Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Impreza i wywiad.

   Od początku imprezy nie czułam się komfortowo. Nie jest to mój ulubiony sposób rozrywki. Rozluźniłam się dopiero po dłuższym czasie.

   -Idziemy tańczyć, Oskar-Lena łapie przyjaciela za dłoń i ciągnie w stronę parkietu.

   Patrzę na nich z uśmiechem. Idealnie do siebie pasują. Czekam tylko, aż będą razem.

   -Można?

   Patrzę za siebie. Moje spojrzenie spotyka się z intensywnie brązowymi oczami przystojnego mężczyzny. Ma ciemne, ładnie ułożone włosy, a na nosie okulary. Lekki zarost dodaje mu tylko uroku.

   -Słucham?-mrugam parę razy oszołomiona.-Znaczy, tak, proszę.
-Dzięki-uśmiecha się i siada obok mnie.-Mam pytanie...
-Tak?-patrzę na niego nadal zdziwiona.
-Jak myślisz, jak mógłbym zagadać do takiej pięknej dziewczyny, która siedzi przy barze i samotnie pije drinka?
-Hmm... no nie wiem... Może "hej, co taka ładna dziewczyna robi tu sama?". Wiesz, klasycznie.
-Myślisz, że podziała?-wstaje z krzesła i patrzy na mnie.
-Myślę, że tak. Na mnie w jakiś sposób by podziałało-uśmiecham się do niego.
-Okej, dzięki-mówi, po czym odwraca się i odchodzi dwa kroki, ale zaraz wraca do mnie.-Hej, co taka ładna dziewczyna robi tu sama?

   Spuszczam głowę z delikatnym uśmiechem. Na moje policzki wpływa szkarłatny rumieniec. Zakładam niesforny kosmyk za ucho.

   -Nie sama, bo z przyjaciółmi-patrzę na niego.-Poszli tańczyć.
-O, ja też jestem tu z przyjaciółmi z zespołu. Ale dlaczego ty nie tańczysz ze swoimi zajomymi?-siada na swoim poprzednim miejscu.
-Nie jest to mój ulubiony rodzaj rozrywki-obejmuję dłońmi szklankę z drinkiem.-A na pewno nie lubię tańczyć sama, muszę mieć z kim tańczyć.
-No ej, przecież jestem tu!-rozkłada ręce, jakby chciał mnie przytulić.
-Nawet nie wiem, jak masz na imię-wzruszam ramionami.
-Igor-wyciąga do mnie dłoń.
-Pola-ze śmiechem ściskam jego dłoń.
-Ładne imię, chociaż... polskie-marszczy brwi.
-Taaak, wiem, o co chodzi. Tata jest Nigerczykiem, a mama Polką-tłumaczę.
-Fajna mieszanka. Nigdy nie sądziłem, że z takiego połączenia mogą powstać takie piękne kobiety.
-Dziękuję-uśmiecham się delikatnie.
-Czym się zajmujesz?-pyta, po czym zamawia drinka.
-Jestem początkującą dziennikarką. A ty? Mówiłeś coś o kolegach z zespołu, jesteś muzykiem?-patrzę na niego.

   Na jego twarzy widnieje szeroki uśmiech. Cały czas patrzy na mnie, jak na jakąś boginię. Nie ukrywam, podoba mi się to, mimo, że czuję się lekko speszona.

   -Tak-przytakuje głową.-Znaczy, ja śpiewam.
-O, to musi fajnie brzmieć, bo masz taki charakterystyczny głos, taką chrypkę.
-Jak chcesz, to będę mógł ci kiedyś pokazać-puszcza mi oczko.
-"Kiedyś"? To planujesz wejść ze mną w jakieś głębsze relacje?-unoszę brwi do góry.
-Chciałbym.
-Nawet mnie nie znasz, a już myślisz o jakiś relacjach? Nie uważasz, że to dosyć pochopne?
-Poznać cię mogę później. Na razie wystarczy mi to, że jesteś ładną kobietą.
-Czyli najważniejszy jest wygląd? Czy ty chcesz mnie zaciągnąć do łóżka?-uśmiecham się flirciarsko.
-Nie od razu, nie dzisiejszego wieczoru-opieram brodę na dłoni i patrzy na mnie.
-Ale w przyszłości już tak?
-Może-wstaje z krzesła i łapie mnie za dłoń..-Zatańczymy?
-Mówiłam, nie przepadam za tym-wzruszam ramionami.
-Oj no nie daj się prosić-ciągnie mnie w stronę parkietu.
-Nie odpuścisz?-śmieję się cicho.
-Nie-uśmiecha się zwycięsko, a ja wstaję.
-Ale tylko jedną piosenkę-mówię, gdy Igor prowadzi mnie na środek sali.
-Jasne.

   Chłopak jest naprawdę super tancerzem. Jak łatwo się domyślić, na jednej piosence się nie skończyło. Zmęczeni wróciliśmy do baru. Tam napiliśmy się i wróciliśmy do tańczenia. I tak na zmianę.

   Igor jest naprawdę mega facetem. Da się z nim o wszystkim pogadać. Chyba porozmawialiśmy na każdy temat. Cały czas mówi mi jakieś komplementy. Dawno nie czułam się tak doceniona. Igor to świetny facet. Gdyby to ode mnie zależało, chciałabym, żeby ta impreza nigdy się nie skończyła. Mogłabym z nim tak tańczyć i rozmawiać.

   -Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś piękną kobietą?-pyta, gdy tańczymy do wolnej piosenki.
-Ty dzisiaj z tysiąc razy-śmieję się. Chyba lekko przegiełam z alkoholem, ale jeszcze się trzymam na nogach.
-Ten tysiąc to zdecydowanie za mało-mówi wprost do mojego ucha i przygryza jego płatek.-A wiesz, co mi się w tobie najbardziej podoba?
-Wiem, oczy. Mówiłeś już to.
-To też. A poza tym?-opiera swoje czoło o moje, przez co stykamy się nosami.
-To nie wiem.
-Kolor twojej skóry. Kręci mnie to, że jesteś mulatką. Taki kolor mlecznej czekolady zajebiście do ciebie pasuje.
-A to dziwne... Raczej byłam wyzywana przez mój kolor skóry-mówię zdziwiona.
-Każdemu takiemu sukinsynowi wpierdoliłbym i to konkretnie.

   Nie wiem, czy to za dużo alkoholu, czy tak na siebie działamy, ale nagle patrzymy na siebie z czystym pożądaniem.

   Igor lekko muska moje wargi, po czym się odsuwa. Staję na palcach, kładę jedną dłoń na jego karku,przyciągając go bliżej siebie. Igor z uśmiechem całuje mnie. Robi to w delikatny, leniwy sposób. Przygryza moją dolną wargę, na co cicho jęczę.

   -Wiem, że to dziwne i nie na miejscu, ale...-zaczyna trochę zmieszany.-Jedźmy do mnie, albo do ciebie, hmm?
-Nie wierzę, że to powiem, ale...-chcę się zgodzić, lecz zauważam za jego plecami coś niepokojącego.-Lena?

   Szybkim krokiem odchodzę od Igora i podchodzę do baru, gdzie siedzi moja przyjaciółka i pije kieliszek za kieliszkiem.

   -Lena! Co się dzieje?-staję obok niej i wyrywam z jej dłoni kieliszek. Dziewczyna wybucha głośnym płaczem.-Co się dzieje?
-Oskar... on...-pociąga nosem i jeszcze bardziej płacze.
-Co jest z Oskarem?-pytam, kiedy podchodzi do nas Igor.
-On się całował z jakąś panną!-krzyczy i ukrywa twarz w dłoniach.
-Co jest?-pyta Igor, patrząc na dziewczynę.
-Przepraszam cię, Igor, ale muszę zająć się przyjaciółką-spoglądam na niego, po czym odwracam się do barmana.-Ile płacę za koleżankę?
-Daj spokój, ja zapłacę-muzyk kładzie dłoń na moim ramieniu.
-Nie no, co ty?-wyjmuję portfel, ale Igor jest szybszy i już podał banknot barmanowi.-Dziękuję.
-To ja dziękuję za miły wieczór-puszcza mi oczko.
-Mogło być jeszcze milej-uśmiecham się smutno, przypominając sobie o jego propozycji.

   Igor pyta barmana o jakąś kartkę i długopis. Zapisuje na niej jakiś numer i podaje mi go.

   -Zadzwoń. Może uda nam się dokończyć to, co zaczęliśmy. A raczej, chcieliśmy zacząć-uśmiecha się.
-Pewnie-całuję go w policzek.

   Zabieram Lenę i dzwonię po taksówkę. Piszę wiadomość Oskarowi, że wracamy do mieszkania. Lena całą drogę narzeka, że jest głupia i naiwna, a ja nie mogę wybić z głowy Igora. Powinnam zadzwonić?

   Kiedy jesteśmy już w mieszkaniu, pomagam Lenie przebrać się w piżamę. Kładę ją do łóżka. Przynoszę tabletki przeciwbólowe i wodę do jej pokoju, po czym idę do siebie. Przebrana w piżamę kładę się pod kołdrę. Cały czas mam przy sobie kartkę z numerem telefonu Igora.

   Powinnam zadzwonić? Miałam się skupić na pracy... na chwilę obecną kariera miała być dla mnie najważniejsza. Miło spędziłam z nim czas. A mogłam jeszcze milej. Kręci mnie on, i to cholernie. Czuję, że mogłabym się z nim dogadać, jak z nikim innym.

   Zmęczona dzisiejszym dniem zasypiam. Następny dzień w mieszkaniu to istna masakra. Lena jest zła na Oskara, ten nie wie, o co chodzi, Lena nie chce ze mną rozmawiać, a ja cały czas zastanawiam się, co powinnam zrobić z numerem Igora.

   -Co robisz?-pyta Oskar, gdy siedzę sobie na kanapie z kubkiem herbaty i książką.

   Dziś mam wolne, Lena też. Tylko Oskar ma do pracy. Chłopak w ogóle nie odczuwa skutków wczorajszej imprezy. Mnie głowa trochę boli. Lena ma się najgorzej. Prawie w ogóle nie wychodzi z pokoju.

   -Czytam książkę-mówię, chowając karteczkę z numerem telefonu Igora.
-Ja lecę do pracy. Zerknij od czasu do czasu na Lenę-całuje mnie w policzek i wychodzi.

   Kiedy Oskar zamyka drzwi, do salonu wchodzi zapłakana Lena. Kładzie się na kanapie, głowę układa na moich kolanach. Odkładam książkę na stolik i głaszczę ją po głowie.

   -Ja go kocham-mówi cicho.
-To mu to powiedz-wzruszam ramionami.
-On... on się umówił z tą dziewczyną z klubu. Całowali się wczoraj.
-To walcz o niego, Lenka-wzdycham.
-Boję się, że... że on ma mnie za przyjaciółkę... tylko przyjaciółkę.
-Uwierz mi, że nie ma-uśmiecham się.
-Co czytasz?-Lena sięga po książkę. Gdy podnosi ją do góry, wylatuje z jej środka karteczka z numerem Igora.-Co to?
-Wczoraj poznałam takiego jednego. Z nim w sumie spędziłam cały wieczór. Gdy miałam wychodzić, dał mi swój numer.
-Zadzwonisz albo napiszesz?-pyta, podając mi kartkę.
-Nie wiem-wzdycham.

   Do końca dnia Lena leży w łóżku i płacze. Masakra... Dlaczego nie chce mu powiedzieć, co czuje? Czasem w ogóle nie ogarniam moich przyjaciół.

   Następnego dnia o mały włos, a spóźniłabym się do pracy. Zdyszana wpadam do redakcji, minutę przed czasem.

   -O, jesteś...-podchodzi do mnie uśmiechnięta Iza.-Szukałam cię.
-Co się dzieje?-pytam, wygładzając spódnicę.
-Muszę iść do lekarza, a mam zaplanowany wywiad. Pomyślałam, że może ty się tym zajmiesz?

   O mój Boże... Okej, chciałam już się czymś poważnym zajmować, ale nie od razu wywiadami! To miało być powoli, stopniowo miałam się uczyć zawodu, a nie od razu na głęboką wodę mnie wysyłają! Zawsze wiedziałam, że Iza mnie nienawidzi.

   -Ohh... no... no dobrze-mówię cicho.
-Świetnie. Tu masz wszystkie materiały-podaje mi czarną teczkę.-Będzie to wywiad z wokalistą i gitarzystą zespołu Clock Machine.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro