2. Propozycja Igora nie do odrzucenia. Dosłownie.
Od godziny czytam informacje o jakimś Igorze i Kubie. Iza przygotowała sobie ich biografie. Do wywiadu zostały... trzy godziny. Uff, zdążę się przygotować.
-Hej-do mojego gabinetu wchodzi Diana. Inna dziennikarka. Wysoka, szczupła, ruda kobieta z piegami.
-Cześć-odpowiadam i biorę łyk herbaty.
-Niezłe ciacho ci się trafiło-mówi z szerokim uśmiechem.
-Nie rozumiem-marszczę brwi.
-No ten gość, z którym przeprowadzasz wywiad za Izę.
-Dalej nie czaję-wzruszam ramionami.
-Nie sprawdzałaś go?!-krzyczy zdziwiona, a ja kręcę głową na boki.-Co gadasz?!
Podchodzi do mnie. Wyjmuje telefon. Szuka czegoś i mi go podaje.
Pech chciał, że akurat piłam herbatę i zakrztusiłam się.
-To on...?-pytam cicho.
-Nooo, mówiłam, że jest cholernie przystojny!-uśmiecha się i zabiera telefon.
Głośno oddycham. Robi mi się gorąco. Zaczynam się pocić. Jestem przerażona. Nie wiem, co mam robić.
Ten Igor, o którym czytam, to Igor z klubu. Ten, z którym tańczyłam, całowałam się i... chciałam się pieprzyć, znając tylko jego imię.
ON TU PRZYJDZIE! BĘDĘ Z NIM ROZMAWIAŁA!
Co. Ja. Mam. Zrobić. Do. Cholery?!
-Muszę wyjść-mówię i wstaję. Łapię torebkę i wybiegam do łazienki.
Siadam na sedesie. Wybieram telefon i piszę wiadomość do przyjaciółki.
Do: Lena
POMÓŻ!
Odpowiedź przyszła natychmiast.
Od: Lena
Co jest?
Do: Lena
Zadzwonię.
Wykonuję telefon do Leny. Od razu jej wszystko mówię.
-O cholera, a ty tak chujowo się dziś ubrałaś. Znaczy, ładnie, ale powinnaś bardziej seksi wyglądać-mówi, gdy kończę opowiadać moją historię.
-Co? Nie będę go podrywała! Ja chciałam zapomnieć!-krzyczę.
-Dlaczego? Dobrze się wam gadało, mówiłaś, że jest uroczy i kochany.
-Ale wiesz przecież, że dla mnie najważniejsza jest praca. Mówiłam ci, że na związki i zabawę będzie jeszcze czas.
-Kiedy? Jak będziesz starą babcią? Proszę cię! Jak będziesz skupiała się tylko na pracy, stracisz najlepsze lata swojego życia. Kto wie, może ten facet z baru to twoja miłość życia?-ostatnie zdanie mówi rozmarzonym tonem.
-Yhmm, ta. Taka miłość nie istnieje, nie w moim wypadku-mruczę pod nosem.
-Przywiozę ci ubrania-mówi i się rozłącza.
-Co? Ale po co?-zdenerwowana patrzę na ekran telefonu.-Co za głupia pinda.
Wychodzę z kabiny. Podchodzę do umywalki. Myję dłonie i patrzę lustro.
Dasz radę. Masz do tego podejść profesjonalnie. Nie denerwować się. Udawać, że nie znasz go.
Wracam do gabinetu. Kontynuuję czytanie notatek, ale nie mogę się na tym skupić, bo cały czas mam przed oczami Igora. Przypominam sobie jego dotyk, ten pocałunek, miłe słowa, które do mnie mówił.
Nagle do mojego gabinetu wchodzi, jak burza, Lena. Ma ze sobą torbę, którą we mnie rzuca.
-Przebieraj się-mówi i siada na fotelu dla gości.
Niechętnie idę do łazienki. Przebieram się w to, co przywiozła mi Lena. Czarne, opinające tyłek, dżinsy i biała koszulka na ramiączkach z dekoltem.
-Świetnie...-wzdycham i wracam do niej.
-Spokooo, ale buty mi nie pasują-mówi i zdejmuje swoje szpilki, po czym podaje mi je.-Zakładaj.
Zmieniam swoje wygodne, czarne balerinki, na wysokie, piękne, białe obcasy.
-Siadaj-wstaje i popycha mnie na fotel. Poprawia mi makijaż, przeczesuje parę razy moje gęste, czarne, jak smoła, loki i się uśmiecha.-Wyglądasz pięknie!
-Dzięki-mówię.-Szkoda, że nie mam lusterka, żebym mogła ocenić.
-Powinny wystarczyć ci moje słowa-wyjmuje z torby moją czarną, najlepszą marynarkę.-Trochę się pogniotła...
-Cholera jasna!-krzyczę, wyrywając ją jej.-"TROCHĘ"?! Wygląda, jak wyjęta psu z gardła!
-Bez przesady! Załóż ją.
-Wygląda okropnie-wzdycham, zakładając marynarkę.-No dobra, nie jest tak źle.
-No właśnie-uśmiecha się.
Zbiera moje wcześniejsze ubrania i wychodzi, wcześniej życząc powodzenia. Wracam do czytania notatek Izy. Tak bardzo się stresuję, że to jakaś masakra.
A czas płynie nieubłaganie szybko i zaraz słyszę pukanie do drzwi.
-O nie, to oni-jęczę cicho, patrząc na zegarek. Wstaję z fotela i idę otworzyć drzwi.
-O kurwa...-mówi cicho Igor, gdy mnie zauważa.
-Miło mi, Pola jestem-uśmiecham się do niego, a następnie do niewysokiego, przeraźliwie szczupłego blondyna o dużych oczach.
-Kuba-blondyn podaje mi rękę, którą delikatnie potrząsam parę razy.
-Igor-robię to samo z moim znajomym. Jak dobrze, że zrozumiał, że chcę udawać, że się nie znamy.
Wchodzimy do środka. Proponuję im kawę i herbatę, po czym idę do redakcyjnej kuchni i przygotowuję ciepłe napoje.
-Jezu-szepczę, przykładając dłonie do rozgrzanych policzków. Masakra, jak mi się ręce trzęsą.
Wracam do moich gości z dwoma kubkami herbaty.
-Dobrze, a zatem... Możemy zaczynać?-pytam, siadając na przeciwko nich przy stoliku.
-To pani pierwszy wywiad?-Kuba patrzy na mnie przenikliwym wzrokiem.
Na pewno denerwuję też tym, co powiedział Kuba. Nie tylko Igorem.
-Aż tak to widać?-śmieję się nerwowo, zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Nie ma pani czym się denerwować, my nie gryziemy, nie, Igor?-Tracz delikatnie szturcha bruneta.
-Yhmm, my połykamy w całości-Igor szeroko się do mnie uśmiecha.
-A na pewno on-dodaje basista.-Możemy zaczynać.
Przez dwie godziny rozmawiamy na temat Clock Machine, ich przyjaźni, procesu powstawania piosenek, jaki wpływ ma muzyka na życie codzienne. Wspomniałam też o ich duecie, który ma niedługo powstać.
Przez ten cały czas czułam na sobie wzrok Igora. Raz to był wzrok mówiący miło cię znów zobaczyć. Raz ale jesteś piękna. A innym razem, patrzył na mnie tak, jak w klubie. Coś typu uprawiałaś już seks na tym biurku? Nie? To chodź, musi być ten pierwszy raz. Nie powiem, podobało mi się, w każdym z tych trzech przypadków.
-Dziękuję za wywiad-mówię po dwóch godzinach. W końcu mogę odetchnąć z ulgą
-My również dziękujemy-uśmiecha się Tracz, wstając z fotela. I ja, i Igor robimy to samo.
-Było bardzo miło-dodaje Igor. Lustruje moją sylwetkę od stóp, do głów i zatrzymuje wzrok na moim biuście. Tak, podoba mi się to, okej?
-Liczę, że się kiedyś spotkamy-z uśmiechem podaję dłoń Kubie, a następnie wokaliście zespołu Clock Machine. Gdy moja skóra styka się ze skórą Walaszaka, przez moje ciało przepływa przyjemny prąd.
-Do widzenia-mówi Kuba i podchodzą do drzwi.
-Mogę skorzystać z łazienki?-pyta Igor, gdy mają wychodzić.
-Jasne-uśmiecham się uprzejmie i wyjaśniam mu, gdzie znajdzie toaletę.
-To ty idź do samochodu, a ja zaraz przyjdę-mówi brunet do basisty.
-Okej.
Żegnamy się i wychodzą. Siadam na swoim fotelu i głośno oddycham. Przymykam oczy ze zmęczenia. Masuję delikatnie skronie. Jak dobrze, że nie przyszło mu do głowy, żeby ze mną rozmawiać.
Jak na zawołanie, do gabinetu wbiega Igor.
-Nie zadzwoniłaś-zauważa.
-Brawo, Sherlocku-mówię ironicznie, nawet nie wstając do niego.
-Dlaczego? Myślałem, że dobrze się bawiłaś ze mną-zakłada ręce na klatce i badawczo mi się przygląda.
-Bawiłam się znakomicie-wstaję z fotela i podchodzę do okna.
-To dlaczego nie zadzwoniłaś?-robi kilka kroków w moją stronę.
-Nie wiem...-wzruszam ramionami.-Wstydziłam się. Bałam. Poza tym... Dla mnie najważniejsza jest praca. Na tym chcę się skupić. Naprawdę, mam tu niezły zapierdziel. Najpierw kariera, potem zabawa i te inne sprawy.
-Jak nie teraz, to kiedy? Naprawdę, warto czasem zaryzykować, a jeśli fajnie spędziłaś ze mną czas... To dlaczego by nie spotkać się jeszcze jeden raz?
-Nie wiem-odpowiadam cicho i odwracam się w jego stronę.
-Zróbmy tak... Przyjadę po ciebie po pracy. Spotkamy się, spędzimy razem czas i wtedy zobaczysz, że warto, hmm?-unosi brwi do góry. Otwieram usta, aby coś powiedzieć, ale on jest szybszy.-Super, cieszę się, że się zgodziłaś. Zadzwoń, jak skończysz pracę. Paaa.
-Ale...-mówię, lecz go już nie ma w gabinecie.-Ja nie chcę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro