3
Jimin powoli wyszedł z mieszkania i udał się do sklepu obok. Podejrzewał, że spotka tam Taehyunga, który specjalnie poszedł kupić czekoladę, bo po ostatniej jego wizycie nic nie zostało. Nie mylił się. Kim stał już przy półkach z czekoladami i wyglądał tak, jakby decyzja, którą miał za chwilę podjąć, miała zdecydować, czy może dalej żyć, czy to czas na jego śmierć. Park podszedł do niego od tyłu i, stanąwszy na palcach, teatralnie szepnął:
- Weź dużą, truskawkową! Albo orzechową! Albo najlepiej obie!
- Najlepiej będzie, gdy już weźmiesz te klucze i pójdziesz do mojego domu, zamiast mi doradzać w wyborze. - odpowiedział mu, odwracając głowę w jego stronę.
- Gdzie je masz?
- Prawa kieszeń... Z przodu! - dodał szybko, znając Jimina, który najpewniej sięgnąłby do tylnej.
Blondyn wyjął klucze z kieszeni przyjaciela. Czerwonowłosy w tym czasie w końcu postanowił wziąć trzy czekolady: z truskawkowym nadzieniem, orzechową i mleczną. Jimin już wyszedł, a Taehyung jeszcze szybko sięgnął po jakiekolwiek cappuccino i udał się do kas.
***
- Odłożyłbyś wreszcie ten telefon. - prychnął niższy, mając dość widoku wpatrującego się w urządzenie Kima.
Chłopak o krwistych włosach popatrzył na niego i pokręcił głową, po czym znowu skupił się na telefonie. Blondynek wziął pierwszego lepszego jaśka i rzucił w wyższego. Ten zgasił telefon, a później... Później rozpętała się bitwa na poduszki, po której chłopcy poszli spać; gospodarz na podłodze, bo gość nie dał się na nią zrzucić. Dosłownie minutę po ich zaśnięciu do rudego ktoś wysłał wiadomość. Żaden z nich nie usłyszał tego.
Z okazji ślubu hvartbroken i bialastrona macie trzeci
Dawać im follow, JUŻ!
(Szczęścia gołąbeczki!)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro