*6*
Severus jak co rano podniósł się z kanapy i starał się wyprostować się, ale w jego plecach strzykało co chwilkę. Warknął na siebie i ruszył do kuchni i zaskoczył go widok Harrego, który sprawnie i szybko robił jajecznicę z boczkiem. Nawet nie zauważył jak przez ten tydzień chłopak funkcjonował, no bo nie interesował się tym.
- Dzień dobry S-Severusie - odezwał się okularnik, a mężczyzna zdębiał. No tak... Tak, tak, mieli zacząć mówić do siebie po imieniu. - Zjesz jajecznicę? - zapytał dodatkając pomidorki do jajek, drobno pocięte oraz szczypiorek.
- Tak. Poproszę. - mówi. Był ciekawy kulinarnego talentu chłopca. - Zrobię nam herbaty - oznajmił, a ten kiwa delikatnie głową i miesza śniadanie na patelni. - Widzę, że twoje ruchy stały się pewniejsze i szybsze.
- Tak. Hermiona mi wytłumaczyła, że to przez eliksir. Pomaga mi, i też dzięki temu, że nie używam magi to udaje mi się ją zatrzymać.
- Rozumiem, ale śniadanie mogą robić skrzaty ... - oznajmił wyciągając filiżanki i wstawiając wodę. Byli bardzo blisko siebie, ale nikt tego nie zauważył. No cóż, nikt nie próbować tego drugiego zabić więc nie mieli powodu by na siebie furczeć.
- Ja... - szpeszył się i lekko się rumieni. - Lubię gotować. Jak nie będzie smakować będę gotować tylko dla siebie. - mruknął i nałożył na talerze. Mężczyzna położył herbatę i patrzy jak chłopak płynie na krześle do stołu. Zabrał się za jedzenie i za jego przykładem poszedł jego mąż.
Narazie byli małżeństwem na papierku, bo przysięga, mogłaby naruszyć rdzeń chłopaka. Co zabawne , papierku mugolskim i tym w świecie czarownic i czarodziejów.
- To jest dobre - mruknął Sev. - Masz niezłe wyczucie, nie jest to ani przesolone, ani zbyt pierne... Nie za dużo pomidorków, odpowiednia ilość szczypioru... - mruknął. Zawsze w ten sposób oceniał eliksiry jak jakieś zażywał. Miał doskonały smak dlatego czuł każdą przyprawę jaką chłopak dodał. Miał wspaniałe wyczucie.
- O... Dziękuję - mruknął zaskoczony. - Tak sobie pomyślałem... Czy moglibyśmy zacząć naukę, profesorze? - zapytał patrząc na niego niepewnie.
- Ah, tak. Najpierw sprawdzę twoje wypracowania.- mówi i zjadł śniadanie. Harry po śniadaniu zmył talerze i przyniósł czarnowłosemu swoje trzy eseje. Sam podjechał na wózku po książki i położył je na stół. Przekartkowując podręcznik przypominając sobie tego co nauczył się. Najbardziej bał się odpytywania z eliksirów. Nadal się stresował przed profesorem, chociaż może... Teraz już mniej. Wydaje się, że Snape nie jest zły. Pochwalił go za śniadanie i nie warczał, ani nie rzucał złych spojrzeń jak tylko był obok.
Mimo tego, bał się cholernie.
- Profesorze... Jak mamy eliksir niemowy, to czy możemy zamiast liścia mandragory dodać liść laurowy?
- co to za pytanie? - zapytał go kończąc sprawdzać pierwszą pracę. Zerknął na niego a ten się lekko zarumienił.
- Eksperymentowałem trochę ostatnimi czasy przed wojną. Wyszła mi dziwna mikstura ... Podałem ją jednemu ze śmierciożerców a on... Stracił pamięć. Całkowicie
- co? - mruknął Severus i uniósł brew. - wynalazłeś nowy eliksir? I go przetestowałeś na śmierciożercy?
- No bo myślałem, że nic nie pomyliłem ale jak wróciłem do pracowni okazało się, że jednak tak...
-Skąd ty wytrzasnęłeś śmierciożerce? - zapytał podejrzliwie. W czasie wojny by zrozumiał, ale przed? Czyżby Harry nie był tak czysty jak wszystkim się wydawało?
- Znalazłem jednego umierającego w zakazanym lesie. Stwierdził, że mogę go dobić więc ja sprawdziłem tylko te miksturę, a potem odesłałem go do munga. Absolutnie nic nie pamiętał, dlatego nie mogli go osądzić - mruknął, czując, że ten na niego nakrzyczy, ale Severus tylko patrzył na niego nie odzywając się w ogóle.
- Uwarzysz mi go jak będziesz w stanie. Przetestujemy go też na innych więźniach. Oczywiście jak już nie będziemy się chować jak szczury. - mruknął i zaczął sprawdzać kolejny jego esej, a Potter podjechał do blatu i zaczął robić herbatę zamyślony. To było naprawdę ciekawe zachowanie.
Ktoś zapukał do drzwi, więc podejrzliwy Severus wstał i trzymał różdżkę w pogotowiu. Otworzył drzwi i pomachał mu dość młody chłopak.
- Dobry dobry! Tutaj mieszka ten chłopak na wózku, prawda? To ty jesteś jego mężem? Miał wpaść na herbatę, i to tydzień temu, ale dopiero dziś mi się przypomniało! Zrobiłem ciasteczka z czekoladą! Czy jest twój mąż? Chcę poznać sąsiadów! - oznajmił. Severus zamrugał kilka razy i uniósł brew. Na które pytanie mu odpowiedzieć?
- Jak się poznaliście? - zapytał go, patrząc na tę ucieszoną twarz, a ten znowu zaczął paplaninę.
- Twój mąż zapytał mnie o drogę do sklepu, no i spotkałem go, myślałem 'hm, przywitam sie' no i okazało się, że jesteśmy sąsiadami! Był z przyjaciółmi, no i oczywiście zaprosiłem go do siebie na dwudziestą, ale nie przyszliście, a ja też zapomniałem.
- Okej, moment... Ile ty masz lat i jak na imię?
- Dwadzieścia trzy i mam na imię Henry - szczerzy się do niego. - Mogę wejść?
- O, nasz sąsiad - mówi spokojnie Harry i podjechał do drzwi. - Cześć. Wybacz za tą herbatę, ale Severusowi przeciągnęła się konferencja i nie moglem...
- Nie szkodzi! - powiedział chłopak. - Zrobiłem ci ciasteczka!
- Wejdź, proszę, zrobię nam herbatę - oznajmił spokojnie i Severus pomógł mu odsunąć się od drzwi. Zaprowadził chłopaka bez słowa do salonu, a męża, do kuchni.
- Nie powinniśmy od tak zapraszać ludzi do domu. - oznajmił czarnowłosy, a Harry spojrzał na niego.
- Gdybyśmy nie zapraszali, skoro już przyszli, to dopiero by było dziwne. - oznajmił spokojnie. Zaczął robić herbatę i profesor zaniósł ją do salonu. - Więc... Jak masz na imię? nie przedstawiliśmy się sobie.
- Henry! - mówi z uśmiechem i zdejmuje z ciasteczek folię i stawia na stół.
- A ja Harry, to Severus, nie pamiętam czy się przedstawialiśmy. - śmieje się niezręcznie i uśmiechem zachęca go do napicia się herbaty. Zaczęli rozmawiać, o okolicy, sąsiadach, w końcu, o czym mieli gadać? Dopiero późnym wieczorem, Henry się wziął i zabrał do domu, mówiąc, że mąż go zabije, w śmiechu oczywiście. Gdy zostali sami, to Severus wziął do ręki filiżankę z herbatą.
- Nasze lekcje zaczniemy jutro z samego rana - oznajmił. Przywołał za pomocą zaklęcia dodatkową pościel i ta opadła na kanapę.
- Severusie... Ja... Wiem, że nie dotkniesz mnie, ani ja ciebie więc może... Spijmy w łóżku razem. - oznajmił chłopak, a mężczyzna spojrzał na niego, przez co ten miał ciarki. - Nie wysypiasz się tutaj, a jak będziemy mieli lekcje, musimy oboje być wypoczęci - wymamrotał ci go bawiąc się swoimi palcami.
- Masz rację - odezwał się nagle mężczyzna. - Tak. Dobrze. Łóżko jest na tyle duże by nas pomieścić i byśmy czuli się komfortowo. - oznajmił spokojnie.
Zapraszam do komentowania rozdziałów, czy macie jakieś propozycje odnośnie relacji tych dwojga? Bądź teorie, o mocy Harrego?
Data opublikowania: 14.02.2022
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro