4
- Sztop! Odejcz! A kysz!
Tylko tyle zdołał zawołać Taehyung, zanim zdenerwowany Jimin zabrał myjącemu zęby Kimowi swoją własność - szaro-czarną bluzę zapinaną na zamek.
- Pozwoliłeś mi ją na dzisiaj pożyczyć! Przy śniadaniu! - krzyknął oburzony, wyrzuciwszy szczoteczkę do umywalki.
- Ale jednak ja ją ubieram. - wzruszył ramionami. - Zimno jest, a to moja ulubiona bluza.
- Ty sobie ze mnie kpisz! A może ubierasz ją, bo zakrywa twój wielki, odstający brzuch, a idziesz na spotkanie z Jungkookiem? - zapytał wrednym tonem, bowiem wiedział, że to drażliwy temat dla drugiego.
- Jebany wróżbita Maciej - mruknął, ubierając bluzę. - Dzisiaj poważnie porozmawiamy o tym, co pomiędzy nami jest.
- Ty, on i poważna rozmowa? - parsknął krótkim śmiechem.
- No... Pójdziemy do jakiegoś baru i sobie wszystko wyjaśnimy...
- Tylko najpierw wyjaśnijcie, a później się napijcie. I póki będziecie w miarę trzeźwi, zadzwońcie po mnie, to was odbiorę, bo w motelach pokoje kosztują miliony.
- Jak sobie życzysz. - wywrócił oczami i, założywszy wcześniej buty, wyszedł.
Taehyung, po wyjściu przyjaciela, ułożył się wygodnie na fotelu i sięgnął po pilota, ale jego ręka obrała inny kierunek, gdy przyszła do niego wiadomość.
Od: Nieznajomy
Podaj jakąś liczbę od 1 do 10
Bez dłuższego namysłu wybrał najwyższą opcję. Szybko dostał kolejną wiadomość.
Od: Nieznajomy
1 czy 2?
Do: Nieznajomy
2
Taehyung nawet nie zastanawiał się z kim pisze i po co temu komuś takie odpowiedzi. Nie miał również pojęcia, że dzięki niemu niebiesko włosy chłopak ozdobił lewą rękę kolejnymi, byle jak rozmieszczonymi kreskami.
Takie małe info: odpowiedzi na pytania udzielała _Min_Genius_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro