował tylko wlepiał we mnie te swoje niebieskie ślepia. - No

dalej, Luke. Pomóż mi. - westchnęłam i spróbowałam go podnieść.

Całe szczęście Hemmings pomógł mi trochę i za 4 razem udało mi się go podnieść. Zarzuciłam jego rękę na swoje ramię i zaczęłam prowadzić go do pokoju na górze. Po schodach poszło szybciej niż myślałam, bo Luke wkładał w to też dużo wysiłku i starał się jak tylko mógł, choć i tak praktycznie na mnie wisiał.

Weszliśmy do jego pokoju i rzuciłam go na łóżko, a on tylko jęknął z bólu.

*******

Wiem krótki, ale następny rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj.

Kocham was,

xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: