Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

*Summer*

- Cler spóźnimy się do szkoły! - krzyknęłam w stronę schodów na piętro. - Mieszkam z tobą od tygodnia, a już mam cię dosyć! - dodałam po chwili.

- Też cię kocham kocie! - odpowiedziała.

Nasi rodzice pozwolili nam razem zamieszkać. Jak zobaczyli jaka jestem załamana po tym jak wróciłam z Sydney (jestem załamana z wiadomych przyczyn), chcieli poprawić mi humor i pozwolili nam zamieszkać razem. To jest bardzo dziwne, co nie? Ale mniejsza, cieszę się, że już teraz z Cler mieszkamy razem pomimo naszego młodego wieku. Kocham ją jak siostrę. A co najważniejsze - pomaga mi zapomnieć o Luke'u. Ale to się nigdy nie uda. Przez większość mojego czasu myślę tylko o nim. Dlaczego tak to musiało się skończyć? Gdyby nie głupia Nicole nadal bylibyśmy razem. Niestety Luke też ma tu swoją winę. Nie musiał po tym od razu wskakiwać większości lasek w Sydney do łóżka. Zdradził mnie. To tak cholernie boli.

Z zamyśleń wyrwał mnie głos Cler:

- Ej, słonko czemu płaczesz? - nawet nie zauważyłam jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Ja nie odpowiedziałam tylko wybuchłam głośnym szlochem. Blondynka podeszła i mnie przytuliła. - Luke? - zapytała szeptem, a ja, gdy usłyszałam jego imię zaczęłam płakać jeszcze bardziej. - Kochanie, on nie był ciebie wart. Mówił, że cię kocha, a przy pierwszej lepszej okazji cię zdradził. Wiem, że go cholernie kochasz, ale Luke jest już zamkniętym działem w twoim życiu. Znajdziesz chłopaka, który będzie cię uważał za ósmy cud świata... - przerwałam jej moim głośnym szlochem. - Kochanie powiedziałam coś źle? - zapytała z zmartwieniem w głosie.

- Luke mnie uważał za ósmy cud świata. - powiedziałam co chwilę dławiąc się łzami. - Mówił tak.

- Nie pozwoliłaś mi dokończyć. Trafisz na chłopaka, który będzie uważał cię za ósmy cud świata, i który nigdy cię nie zdradzi. - dokończyła, a ja nadal płakałam w jej bluzkę. - Ćśś.. nie warto. On nie jest wart ani jednej twojej łzy kotku. - uspokajała mnie.

- Chyba zmoczyłam ci bluzę. - powiedziałam łamiącym się głosem, gdy się od niej oderwałam.

- Nic się nie stało. Wypierze sie. Co ty na to aby dzisiaj nie iść do szkoły i po oglądać jakieś filmy? - zapytała z nadzieją w głosie, przez cały czas się uśmiechając.

- Okey. - odparłam i uśmiechnęłam się do niej krzywo.

- No to idziemy ubrać dresy i widzimy się w salonie! - krzyknęła i zaczęła biec po schodach. Była już prawie na górze, gdy jej stopa zahaczyła o ostatni stopień, a Cler runęła jak długa na podłogę, co ja skomentowałam głośnym śmiechem.

- To było zamierzone. - powiedziała wstając. Otrzepała się i ruszyła do swojego pokoju.

Po pewnym czasie uspokoiłam się i ruszyłam do swojego pokoju. Weszłam i zamknęłam drzwi. Otworzyłam szafę, wyjęłam dres i się przebrałam. Mój pokój miał szaro-błękitne ściany, a do tego białe meble. Na ścianach było pełno zdjęć moich i moich bliskich. W tym Luke'a, tak mam na ścianie zdjęcie z Luke'iem, chcę o nim zapomnieć, ale nie potrafię, a to zdjęcie przypomina mi o tym, że były też chwilę, gdy ja i on byliśmy szczęśliwi, że mamy siebie. Ale koniec o Luke'u muszę o nim zapomnieć, on zapomniał w takim razie ja też muszę, on się pozbierał, ja też dam radę.

Zeszłam po cichu do salonu, gdzie Cler rozmawiała z kimś przez telefon. Usiadłam cicho na kanapie, a blondynka nawet mnie nie spostrzegła, tylko kontynuowała kłócenie się z jakąś osobą przez telefon.

- Kurwa, powaliło cię już kompletnie. Nie możecie tego zrobić... - chciała coś dodać, ale mój telefon dał o sobie znać. - Muszę kończyć. - powiedziała do osoby po drugiej stronie, patrząc na mnie lekko przestraszona. - Jak dużo słyszałaś? - zapytała.

- Niewiele, dopiero co usiadłam. - uśmiechnęłam się do niej, co ona szybko odwzajemniła i było widać na jej twarzy ulgę.

- Ok, a i chyba dostałaś sms'a, sprawdź, a ja pójdę zrobić nam popcorn. - odpowiedziała i udała się do kuchni.

Okazało się, że jest to powiadomienie z Instagrama, ktoś mnie oznaczył. Gdy zobaczyłam ten nick, zamarłam, ale weszłam w to zdjęcie.

Zdjęcie przedstawiało Luke'a i mnie, jak ja całuje go w policzek, a on przytula mnie od tyłu i robi zniesmaczoną minę, ale i tak na jego ustach widnieje uśmiech. Pamiętam to idealnie.

~~~~~~~

Chodzę z Luke'iem po parku. Jest to nasze pierwsze spotkanie, w sumie drugie ponieważ na poprzednim uciekłam. Spaceruje alejkami, które są otoczone drzewami. Jest tu przepięknie. Centrum tak dużego miasta, a jednak jest tu jeszcze trochę zieleni.

- Mam pomysł, uwiecznijmy nasze pierwsze spotkanie, co ty na to?

- Okey. - przytaknęłam rozbawiona.

- Będziemy mieli co wspominać dzieciom. - odparł niebieskooki, w tym samym czasie wyciągając telefon i przytulając mnie od tyłu, a ja chwyciłam jego ręce i objęłam się nimi jeszcze bardziej, wtulając się w niego.

- Kogo dzieciom? - zapytałam zaskoczona.

- No naszym dzieciom. - powiedział, jak by to było coś oczywistego.

- Skąd wiesz, że będę chciała mieć z tobą dzieci? - uniosłam do góry brwi ze zdziwienia.

- Bo tak, kochasz mnie ja kocham ciebie i będziemy żyć długo i szczęśliwie z gromadką naszych cudownych dzieci. - zaczęłam się śmiać na co Hemmings zmarszczył zdziwiony swój nosek.

- To inne pytanie: Ile chcesz mieć ze mną dzieci? - zapytałam nadal się śmiejąc.

- Trójkę albo piątkę, ale bardziej kieruję się tym, że im więcej tym lepiej. - powiedział uśmiechając się szeroko, a ja znów się zaśmiałam. - No co? - zapytał zdezorientowany.

- Mówią 'im więcej tym lepiej', co masz na myśli? - padło pytanie z moich ust, z których nadal wydobywał się chichot.

- Nasze zajebiste geny nie mogą się zmarnować. - teraz on również do mnie dołączył, a ja mogłam zachwycać się jego melodyjnym śmiechem.

- Dobra robisz to zdjęcie?

- Oj, jakaś ty niecierpliwa. - stwierdził na co ja zmierzyłam go karcącym wzrokiem. - Też cię kocham. - uśmiechnął się do mnie szeroko, co ja odwzajemniłam.

- Też cię kocham. - powiedziałam po czym ucałowałam go na czubku nosa. - Ale rób wreszcie to zdjęcie!!! - krzyknęłam, zwracając na siebie uwagę przechodniów przez co od razu spuściłam speszona wzrok i jedyne co usłyszałam to śmiech blondyna. Podniosłam głowę i posłałam mu kolejne karcące spojrzenie.

- No dobra, już robię to zdjęcie nie denerwuj się tak skarbie. - musnął delikatnie moje usta.

Po chwili wygłupiania się Luke'a w końcu udało nam się zrobić kilka przyzwoitych zdjęć. I ruszyliśmy dalej, spacerując i ciesząc się swoją obecnością.

~~~~~~~

Gdy to sobie aż mi się łezka w oku zakręciła, ale szybko otarłam ją wierzchem mojej dłoni.

Spojrzałam jeszcze raz na nasze zdjęcie i przeczytałam podpis po nim: 'Tęsknię xx'. Zamurowało mnie, jak to tęskni? Myślałam, że zapomniał, ja też chciałam zapomnieć, ale przez 'to' nie stanie się to teraz tak szybko.

Do salonu weszła Clarissa, cała w skowronkach, choć było widać, że czymś się zamartwia. Zbyt długo ją znam, by wiedzieć, że coś ukrywa, ale co?

- Hej słonko, co jest? Coś z Calum'em? - zapytałam.

- Co? Nie? Nic. Z Calum'em jest coraz lepiej. - uśmiechnęła się na samo wymówienie imienia chłopaka.

- To dobrze skarbie, wiesz, że życzę wam jak najlepiej? - odparłam uśmiechając się szczerze.

- Wiem. - powedziała i odwzajemniła mój uśmiech.

- Ale mów co się dzieje, widzę, że coś nie gra.

- Nic. Wszystko jest okey. - powiedziała, ale ja i tak wiedziała, że kłamie. Zostawiłam temat w spokoju, ponieważ nie chciałam niepotrzebnych kłótni z przyjaciółką. - No to co? - wyrwała mnie z zamyślenia.

- Ale co co? - zapytałam zdezorientowana.

- Oglądamy ten film? - powiedziała, po czym zaczęła chichotać.

- AAA.. no tak, jasne włączaj!! - krzyknęłam na całe mieszkanie i dołączyłam do blondynki również się śmiejąc.

*******

Dzisiaj poniedziałek, więc stwierdziłam, że skoro rozdziały pojawiają się w poniedziałki i piątki to dodam. I cieszę się, że tak miło przyjęliście 2 część i powiem, że będzie o wiele ciekawsza niż pierwsza i dodatkowo rozdziały będą dłuższe niż w 1 części, gdyż ten rozdział ma prawie 1200 słów.

Kocham was, a mnie ktoś kocha?

xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: