Rozdział 29
Roxy
Weszliśmy do parku, w którym odbywał się festyn. Szliśmy trzymając się za ręce... nie przeszkadzało mi to.
Byliśmy właśnie przy strzelnicy, kiedy Dezy się zatrzymał.
-Chcesz takiego misia?- spytał i wskazał na główną nagrodą czyli największego misia (media)
-Taa... jasne bo jeszcze go wygrasz.- powiedziałam rozbawiona. Chłopak już nic nie odpowiedział tylko podszedł do tego gościa, co stał za tą budką, czy jak to się nazywa. Również podeszłam. Dezy wziął ten pistolet i ku mojemu zdziwieniu trafił trzy razy w sam środek. Koleś podał mi tego wielkiego miśka.
-Twój chłopak nieźle strzela.- powiedział, a ja się zarumieniłam.
-Może dziękuje?- spytał
-Dzięki- powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek. Dopiero po chwili dotarło do mnie co zrobiłam.
-Ooo... takie podziękowania to mi się podobają.- powiedział i przyciągną mnie do siebie, tak że chodziliśmy przytuleni do siebie. Był już późny wieczór, a my siedzieliśmy na fontannie, przytulając się.
-Dziękuje- powiedziałam i spojrzałam w oczy chłopaka.
-Za co?- zdziwił się Dezy.
-Za dzisiaj- odpowiedziałam.
-To ja dziękuje- powiedział i chyba chciał coś dodać, ale się powstrzymał.
Ja dalej patrzyłam w te jego piękne zielone oczy.- Roxy ja... ja...
-O co chodzi Dezy?
-A nic... zapomnij.- nigdy nie lubiłam jak tak ktoś mi mówił.
-Proszę powiedz.
-Roxy... ja... ja... ja cię kocham Roxy- i właśnie w tym momenvie mnie zatkało, a misiek wypadł mi z rąk.
-Dezy... ja... ja...- już nic nie odpowiedziałam tylko pocałowałam chłopaka. Ale nie przewidziałam tego, że możemy wpaść do tej fontanny.
Kiedy daliśmy radę się z niej wygrzebać, jeszcze raz pocałowałam Dezego.
-Więc jesteśmy razem?- spytał chłopak kiedy się od siebie odkleiliśmy.
-Chyba tak.- powiedziałam i zaczęłam się trząść z zimna. Jednak wpadanie do fontanny w październiku to nie do końca dobry pomysł. Chłopak widząc jak się trzęsę ściągnął z siebie swoją kurtkę i zarzucił mi ją na plecy.
-Geniuszu wiesz, że ta kurtka też jezt mokra?- spytałam z uśmiechem.
-Wiem, ale może będzie ci trochę cieplej.- powiedział i pocałował mbie w czoło. Dezy odprowadził mnie do domu, czemu ja mu tak łatwo ulegam? Kiedy weszłam do domu była 23.23 "ktoś mnie kocha" pomyślałam, ale szybko się poprawiłam "Dezy mnie kocha". U mnie wszyscy już spali, więc też szybko się umyłam i położyłam na łóżku. Włączyłam telefon, który jakimś cudem działał, i napisałam do Dezego.
Do Dezy :*
Dobranoc <3
Po chwili dostałam odpowiedź
Od Dezy :*
Dobranoc, nie wiem jakim cudem działa mi telefon kc :*
Hejka Nutki! Co się u was dzieje? Podoba wam się rozdział?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro