Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 #2/2

*Summer*

Odetchnęłam głęboko i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Sam... - przerwałam mu.

- Czego chcesz Luke? - zapytałam niemiło.

- Zapytać kiedy wrócisz do domu. - odparł.

- Od kiedy ja cię obchodzę!? - krzyknęłam.

- Odkąd cię poznałem? - odpowiedział, jakby to było coś oczywistego.

- Tak!? Ciekawe czy obchodziłam cię, jak zdradzałeś mnie z innymi!!! - nie panowałam już nad emocjami.

- Kurwa nie rozumiesz tego, że nie wiedziałem, że to pisze twoja kuzynka!!! - on również był zdenerwowany.

- To nie trzeba było mieć swojej męskiej, pieprzonej dumy i wejść na 'Messenger'a', a nie teraz mieć pretensje.

- Tylko ty masz tu pretensje. - odpowiedział.

- Ja, o co!!??

- O to, że cię kurwa zdradziłem!!!

- A dziwisz mi się kurwa!! Jak ty byś się czuł na moim miejscu!!!

- Dobra Sam starczy, bo tylko się nakręcamy. - próbował złagodzić sytuację.

Wzięłam kilka głebokich oddechów. Słyszałam, że Luke robi to samo przez telefon.

- Czemu pytasz się o to, kiedy wrócę do domu? - zapytałam, ale teraz łagodnie i spokojnie.

- Dlatego, że odkąd wyszłaś z mieszkania to Cler płacze i w kółko powtarza, że to jej wina.

- Naprawdę? - nie wierzyłam.

- Yhmm... - usłyszałam po drugiej stronie.

- Jezu... i co ja mam teraz zrobić?

- Może, powinnaś wrócić. Znosiłabyś nas dla Cler. Nie będę wchodził ci w drogę.

- Ponoć miałeś sie o mnie starać... - przypomniałam mu.

- Będę!

- To jak masz to zamiar zrobić nie wchodząc mi w paradę?

- Mówię tak tylko, żebyś wróciła, a tak naprawdę, nie będzie tak.

- Ugh... - westchnęłam.

W sumie to mi ulżyło. Nie wiem co bym sobie zrobiła, gdyby przestał się starać. Stop. Czy ja tak serio pomyślałam? 'Bo Sam, idiotko kochasz go!' - krzyczała moja podświadomość.

- To jak? Wrócisz? - wyrwał mnie z zamyślenia. I co ja mam teraz zrobić?

- Tak, wrócę jutro rano, okey?

- Okey!!! - było słychać, że jest podekscytowany.

- Co nie zmienia faktu, że cię nienawidzę. - ledwo co przeszło mi to przez usta.

- Wiem. - odparł już z wyraźnym smutkiem, a po chwili mogłam usłyszeć pikanie po drugiej stronie. Rozłączył się.

Odłożyłam telefon na szafkę nocną przy łóżku. Stwierdziłam, że muszę powiedzieć o tym Justin'owi, teraz. Udałam się do jego pokoju. Blondyn spał jak niemowlę. Podeszłam do łóżka, na którym znajdował się Bieber i zaczęłam lekko potrząsać jego ramieniem.

- Justin... Justin... Justin... - w końcu nie wytrzymałam. - Justin!!! - blondyn, aż spadł z łóżka pod moje nogi. Natomiast ja śmiałam się jak opętana, a Justin nie wiedział co się dzieje. Trochę mu zajęło zorientowanie się gdzie jest.

- Co jest Sam? - zapytał podnoszą się i siadając na łóżku.

- No.. ja.. ten.. przepraszam, że cię obudziłam. - stałam ze spuszczoną głową.

- Nic się nie stało. - wiedziałam, że się teraz uśmiecha. - Ale musiało się coś dziać skoro tu jesteś. - spojrzał na moją twarz. - Co jest?

- Jutro rano wracam do siebie. - powiedziałam, patrząc w jego oczy.

- Dlaczego? Myślałem, że dobrze ci się ze mną mieszka. - był wyraźnie smutny.

- Bo to prawda. Super mi się tu z tobą mieszka, ale chodzi o Clarissę.

- Co z nią?

- Rozmawiałam z Luke'iem przed chwilą... - widziałam, jak zaciska szczękę. - i powiedział mi o tym, że Cler ciągle płacze i obwinia się za to, że się wyniosłam na te kilka dni... A ja nienawidzę słyszeć, jak moi bliscy cierpią. - posłałam mu krzywy uśmiech.

- Okey. - odparł, odwracając głowę. - A teraz idę już spać. I ty też lepiej idź po jutro musisz być rano wypoczęta. - nawet na mnie nie spojrzał.

- Dobranoc. - uśmiechnąłam się smutno, choć i tak wiedziałam, że tego nie zobaczy.

- Dobranoc. - nie zaszczycił mnie wzrokiem, chociaż na sekundę.

Poszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i nawet nie wiem, kiedy zaczęłam łkać w poduszkę. Łzy same mi płynęły.

Po jakiś 3 godzinach płakania, zasnęłam ze zmęczenia.

*******

Tak wiem, ale spokojnie w następnych, chyba 3 lub 2 rozdziałach między Luke'iem i Sam będzie okey... chyba... zresztą sami się przekonacie.

Kocham was,

xx



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: