Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*8*

Harry był w połowie krojenia drugiego składniku, gdy do pomieszczenia weszła trójka jego przyjaciół. Wyglądali na zaspanych, szczególnie Ronald, który włóczył nogami. Okularnik przywitał się z nimi i wskazał im trzy łóżka, był w szoku, gdy Severus je transmutował. Były to lekarskie kozetki, które stały przodem do  stoiska pracy profesora. Cicho z nimi pogadał, ale tylko do momentu, gdy do pomieszczenia wszedł mężczyzna.

- Pani dyrektor pewnie wam powiedziała.  Worek galeonów za upuszczenie z was krwi. Worek nie ma trzech, każdy dostanie swój. - oznajmił.

- To za dużo profesorze. - oznajmiła Hermiona, a przed nimi pojawiły się worki. Nie były duże, ale mieściła się w nich roczna wypłata ojca Wesleyów.

- Za waszą trójkę i tak zapłaciłem mniej niż za jednego dorosłego Maga. Po za tym, zabiorę wam jej tak dużo, że przez kilka dni będziecie osłabieni. Rozmawiałem z Minerwą, zostaniecie tutaj z nami przez te trzy dni tworzenia tego dzieła, a potem odeśle was spowrotem. Jesteście dorośli, więc możecie zdecydować sami. Oprócz Panny Wesley, jeżeli wyrazisz chęć, wezwę Artura. Ty dostaniesz swój worek i on dostanie swój.

- To brzmi jak przekupienie, jednakże wchodzę w to. Ufam panu, profesorze Snape. - oznajmiła rudowłosa i się uśmiechnęła. Snape miał dzisiaj wiele niespodzianek. Najpierw zachowanie  Pottera, teraz to, że Wesleówna mu ufa, nie miał pojęcia  co się stało, tym światem, ale nie chciał pytać, by nie zapeszyć.
Udało mu się ogarnąć wszystko z ojcem rudych kitek i mógł przystąpić do dalszych etapów  tworzenia mikstury. Pozwolił bachorom się zdrzemnąć po uprzednim podłączeniu do nich rurek i kroplówek. Gdy będą spać jeszcze lepiej będzie mu odbierać krew, bo ta musi powoli spływać do naczynia, a kiedy serce bije powoli? Wiadomo, podczas głębokiego snu.

- Proszę, skończyłem drugi - oznajmił cicho Harry, a Severus przyjrzał się składnikowi.

- Idealnie - skomentował i przysiadł, by wymasować mu dłonie.

- Nie trzeba, już nie bolą od kiedy mam ostry nóż - oznajmił i chciał zabrać ręce, ale wzrok profesora mu nie pozwolił.  - Dziękuję - oznajmił cicho i patrzył na to, jak mężczyzna wykonuje masaż. Był on przyjemny i Harrego przechodziły ciarki, bo w piwnicy było dość chłodno, a dłonie mężczyzny były ciepłe.

- Zmarzły ci - stwierdził i rzucił zaklęcie ocieplające na chłopaka. - Zrób sobie przerwę. - przywołał koc i okrył nim młodego mężczyznę. Potter był zaskoczony takim traktowaniem, bo w życiu nie zaznał takiej dobroci od Nietoperza.

- Gdy skończę ostatni składnik, będę mógł jeszcze w czymś pomóc? - zapytał, a mężczyzna pokiwał powoli głową, przez co ujrzał uśmiech.  - Mogę się dowiedzieć... Co to za eliksir?

- Na skutki cruciatusa. - oznajmił poważnym tonem.  Nie będzie go kłamał. - Te potrafią być uciążliwe. - oznajmił. - silna krew i te składniki mogą sprawić, że one wszelkie zniknął i człowiekowi wróci sprawność...

- Więc... To dlatego tak trzęsą ci się ręce i nie jesteś w stanie pociąć tych składników? - zapytał, a ten obrzucił go spojrzeniem.  Chciał zobaczyć, czy ten kpi z niego, czy wyśmiewa się, ale dostrzegł jedynie zamyśloną twarz.  - Mam nadzieję, że się uda.

- Z pewnością.  Sprawdzałem recepturę setki razy. Każde działanie składnika osobno i w połączeniu.  Jestem pewien, że wyjdzie. - oznajmił poważnie, a okularnika przeszłym ciarki. Nie od zimna, czy strachu. Czuł moc w slowach mężczyzny, ten mówił poważnie i był bardzo pewny swego...

- Cieszy mnie to... Będzie można pomóc tylu osobom...- powiedział i westchnął, oglądając ostatni składnik i przyglądając się jak ma być pocięty. Nie do końca zrozumiał. - Skrzatko, proszę, przynieś mi pomidora - oznajmił do stworzenia, bo to siedziało w koncie, przypatrując się pracy. Harry cieszył się, że Snape nie wygonił małego pomocnika i że zwracał się do niego z  jakimiś tam manierami.  Zaczął dostrzegać, że Nietoperz wcale nie był zły, wręcz przeciwnie.  Nie miał pojęcia dlaczego go tak nie lubił... Poćwiczył chwilę na pomidorze, bo był podobnej tekstury i wodnistości jak ostatni składnik i zabrał się do pracy. Severus chwilę go obserwował, po czym wrócił do spuszczania krwi z nastolatków. Obserwował ich stan zaklęciami, ale też patrzył czy mocno pobledli, czy jeszcze nie. Gdy upuścił po dwie miarki, dał im chwilowy spokój.

- To teraz pozostaje nam czekanie - oznajmił profesor i usiadł na miękkim fotelu, który sobie transmutował.

- Ile? - zapytał Harry, zerkając na mężczyznę.

- Trzy godziny - oznajmił spokojnie, a nastolatek pokiwał głową.

- Zdrzemnij się. Będziesz miał jaśniejszy umysł. W nocy się kręciłeś, więc pewnie nie za dobrze spałeś. - oznajmił spokojnie i kontynuował cięcie składnika. - Obudzę cię - oznajmił patrząc na zegarek. Mężczyzna stwierdził, że czemu nie. Przed Potterem pojawił się  zegar odliczający trzy godziny.

- Obudź mnie dziesięć minut przed końcem czasu - oznajmił i ruszył do wyjścia, ale po chwili wrócił i postawił przed nim herbatę. Sam swoją wypił i przymknął oczy, bo szczerze mówiąc, nic tak go nie było w stanie zrelaksować jak bulgotanie wywaru. Delikatne stukanie nożyka o blat też było przyjemne. Długo nie czekał.  Zapadł w sen. Obudziło go delikatne szturchanie. - Już czas? - mruknął cichutko i spojrzał na odliczanie.

- Proszę, zjedz coś - wskazał skrzatke z talerzem, wszyscy jedli więc Harry miał nadzieję, że nie będzie zły za wcześniejsze obudzenie. Ten pokiwał głową jedynie i przyjął posiłek. Wypytał szybko krwiodawców jak się czują, a gdy powiedzieli, że dobrze, to rzucił na nich zaklęcie śnienia, by szybko poczuli się zmęczeni.  Zjadl.i sprawdził eliksir, wszystko szło gładko. Spojrzał na  składnik, ten ostatni i nie dowierzał.

- Naprawdę ci się udało. - oznajmił zszokowany, patrząc na niego. - Jestem pod wrażeniem. Spisałeś się.  A teraz idź się prześpij. Też wstałeś bardzo wcześnie.

- Nie szkodzi. Nie jestem zmęczony.  - powiedział i pokazał mu resztę pokrojonych składników. -  Starłem trochę tego jak w instrukcji i zajęłem się tym, co można przygotować wcześniej. - wskazał mu, więc czarnowłosy pokiwał głową. Podziękował i wrócił do kociołka. To ma szansę się udać... Naprawdę ma szansę. Jeżeli naprawdę wyjdzie tak jak powinno.... W końcu skończą się jego problemy. Może uważy coś by otruć małżonka? Chociaż co on... Te papiery nie mają żadnej wartości. Małżeństwo trzeba skonsumować, a że oni tego nigdy nie zrobili  i nie zrobią dostanie unieważnienie od tak. Od ręki.  Nie pomyślał o tym wcześniej, ale faktycznie. Musi po prostu  wytrwać w celibacie i pilnować tego gnoja by pozostał prawiczkiem do tego czasu.. Dopóki Potter nie wychodził z domu było to banalnie proste. Severus jakoś tak mniej zgorzkniałe spojrzał na te sytuację. No właśnie, dlaczego by nie skorzystać na niej? Musi odstawić gotowy eliksir na trzy miesiące aby wszystko się przejadło, więc w tym czasie będzie wykorzystywał ręce Harrego do cięcia składników. Będzie mógł wrócić do ważenia, do czegoś co kochał. Tak. To przecież jest genialne.  Severusie, ty geniuszu!

Data opublikowania: 18.08.2022

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro